"Izrael nie był przygotowany na taką wojnę". Były ambasador RP punktuje błędy Tel Awiwu

Polska
"Izrael nie był przygotowany na taką wojnę". Były ambasador RP punktuje błędy Tel Awiwu
PAP/EPA/ABIR SULTAN, Polsat News
Maciej Kozłowski, były ambasador Polski w Izraelu, w niedzielnym "Gościu Wydarzeń" mówił o wojnie na Bliskim Wschodzie

- Izrael nie zrobił niczego, żeby przynajmniej zacząć jakieś rozmowy z sąsiadami. To doprowadziło do tego, że kocioł, w którym wzbierała para, wybuchł - mówił w "Gościu Wydarzeń" były ambasador RP w tym kraju Maciej Kozłowski. Jak dodał, błędem Tel Awiwu było też rozlokowanie armii na Zachodnim Brzegu. Bezpieczeństwa na granicy ze Strefą Gazy chroniła elektroniczna bariera, a nie regularne wojsko.

Zwiększa się napięcie wokół konfliktu Izraela z Hamasem kontrolującym Strefę Gazy. Po ostrych wypowiedziach prezydenta Turcji o "zbrodniach wojennych" izraelski rząd wycofał w sobotę część dyplomatów ze Stambułu. W wojnę mogą też zaangażować się inne bliskowschodnie państwa.

 

Maciej Kozłowski stwierdził w niedzielnym "Gościu Wydarzeń", że wydarzenia na Bliskim Wschodzie "trudno nazwać pełnowymiarową wojną", kiedy "18. armia świata konfrontuje się ze stroną dysponującą głównie bronią lekką i znacznie mniejszym potencjałem".

 

ZOBACZ: Izrael wycofuje dyplomatów z Turcji. Napięcie po słowach Erdogana

 

- Wydawało się Izraelowi, że mając tak ogromną przewagę technologiczną może żyć w świecie, w którym duża część jego sąsiadów uważa się za lud prześladowany. I niezrobienie niczego, żeby przynajmniej zacząć jakieś rozmowy, doprowadziło do tego, że ten kocioł, w którym para wzbierała wybuchł - powiedział ambasador RP w Izraelu w latach 1999-2003.

 

Według niego działania Hamasu były próbą "wybuchu światowego dżihadu". - Hamas i stojący za nim Iran miały nadzieję, że coś takiego nastąpi. Na szczęście nic takiego się nie stało i miejmy nadzieję, że się nie wydarzy - stwierdził Kozłowski.

Co doprowadziło do katastrofy?

Jak przyznał gość Piotra Witwickiego, to zdumiewające, że izraelski wywiad, który uważany jest za jeden z najlepszych na świecie, nie był w stanie zareagować w obliczu planowanego ataku terrorystów z Hamasu. Odniósł się też do wycofanego już stanowiska premiera Izraela Benjamina Netanjahu, który winą obarczył armię i wywiad wojskowy, twierdząc, że nie był o niczym informowany.

 

- Nie pierwszy raz to się wydarza, że politycy swoją winę, bo niewątpliwie była to wina państwa, próbują zrzucić na kogoś innego. Dwaj członkowie gabinetu wojskowego ostro zaprotestowali grożąc dymisją i Netanjahu wycofał się z tej wypowiedzi, przeprosił - dodał. 

 

Kozłowski stwierdził, że w Izraelu jest oczekiwanie, że ci którzy są winni tego, co się stało zostaną rozliczeni. - Zawiodło państwo jako takie, a za nie odpowiada Netanjahu - powiedział. 

 

Jak kontynuował, Izrael nie był przygotowany na taką wojnę, bo znaczą cześć swojej armii rozlokował na Zachodnim Brzegu, żeby broniła osadników, a "ta granica (ze Strefą Gazy - red.) nie była w zasadzie broniona". - Była broniona elektronicznie. Zbudowano płot z kamerami, samostrzelnymi karabinami. Kosztowało to miliard dolarów i stworzyło złudne poczucie bezpieczeństwa, które spowodowało katastrofę - ocenił. 

Wojna w Izraelu. Jak zakończy się konflikt?

Kozłowski pytany o przyszłe scenariusze stwierdził, że wojna jest nieprzewidywalna, ale "prawdopodobieństwo tego, co się stanie jest takie, że starcie zakończy się jak wiele innych". - Izrael będzie ostrzeliwał Gazę, prawdopodobnie wojsko będzie wkraczało, tak jak w tej chwili wkracza i w pewnym momencie nastąpi jakiś rodzaj zawieszenia broni - mówił. 

 

Dodał, że nowa sytuacja jest o tyle trudna, że w Strefie Gazy są zakładnicy. - W badaniach 49 proc. Izraelczyków opowiedziało się nie za wojną lecz negocjacjami, a tylko 29 proc. przeciwko - mówił.

 

ZOBACZ: Izrael. Kancelaria premiera: Netanjahu nie był ostrzegany o wojskowych zamiarach Hamasu

 

Zdaniem Kozłowskiego wojna w Ukrainie toczy się o "większą stawkę". - Na Bliskim Wschodzie nie udało się Hamasowi, ani Iranowi doprowadzić do światowego dżihadu, do którego wzywano. I jak powiadam: zapewne zakończy się to jakimś rodzajem rozejmu - dodał. 

 

Były ambasador stwierdził, że celem Hamasu i Iranu było zastopowanie uznania przez Arabię Saudyjską Izraela, bo to oznaczałoby uznanie przez cały świat muzułmański. - I rzeczywiście do tego porozumienia nie doszło - podkreślił, dodając, że "kiedyś ten proces zostanie wznowiony".

 

Poprzednie odcinki "Gościa Wydarzeń" dostępne są tutaj.

wka/ap / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie