Akcja ratunkowa na Atlantyku. Arkadiusz Pawełek walczył z żywiołem
Na Oceanie Atlantyckim przeprowadzono akcję ratunkową polskiego żeglarza. Arkadiusz Pawełek walczył ze sztormem, silne fale zmyły go z pokładu jachtu około 240 kilometrów od brzegu. Na ratunek wyruszył mu portugalski okręt. "Ewakuacja zakończyła się sukcesem" - przekazała znajomym żeglarza polska ambasada.
Arkadiusz Pawełek 28 września wypłynął z brytyjskiego Plymouth. Jego celem było samotne opłynięcie kuli ziemskiej na jachcie o nazwie "Elbląg".
Swoją ekspedycję relacjonuje w mediach społecznościowych na stronie Balticus RTW Expedition. W poniedziałek żeglarz znajdował się na Oceanie Atlantyckim, na wysokości Portugalii. W tym czasie pogorszyły się warunki pogodowe.
ZOBACZ: Władysławowo: Dramatyczna akcja ratunkowa na plaży. Z wody wyciągnięto uczestniczkę kolonii
Pawełek napisał: "wiatr ok 50 węzłów (ok. 90 km/h - red.). Muszę wypompować łódkę. Idę na zewnątrz, bo samoster nie daje rady". We wtorek na profilu pojawiły się informacje o sztormie, który "nie chce wypuścić" łódki żeglarza.
Wieczorem pojawiła się kolejna wiadomość, której autorem tym razem nie był już Pawełek.
Akcja ratunkowa na Atlantyku. Pawełek wezwał pomoc dobę po wypadku
"Warunki na oceanie ostatniej nocy były wyjątkowo ciężkie. W związku z uszkodzeniem jachtu i sprzętu oraz obrażeniami fizycznymi ciała, Arkadiusz Pawełek jest w trakcie ewakuacji. O szczegółach poinformujemy w późniejszym czasie, teraz priorytet to sprowadzenie Arka bezpiecznie na ląd" - czytamy na profilu.
W środę około 7:00 rano pojawiła się wiadomość, że akcja ratunkowa trwa. "Wszystko zmierza w dobrym kierunku ale sytuacja jest dynamiczna i wymaga zaangażowania i spokoju" - przekazano.
Następnie, już po południu, do administratorów profilu dotarła kolejna informacja - tym razem od ambasady Polski w Lizbonie.
"Z informacji otrzymanych od portugalskich służb wynika, że ewakuacja zakończyła się sukcesem. Poszkodowany jest w drodze na ląd, aktualnie ok. 100 mil od Figueira da Foz. Nie posiadamy informacji, co do stanu zdrowia i miejsca docelowej hospitalizacji" - przekazał Referat ds. Konsularnych i Polonii w ambasadzie.
Więcej informacji podała portugalska marynarka wojenna. Według jej relacji po tym jak polski żeglarz został zmyty z pokładu jachtu, doznał urazu klatki piersiowej i pleców. Udało mu się jednak samodzielnie powrócić na pokład swojej jednostki. "Nie był w stanie kontynuować swej podróży z powodu trudności z oddychaniem" - przekazali Portugalczycy.
Do wypadku doszło we wtorek rano, jednak dopiero po blisko dobie od wypadku mężczyzna wezwał pomoc. Na ratunek wyruszył okręt NRP Sines. Akcja ratownicza była prowadzona przy silnym wietrze i wysokich na sześć metrów falach.
Czytaj więcej