Atak na Legię Warszawa w Alkmaar. Prezes Mioduski: Policja groziła szturmem na autobus

Polska
Atak na Legię Warszawa w Alkmaar. Prezes Mioduski: Policja groziła szturmem na autobus
Polsat News

Rzecznik prasowy Legii Warszawa Bartosz Zasławski i prezes klubu Dariusz Mioduski przedstawili przebieg wydarzeń po wczorajszym meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa. - Naruszenie nietykalności cielesnej zawodników, sztabu, przedstawicieli klubu, zostały eskalowane, jeszcze raz podkreślę, przez służby porządkowe - powiedział Zasławski.

- Spotykamy się w okolicznościach, w których nie chcielibyśmy się spotkać. Wolelibyśmy rozmawiać o sportowych aspektach wczorajszego meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa. Jesteśmy zmuszeni jednak poruszyć wiele skandalicznych zachowań, których doświadczył wczoraj sztab oraz my osobiście z panem prezesem - powiedział rzecznik prasowy Legii Warszawa Bartosz Zasławski. 

 

Rzecznik opisywał, że po wypełnieniu wszystkich obowiązków, około godzinę po meczu drużyna chciała przedostać się do podstawionego pod stadion autokaru. 

 

- W pewnym momencie, kiedy stadion i parking był już pusty, uniemożliwiono nam przemieszczanie, zamykając nam jedne z drzwi. Część zawodników była już w autokarze, a część sztabu i fizjoterapeutów, nadal transportowała sprzęt. Drużyna została rozdzielona na dwie grupy. Mimo naszych próśb służby ochrony nie otworzyły drzwi - relacjonował.

 

- Czekaliśmy, prosiliśmy, sytuacja się nie zmieniała. Następnie ze strony służb ochrony pojawiły się zachowania agresywne. Naruszenie nietykalności cielesnej zawodników, sztabu, przedstawicieli klubu, które zostały eskalowane, tak, jeszcze raz podkreślę, przez służby porządkowe - podkreślił Zasławski. 

 

 

- Nie jesteśmy w stanie zrozumieć intencji tych zachowań. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć zasad organizacji tego meczu, a przypominam, że są to rozgrywki w ramach europejskiej federacji piłkarskiej. Rozgrywki, które wyznaczają bardzo duże standardy. Jakość obsługi drużyn piłkarskich, jest jednym z absolutnych priorytetów - dodał. 

 

- Służby ochrony i policja odpowiadają zabezpieczeni meczu i umożliwieniu sprawnego przejścia, poruszania się drużynie i zawodnikom. Ta możliwość została nam wczoraj odebrana w sposób skandaliczny. Razem z panem prezesem przeżyliśmy wiele meczów, w naszej drużynie jest wielu doświadczonych zawodników, mam wrażenie, że nikt czegoś takiego nie doświadczył. Nie mamy słów, żeby opisać agresję, jaka nas spotkała - podsumował Zasławski. 

Prezes Legii Warszawa: Kibiców AZ Almaar zapraszamy na Legię

Następnie głos zabrał prezes Klubu Legia Warszawa Dariusz Mioduski. Jak zaznaczył klub będzie robił wszystko, żeby wyjaśnić tę sprawę i zmienić jej postrzeganie przez holenderskie media, ponieważ pojawia się narracja, że to polscy piłkarze mieliby być winni temu, co się stało. 

 

- Ja tam byłem, tego doświadczyłem. Widzieliście trochę na tych filmach. To po prostu nie jest prawda. Oni zdali sobie sprawę, że trochę przesadzili, dlatego zaczęli pewne rzeczy tworzyć. Dlatego wyciągnęli piłkarzy, osadzili ich w areszcie. Tworzą historię. To jest historia nieprawdziwa - uważa Mioduski. 

 

- Mam nadzieję, że dzisiaj ich wypuszczą (piłkarzy - przyp. red.) i wrócą d Polski. To są nasi podstawowi zawodnicy. W niedzielę gramy bardzo ważny mecz i zamierzamy ten mecz zagrać. Jeżeli chodzi o mecze w przyszłości, również kibiców AZ Alkmaar z Holandii to bym powiedział: zapraszamy do Polski, zapraszamy na Legię, może wtedy wam trochę pokażemy jak wygląda bezpieczeństwo, gościnność i dobra atmosfera - zaznaczył. 

 

- Dla mnie to co się stało, jest absolutnym skandalem. Ja przez wiele lat jeżdżę na mecze w różne miejsca: od Kazachstanu po Portugalię. Widziałem sytuację, że nasz autobus, czy nasi zawodnicy byli atakowani przez kibiców naszych rywali, takie rzeczy widziałem. Ale nigdy nie widziałem, żeby nasza drużyna i nasi członkowie sztabu, ludzie zarządu byli atakowani przez służbę ochrony i policję. To jest coś, co nie miało precedensu na skalę światową. To jest coś, czego my nie odpuścimy - podkreślił. 

"Grozili nam szturmem na autobus"

Prezes Legii Warszawa streścił również wydarzenia, po których miało dojść już po incydencie z holenderską policją przed stadionem. -  Byliśmy już w autobusie. bo na koniec udało się wszystkich i myśleliśmy, że wyjedziemy. Oni powiedzieli, że jeżeli nie wypuścimy najpierw jednego piłkarza, konkretnie Pankova, to będzie szturm na autobus. Tam była policja szturmowa, z pałkami, z tarczami i mówili że zrobią rozróbę w autobusie i wyciągną ich - opisał. 

 

Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, aby piłkarz klubu zrobił krzywdę ochroniarzowi, czy policjantowi. - Nikt z nas nie widział, żeby ktokolwiek uderzył ochroniarza. Były przepychanki, mogło być odepchnięcie, mógł być jakiś upadek, ale to nie byli stewardzi, to byli panowie tacy, że ja to jestem mały gościu przy nich, to nie tak łatwo ich przesunąć. Nie bardzo wierzę w to, co jest mówione po tamtej stronie - podkreślił Mioduski. 

 

- Agresja była zdecydowanie z ich strony. Ta agresja była tak wielka, że zastanawialiśmy się nawet, czy jeden z mężczyzn nie był na jakichś środkach i substancjach - dodał. 

 

- Później uświadomiłem sobie, że maile, które dostałem wcześniej od holenderskich dziennikarzy, którzy pytali się, że przyjedzie jakaś horda kibiców walczących i co oni mają robić i jak się do tego odnoszę. Nastawienie rządu lokalnego było fatalne i publiczne. O tym, że pani burmistrz nie życzy sobie Polaków w mieście. Ludzie byli wyprowadzani z restauracji, czyli ta atmosfera braku bezpieczeństwa trwała już od kilku dni i było to nakręcane z ich strony - podsumował. 

Agata Sucharska / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie