Protest nauczycieli w Warszawie. Sławomir Broniarz o ministerstwie propagandy i dezinformacji

Polska
Protest nauczycieli w Warszawie. Sławomir Broniarz o ministerstwie propagandy i dezinformacji
Polsat News
Pikieta nauczycieli w Warszawie, zorganizowana przez ZNP

- Przez wypowiedzi pana ministra Przemysława Czarnka mamy powód mówić, ze dezinformacja i propaganda w stylu gierkowskim staje się domeną MEiN - uznał w piątek szef ZNP Sławomir Broniarz na proteście przed siedzibą resortu. Nauczyciele domagają się wyższych pensji, ale i rozwiązania problemu licznych wakatów w szkołach. - Ministrem może być każdy, ale nie każdy może nauczać - ocenił Broniarz.

Protestujący nauczyciele zebrali się w piątkowe południe przed siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki przy alei Szucha w Warszawie. Jak zapowiadał wcześniej Związek Nauczycielstwa Polskiego, organizują pikietę, bo prowadzący zajęcia w szkołach otrzymują "rekordowo niskie pensje", choć mamy wysoką inflację. Wyliczył, że początkujący nauczyciel otrzymuje 3690 zł brutto.

 

Związkowcy wyliczali też przed protestem, że m.in. "brakuje nauczycieli a będzie gorzej, bo starzeje się obecna kadra", mają "dość złych reform i ich skutków", a ponadto chcą "edukacji na miarę XXI, a nie XIX wieku z odchudzoną podstawą programową, 20-osobowymi klasami i wsparciem specjalistów".

 

ZOBACZ: Podwyżka płacy minimalnej. Jeremi Mordasewicz: Małe firmy będą miały problemy

 

Przemawiający przed MEiN mówili m.im. "Panie Czarnek, panu już dziękujemy", tłum skandował ponadto "Stop degradacji naszej edukacji". Poza nauczycielami na proteście zjawili się posłowie, w tym Katarzyna Lubnauer (KO), Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) oraz Dariusz Klimczak (PSL).

Broniarz: Wzrost subwencji oświatowej tylko wyrównuje inflacja

Głos zabrał też szef ZNP Sławomir Broniarz. - Kolejny raz tutaj przychodzimy i zapewne nie ostatni, ale będziemy przychodzić stale tak długo, dopóki rządzący i całe społeczeństwo nie uznają, że edukacja jest najważniejsza. A wszystko w edukacji zaczyna się od od dobrego nauczyciela - ocenił.

 

Jak przyznał, od paru miesięcy ma wrażenie, że MEiN to w rzeczywistości "ministerstwo propagandy i dezinformacji". - Przez wielokrotne wypowiedzi pana ministra mamy powód mówić, ze dezinformacja i propaganda w stylu gierkowskim staje się domeną MEiN - stwierdził.

 

Broniarz przywoływał też zapewnienia szefa resortu, zgodnie z którymi wzrost subwencji oświatowej jest rekordowy, braki nauczycieli w szkołach - minimalne, bo zaledwie 7-tysięczne, otrzymują oni "niebotyczne podwyżki", a w szkołach zapewniona jest pomoc psychologiczna.

 

ZOBACZ: Minister Marlena Maląg: Płaca minimalna w 2024 roku wyniesie powyżej 4,2 tys. zł

 

- Rzeczywistość jest zgoła odmienna. Wzrost realnej subwencji, projektowanej na 2024 r., jest na poziomie 6 proc. Zaledwie wyrównuje skalę inflacji. Dyrektorzy, nauczyciele mogą potwierdzić, z jak kolosalnymi problemami boryka się nasza edukacja, także pod rządami ministra Czarnka, przy deklarowanych miliardach - zauważał.

Pensje nauczycieli. "Czy to forma podziękowania za nasz kolosalny wysiłek?"

Wyliczył, iż 64 miliardy złotych subwencji "to niej niż dwa pkt. proc. PKB. - To zdecydowanie za mało wobec tego, czego potrzebuje edukacja i spełnienia postulatów zatrudnionych w niej osób - powiedział.

 

Przypomniał też, że - zgodnie z danymi na stronach kuratoriów oświaty - niedawno brakowało w szkołach 26 tysięcy osób "przy wieluset tysiącach godzin ponadwymiarowych, które wzięli na barki nauczyciele". - Gdybyśmy odmówili pracy w godzinach ponadwymiarowych, edukacja by stanęła. Głównym nazwiskiem na planach lekcji byłby wakat - przestrzegł.

 

ZOBACZ: Zamieszanie na konferencji PiS. Jarosław Kaczyński: Jestem niewolnikiem sztabu

 

Sławomir Broniarz mówił też, że "ministrem może być każdy, ale nie każdy może nauczyć matematyki, fizyki czy polskiego", ponieważ "do tego trzeba mieć kwalifikacje". 

 

W kontekście wynagrodzeń w oświacie lider ZNP stwierdził, że absolwent uniwersytetu "na starcie dostaje 90 zł więcej niż wynosi płaca minimalna, a adiunkt na uczelni - 5 zł". 

 

- Czy to jest miara stosunku państwa do edukacji, szacunku rządzących wobec nauczycieli? Skoro każdy z rządzących, ministrów mówi, że ma wyższe wykształcenie to w tym jest ogromny udział nas, nauczycieli. Czy to forma podziękowania za nasz kolosalny wysiłek? - pytał.

wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie