Spłacał obce długi w ZUS. Nie pomogło nawet pismo z prokuratury

Polska
Spłacał obce długi w ZUS. Nie pomogło nawet pismo z prokuratury
Interwencja
Pan Kamil od ZUS-u oczekuje zwrotu pieniędzy, przeprosin i zadośćuczynienia.

Kamil Bruzda z Kielc od dziewięciu miesięcy figuruje jako dłużnik ZUS. Ma oddać 120 tys. zł nieopłaconych składek za pracowników. Instytucja zabrała mu już 20 tys. zł. Problem w tym, że mężczyzna… nigdy nie prowadził żadnej firmy. Nastawienia ZUS nie zmieniło nawet pismo prokuratury, w którym potwierdzono wersję pana Kamila. Materiał "Interwencji".

29-letni Kamil Bruzda z Kielc wraz z narzeczoną wychowuje półtorarocznego syna. Pani Julia choruje na nowotwór. Czeka ją długie i inwazyjne leczenie. To niejedyne zmartwienie rodziny. W grudniu ubiegłego roku pan Kamil dowiedział się, że jest dłużnikiem ZUS-u – musi zapłacić 120 tysięcy złotych. 

 

- Dowiedzieliśmy się z dnia na dzień, kiedy została zabrana masa pieniędzy. Odkładaliśmy na wynajem mieszkania, na lepsze życie, bo mamy malutkie dziecko. Zabrali nam pieniądze, co zmieniło nasze życie o 180 stopni – opowiada Julia Biesaga, narzeczona pana Kamila.

 

- Zaczęli mi ściągać z konta wszystkie pieniądze, jakie miałem. Po 7, po 6 tysięcy zł miesięcznie. Pracowałem za granicą i miałem zarobki rzędu 15-16 tysięcy zł – tłumaczy Kamil Bruzda.

"Ktoś chciał się zabawić naszym kosztem"

Pan Kamil do kwietnia tego roku pracował w Szwecji. Narzeczeni mieli nadzieję wyprowadzić się od matki pani Julii i zamieszkać na swoim. Przez lata odkładali każdy grosz. Przez problemy z ZUS-em pan Kamil wrócił do Polski i tu podjął pracę. Starał się też wyjaśnić sprawę długu. 

 

- Tam miałem wysokie zarobki na umowie. ZUS się dopatrzył i zabierali mi te pieniądze. Teraz w Polsce pracuję na najniższej krajowej i ZUS mi nie zabiera, bo nie może – zaznacza pan Kamil.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Od lat czekają na wykup mieszkań. Miasto tylko obiecuje

 

- Narzeczony przede wszystkim wyjechał za granicę, by zapewnić nam lepszy byt. Mieliśmy wynająć mieszkanie, wyprawić sobie ślub i wesele. Te wszystkie plany niestety legły w gruzach przez to, że ktoś chciał się zabawić naszym kosztem – zaznacza Julia Biesaga, narzeczona pana Kamila.

 

Okazało się, że dług egzekwuje od niego nie ZUS w Kielcach – gdzie mieszka - ale w Krakowie. Według urzędników przez blisko dekadę pan Kamil nie płacił składek za pracowników swojej firmy. Problem w tym, że nigdy nie rejestrował własnej działalności gospodarczej. ZUS przez siedem miesięcy ściągnął z konta mężczyzny 20 tysięcy złotych. Do spłaty bez odsetek zostało jeszcze 70 tysięcy.

Zawiadomienie do prokuratury

- Poszedłem powiadomić o tym prokuraturę. Ta przeprowadziła postępowanie i wystawiła mi wniosek do ZUS-u o chwilowe wstrzymanie egzekucji do wyjaśnienia sprawy. ZUS w ogóle nie reagował na to pismo, dalej ściągali moje pieniądze – mówi pan Kamil.

 

- Udał się do dyrektor ZUS-u, żeby wyjaśnić sprawę, wytłumaczyć, że to nie on, ale w dalszym ciągu ściągali pieniążki – podkreśla Beata Biesaga, matka narzeczonej pana Kamila.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Nie może podjąć pracy, ZUS odmawia świadczeń

 

Prokuratura przez trzy miesiące badała sprawę. Z powodu niewykrycia sprawcy oszustwa umorzyła postępowanie. Pan Kamil podejrzewa kto założył na niego firmę i ją zadłużył.

 

- Z tego, co wiem, to była firma budowlana zarejestrowana w Krakowie. Ale skąd osoba rejestrująca miała moje dane, to nie wiem. Podejrzewam dwie osoby. Rodzinę, wujków. Nie mam z nimi kontaktu. To jest właśnie dziwne, że prokuratura tak szukała, że nie mogła znaleźć - mówi.

Pan Kamil chce zwrotu pieniędzy, przeprosin i zadośćuczynienia

Prokuratura udowodniła, że to nie pan Kamil założył i prowadził firmę. O tym fakcie natychmiast powiadomiony został ZUS, który… dalej prowadził egzekucję z konta. 

 

- Przebadali mnie śledczy grafolodzy, siedziałem prawie cały dzień w prokuraturze, przesłuchania. Pisałem lewą, prawą ręką wszystko. I po miesiącu prokuratura ustaliła, że są to nie moje podpisy i że to nie była moja działalność gospodarcza i w ogóle – podkreśla pan Kamil.

 

- Postępowanie toczyło się z zawiadomienia Kamila Bruzdy i w dniu 18 kwietnia 2023 roku dochodzenie zostało umorzone. W przedmiotowym postępowaniu pan Kamil Bruzda miał status pokrzywdzonego – potwierdził Andrzej Kwaśniewski z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Wycięli sprzed domu tuje. Dostali 15 tys. zł kary

 

- Dopiero po 7 miesiącach uznali mnie, po przeprowadzeniu ich dochodzenia, ich śledztwa, za osobę niewinną. Ale dalej u nich figuruję jako dłużnik – mówi pan Kamil.

 

Kamil Bruzda czuje się oszukany. Podczas interwencji dziennikarzy "Interwencji" ZUS poinformował pana Kamila, że sprawa została wyjaśniona. Mężczyzna nie musi już spłacać długu. Jak mówi, teraz od ZUS-u oczekuje zwrotu pieniędzy, przeprosin i zadośćuczynienia.

 

Materiał wideo autorstwa Pawła Gregorowicza można obejrzeć tutaj.

red / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie