Rosja. Władimir Putin był "sparaliżowany" po rozpoczęciu buntu wagnerowców

Świat
Rosja. Władimir Putin był "sparaliżowany" po rozpoczęciu buntu wagnerowców
PAP/EPA/ALEXANDER DEMYANCHUK
Bunt Prigożyna miał sparaliżować Putina

Władimir Putin był sparaliżowany i niezdolny do podjęcia zdecydowanych działań - twierdzą informatorzy "The Washington Post", którzy opisali nastroje panujące na Kremlu po rozpoczęciu buntu wagnerowców. Mimo, że prezydent Rosji od kilku dni wiedział o planowanych przez Jewgienija Prigożyna działaniach, to po wejściu do Rostowa i rozpoczęciu marszu na Moskwę, zapanował chaos.

Rosyjski wywiad miał poinformować Putina o planowanym przez Prigożyna buncie na dwa, trzy dni przed jego wybuchem. Zwiększono wtedy ochronę kilku obiektów strategicznych, w tym m.in. Kremla. 

 

Jednak kiedy rankiem 24 czerwca, po wejściu do Rostowa, wagnerowcy rozpoczęli marsz na Moskwę - według informatorów "The Washington Post" - Putin miał być "sparaliżowany" i przez większość dnia nie wydawać żadnych rozkazów. 

Brak reakcji Putina

"Putin miał czas na podjęcie decyzji o likwidacji (rebelii - red.) i aresztowaniu organizatorów" - powiedział jeden z europejskich urzędników ds. bezpieczeństwa.

 

Kreml nie podjął żadnych działań, a po rozpoczęciu buntu "nastąpił paraliż na wszystkich poziomach". "Panowała całkowita konsternacja i zamieszanie. Przez długi czas nie wiedzieli, jak zareagować" - czytamy. 

 

ZOBACZ: Putin chce być jak rzymscy cesarze. Tworzy własną "Gwardię Pretoriańską"

 

"WP" podkreśla, że relacje zachodnich urzędników pokrywają się z publicznymi komentarzami dyrektora CIA Williama J. Burnsa, który w zeszłym tygodniu powiedział, że podczas trwającego 36 godzin buntu rosyjskie służby bezpieczeństwa, wojsko i decydenci "wydawali się dryfować".

"Niezdrowa sytuacja w Rosji"

Według autorów publikacji Putin prawdopodobnie boi się bezpośredniej likwidacji Prigożyna, który przez dekadę zyskał poparcie  rosyjskiego establishmentu.

 

Z informacji jakie uzyskał "WP" wynika, że lokalni dowódcy wojskowi i służb bezpieczeństwa nie dostali wyraźnych rozkazów, więc nie podejmowali prób powstrzymania dobrze uzbrojonych bojowników Grupy Wagnera.     

 

ZOBACZ: Władimir Putin podpisał nową ustawę. Będzie rozwiązywać małżeństwa

 

"Lokalne władze nie otrzymały żadnych poleceń od przywódców" - powiedział wysoki rangą ukraiński urzędnik ds. bezpieczeństwa. "Z naszego punktu widzenia jest to największa oznaka niezdrowej sytuacji w Rosji. System autorytarny jest ukształtowany w taki sposób, że bez bardzo wyraźnego polecenia ze strony przywódców ludzie nic nie robią. Kiedy przywództwo jest w chaosie i rozsypce, ta sama sytuacja ma miejsce na poziomie lokalnym".

Prigożyn mógł liczyć na poparcie

Zdaniem europejskich urzędników, do których odarły media Prigożyn miał poparcie części rosyjskiego establishmentu. Celem wagnerowców miało być bowiem usunięcie najwyższego dowództwa wojskowego Rosji, ponieważ "ryba psuje się od głowy". 

 

"Wydaje się, że byli ważni ludzie w strukturach władzy (...), którzy nawet jakby na to czekali, ponieważ gdyby jego próba zakończyła się większym sukcesem, oni również przyłączyliby się do spisku" - miał przekazać jeden z urzędników NATO.

 

ZOBACZ: Rosja. Władimir Putin chce utrzymać Grupę Wagnera. Zamierza oddzielić ją od Prigożyna

 

Prigożyn od dłuższego czasu zarzucał rosyjskiemu dowództwu wojskowemu korupcję, błędy w zarządzaniu, które miały mieć wpływ na niepowodzenia na froncie oraz dużą liczbę ofiar. 

 

"Panował chaos. Można się spierać o jego głębokość, ale naprawdę brakowało porozumienia" - przekazał wysoki rangą członek rosyjskich kręgów dyplomatycznych.

ap/dsk / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie