Straż Graniczna: Rośnie liczba interwencji na przejściach granicznych

Polska
Straż Graniczna: Rośnie liczba interwencji na przejściach granicznych
Straż Graniczna
Straż Graniczna sprawdza pozostawiony bez opieki bagaż robotem pirotechnicznym

W lotniczych przejściach granicznych wzrasta liczba interwencji służb, a także działań minersko-pirotechnicznych - informuje Straż Graniczna. Tylko od początku czerwca mundurowi odnotowali ich 130. Nałożono też mandaty na tysiące złotych.

Jak podaje Straż Graniczna w informacji prasowej opublikowanej w środę tylko od czerwca funkcjonariusze SG musieli interweniować 130 na pokładach statków powietrznych i w lotniczych przejściach granicznych. Od początku roku działań tego typu było blisko 400.

Żarty o ładunkach wybuchowych

Powodem bardzo często nieodpowiedzialne zachowania pasażerów, którzy często są pod wpływem alkoholu i zostawiają swój bagaż bez opieki, a także żarty na temat przewozu w bagażach bomb i ładunków wybuchowych.

 

ZOBACZ: Awantura na pokładzie samolotu lecącego do Polski. Interweniowała Straż Graniczna

 

"Każda informacja mogąca stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa musi zostać sprawdzona przez funkcjonariuszy SG. Za nieodpowiedzialne zachowania nałożono w tym roku mandaty na podróżnych na łączną kwotę 42 tys. zł. Często pasażerowie musieli również zakończyć swoje wyczekane wakacje, zanim się jeszcze rozpoczęły" - przekazała Straż Graniczna.

52-letni "żartowniś". Twierdził, że ma w walizce bombę

Jako przykład takiej sytuacji służby podają 52-letniego mężczyznę, który na przejściu granicznym w Bydgoszczy podczas nadawania bagażu na lot do Antalyi poinformował obsługę naziemną portu, że w walizce ma bombę.

 

Nieprzemyślany żart włocławianina uruchomił lotniskowe procedury bezpieczeństwa. "Na miejscu niezwłocznie pojawili się pirotechnicy z Placówki SG w Bydgoszczy, którzy sprawdzili potencjalnie niebezpieczny bagaż, choć mężczyzna (dowiedziawszy się o grożącym mu 500 zł mandacie karnym), zarzekał się, że tylko zażartował" - relacjonuje SG. 

 

Incydent dzięki sprawnej organizacji nie spowodował opóźnień w lotach, a "żartowniś" mógł powiedzieć o sporym szczęściu. "Kapitan samolotu zgodził się zabrać go na pokład, dzięki czemu odleciał na swoje wakacje do Antalyi. Najczęściej jest jednak tak, że tego typu żarty kończą się przerwaniem podróży i powrotem dowcipnisiów do domu" - czytamy w komunikacie. 

nb / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie