Gdańsk: Pasażer twierdził, że wiezie bombę. Dostał mandat i zakaz wejścia do samolotu
40-latek uważał, że doskonałym sposobem na przełamanie towarzyskich lodów z załogą samolotu do Hamburga będzie żart. Ogłosił więc, że w bagażu ma bombę. Strażnicy graniczni z gdańskiego lotniska im. Lecha Wałęsy nie mieli jednak podstaw, by śmiać się razem z podróżnym. Sprawdzili jego bagaż, a gdy okazało się, że kłamał, wlepili mu mandat. Kłopoty mężczyzny na tym się nie skończyły.
Chociaż obsługa lotniska przestrzegała 40-latka, by nie robić niemądrych żartów, mężczyzna z powiatu malborskiego nie przejął się tym. Podczas odprawy bagażowo-biletowej na lotnisku w Gdańsku "chwalił się", że w jego bagażu jest bomba.
ZOBACZ: Warszawa: Incydent na lotnisku Chopina z delegacją RPA. Nie wyszli z samolotu
Pracownicy portów lotniczych nie lekceważą takich wypowiedzi - nie wiedzą, czy ktoś przesadza z poczuciem humoru, a może rzeczywiście zamierza wnieść na pokład samolotu niebezpieczne materiały. Wobec 40-latka interweniowała więc straż graniczna.
"Żart" zakończył się mandatem i zakazem wejścia do samolotu
Mundurowi sprawdzili jego bagaż i w środku nie wykryli niczego potencjalnie groźnego. Wtedy mężczyzna zaczął się tłumaczyć, że chciał tylko pożartować z obsługą lotu. To jednak - jak opisali strażnicy - nie była żadna okoliczność łagodząca.
ZOBACZ: Samolot leciał do USA, ale wylądował w Rosji. Pasażerowie utknęli na Syberii
Straż Graniczna ukarała podróżnego mandatem. To niejedyne koszty, jakie poniósł, bo chociaż miał bilet, kapitan samolotu zakazał mu wejścia na pokład maszyny lecącej do Hamburga.
Pasażerowie-żartownisie twierdzą, że wiozą bomby. Służbom nie jest wesoło
To nie pierwszy przypadek, gdy pasażerowie na lotniskach uważają, że świetnym pomysłem jest poinformowanie o nieistniejącej bombie w walizce, co stawia służby na równe nogi.
ZOBACZ: Katowice. Mandat zamiast wakacji. Kobieta powiedziała, że ma w bagażu granat
Brakiem pomyślunku wykazała się w maju w katowickim porcie para z Rybnika. Byli pod wpływem alkoholu, a pracownikom lotniska oznajmili, że w bagażu mają materiały wybuchowe. Po przeszukaniu walizki okazało się, iż bomby w niej nie było. "Zarobili" za to mandat, nie wpuszczono ich też do samolotu.
Podobna historia rozegrała się rok temu, ponownie w Gdańsku. Wtedy 36-latek z Chojnic przekazał, że w walizce kryje się bomba. On również twierdził, że chciał "pożartować", ale nikomu z biorących udział w akcji sprawdzającej do śmiechu nie było.