Włochy. Nie żyje doświadczony skoczek. Mężczyzna uprawiał base jumping

Świat
Włochy. Nie żyje doświadczony skoczek. Mężczyzna uprawiał base jumping
Google Maps/Twitter
Mężczyzna zginął w północnych Włoszech

Brytyjczyk Mark Andrews skoczył z ponad 400 metrów ze szczytu we Włoszech. Mężczyzna dokonał tego w ramach sportu ekstremalnego, który polega na spadaniu z dużych wysokości i szybowaniu w powietrzu. Andrews w trakcie lotu roztrzaskał się o skały.

Pochodzący z Anglii 65-letni Mark Andrews to weteran z ponad 600 skokami base jumpingu na koncie. Na co dzień mieszkał z żoną w Bukareszcie w Rumunii. We włoskie Dolomity, na miejsce skoku, udał się sam - przekazał portal WION.

 

W sobotę rano Andrews skoczył w 400 metrową przepaść. Mężczyzna zginął chwilę potem, gdy uderzył w skały. Skoczek miał na sobie specjalistyczny kombinezon i spadochron.

 

Po pomoc zadzwonił świadek zdarzenia. Do akcji wykorzystano helikopter górskiego pogotowia ratunkowego. Służbom udało się odnaleźć zwłoki skoczka.

 

Nie jest jasne, co spowodowało wypadek podczas lotu. Policja prowadzi dochodzenia w sprawie śmierci 65-latka.

"Był nieustraszony i będzie nam go brakować"

Według przyjaciół Andrewsa w base jumpingu, mężczyzna stosunkowo późno związał się z tym zajęciem. Pomimo późnego wejścia do świata ekstremalnych sportów, mężczyźnie udało się zdobyć podziw społeczności swoim "nieustraszonym" podejściem.

 

- Andrews robił to dopiero od 2014 roku, ale w ciągu tych dziewięciu lat zdołał wiele osiągnąć - powiedział jeden ze skoczków, który znał zmarłego.

 

Był nieustraszony i będzie nam go brakować. Regularnie występował we Włoszech na różnych zawodach base jumpingu, ale skakał także na całym świecie z mostów i drapaczy chmur - dodał.

 

 

W ciągu ostatnich 20 lat w trakcie base jumpingu zginęło ponad 400 osób

Tragiczny upadek Andrewsa miał miejsce w tym samym miejscu, w którym w ubiegłym roku zginął inny brytyjski skoczek. 2 czerwca 2022 r. Dylan Morris Roberts zmarł po uderzeniu w skałę w trakcie lotu.

 

Według ekspertów obszar, w którym doszło do incydentu, jest uważany za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc do skoków base jump.

 

Na pierwszych 400 metrach przed 1500-metrowym zjazdem w dół znajdują się skały i drzewa, które mogą być trudne do pokonania.

 

CZYTAJ WIĘCEJ: Zjechałam najdłuższą tyrolką na świecie. Każda minuta na szczycie odbierała mi odwagę

 

BASE jumping to w skoki spadochronowe, ale bez udziału samolotu. Poszukiwacze wrażeń skaczą ze szczytów górskich i wysokich obiektów. Skoczkowie szybują z dużą prędkością blisko niebezpiecznych skał i innych przeszkód. W końcowej fazie lotu używają spadochronu.

 

Ten ekstremalny sport uznawany jest za bardzo niebezpieczny. Według raportów w ciągu ostatnich 20 lat w trakcie base jumpingu zginęło ponad 400 osób.

 

Głównym czynnikiem ryzyka jest krótki czas na reakcję i bliskość przeszkód na drodze lotu.

mbl/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie