Rosyjski jeniec ujawnia prawdę o armii. "Wyszło 30 ludzi, a wraca dwóch"

Świat
Rosyjski jeniec ujawnia prawdę o armii. "Wyszło 30 ludzi, a wraca dwóch"
Kadr z Youtube "Ukraina teraz"
Jeniec opowiada o służbie w armii rosyjskiej

Nas rzucają jak mięso, tylko po to, żebyśmy przeszli i zyskali metr albo dwa. Jeśli ktoś odmówi, to oni mają prawo natychmiast rozstrzelać i ciało wyrzucić - mówi Jurij Borisow. Jeniec ze szczegółami opowiedział, jak traktowani są żołnierze z Donieckiej Republiki Ludowej.

W rozmowie z kanałem "Ukraina teraz" 42-letni Rosjanin opisał jak wygląda funkcjonowanie rosyjskiego wojska walczącego w Ukrainie.

 

Były żołnierz podkreślił, że na porządku dziennym jest wysyłanie niedoświadczonych ludzi na ciężkie działania bojowe.

"Rzucają nas jak mięso"

- Przyjechaliśmy, przedstawiono nam starszego stopniem, nazywali go Bóbr. Powiedział, że nam trzeba zająć trzy domy na wsi, okopać się tam i w razie ataku otworzyć ogień. My powiedzieliśmy, że doświadczenia bojowego nie ma u żadnego z nas. On odpowiedział, że jeśli odmówimy to według prawa wojennego wszyscy zostaną rozstrzelani - wspominał.

 

ZOBACZ: Tajemnicze hasła na ulicach Soczi. "Wolność jest blisko"

 

Jurij Borysow przez dziewięć lat służył w wojsku jako magazynier. To jednak nie przeszkadzało w tym, aby wydać mu rozkaz o ofensywie na pozycje ukraińskie.

 

- Ja nie jestem szturmowym, mogę pracować gdzieś na tyłach, ale atakować ja nie będę. Ja nie chcę za nich umierać. U nas ludzi wysyłają "paczkami". Wyszło 30 ludzi, a wraca dwóch - przekonywał.

 

- Nas rzucają jak mięso, tylko po to, żebyśmy przeszli i zyskali metr albo dwa. Jeśli ktoś odmówi, to oni mają prawo natychmiast rozstrzelać i ciało wyrzucić. Nikt go nie znajdzie - dodał.

 

Czeczeńskie oddziały

W trakcie rozmowy z jeńcem jedną z kwestii, którą poruszono, były czeczeńskie oddziały walczące po stronie rosyjskiej armii. Jak podkreślił Borysow, są zupełnie "dzicy" i nikt nie jest w stanie nad nimi zapanować.

 

- Ja ich nigdy nie spotkałem na pozycjach, tylko jak jeżdżą po mieście - stwierdził.

 

Mężczyzna wspomniał sytuację z jednego z miast w którym stacjonował. Korzystając z chwili wolnego poszedł do sklepu na stacji benzynowej. W tym momencie podjechały ciężarówki wypełnione Czeczenami. Jeden z żołnierzy miał otworzyć ogień.

 

- To jest nienormalne, te ich zachowanie. Tam są cywile, a oni strzelają w górę. Może to u nich normalne, że jeżdżą i strzelają ludziom po oknach - mówił.

mjo/dk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie