Obiekty w przestrzeni powietrznej. Ekspert: Wlatywały, wlatują i wlatywać będą

Polska
Obiekty w przestrzeni powietrznej. Ekspert: Wlatywały, wlatują i wlatywać będą
Polsat News

- W Przewodowie i pod Bydgoszczą obiekty były widziane. Wszystko zależy od tego, jak jesteśmy w stanie przeciwdziałać, żeby były kontrolowalne i nie zrobiły nikomu krzywdy - mówił w Polsat News płk rez. Maciej Matysiak, były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego SKW i ekspert z Fundacji Stratpoints. Jak dodał, obiekty do polskiej przestrzeni powietrznej "wlatywały, wlatują i wlatywać będą".

Wojsko Polskie w niedzielę wydało komunikat, w którym stwierdziło, że "urządzenia cywilne i wojskowe nie zarejestrowały żadnego obiektu" w okolicach miejscowości Brzeźno Łyńskie w pobliżu Nidzicy.

 

- To oznacza, że pewnie w tym czasie w przestrzeni powietrznej obserwowane sprzętem, który posiada Dowództwo Operacyjne w swoim zasobie, nic nie było widoczne, ani na ekranach radarów, ani w inny sposób - skomentował ekspert na antenie Polsat News.

 

ZOBACZ: Poszukiwania spadającego obiektu w pobliżu Brzeźna Łyńskiego. Komunikat wojska


Płk rez. Maciej Matysiak został zapytany, czy wobec tych wydarzeń słuszne są obawy o bezpieczeństwo mieszkańców. - To zależy, jak rozumiemy, że czujemy się bezpiecznie. Jeżeli rozumiemy to tak, że nic nie może wlecieć w naszą przestrzeń powietrzną, to absolutnie nie. Wlatywało, wlatuje i wlatywać będzie - wyjaśnił.

Wojna w Ukrainie zmieniła sytuację. "Możliwość zdarzenia niekontrolowanego, ale groźnego się zwiększyła"

Zdaniem pułkownika sytuacja związana z bezpieczeństwem zmieniła się w momencie, gdy Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. - Intensywność działań powoduje, że możliwość zdarzenia niekontrolowanego, ale groźnego się zwiększyła - mówił ekspert.


- Jeżeli przez bezpieczeństwo rozumiemy, że wiemy, co się dzieje, to w tym przypadku poczucie mamy zachwiane. Sfera informacyjna tych, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo nie jest zbyt dobrze prowadzona - ocenił. 

 

WIDEO. Płk rez. Maciej Matysiak: Nie ma nic gorszego, jak pole do domysłów i do dezinformacji


Płk rez. Maciej Matysiak wyjaśnił, że wszystkie obiekty, które pojawiają się w polskiej przestrzeni powietrznej są widoczne dla służb. - Zarówno w przypadku sytuacji w Przewodowie, jak i pod Bydgoszczą te obiekty były widziane. Wszystko zależy od tego, jak jesteśmy w stanie przeciwdziałać, żeby to, co wleci było kontrolowalne i żeby nie zrobiło nikomu krzywdy. To jest cały system przedsięwzięć nie tylko do wykrywania, ale i przeciwdziałania. Tutaj nasza zdolność jest dość zróżnicowana i dziurawa - przekazał.

Ekspert: Nie ma nic gorszego, jak pole do domysłów i do dezinformacji

Według płk rez. Matysiaka wszyscy obywatele Polski powinni być informowani o wystąpieniu podobnych sytuacji. - Od początku inwazji Rosji na Ukrainę powinna mieć miejsce akcja informacyjna, by uświadomić, że możemy się spotkać z takimi sytuacjami, ale także by informować, w jaki sposób się zachować, jak działa państwo - przekazał.  


- Zarządzanie kryzysem przynajmniej w tych dwóch przypadkach (w Przewodowie i pod Bydgoszczą - red.) powinno mieć miejsce bardzo szybko, zdecydowanie, bo nie ma nic gorszego, jak pole do domysłów i do dezinformacji, którą stosuje strona rosyjska, by wzbudzić niepokój. Niewiedza, nieświadomość tego, co się dzieje sprzyja wojnie informacyjnej - ocenił ekspert.  

 

ZOBACZ: Rosja: Marija Zacharowa reaguje na zapowiedź Arkadiusza Mularczyka. "Przypominam niedouczonym"


Zdaniem pułkownika, w przypadku sytuacji pod Nidzicą, bazując na doświadczeniach z ostatnich miesięcy, polityka informacyjna zadziałała. Ekspert zaznaczył, że obywatele powinni być informowani o zdarzeniach również dlatego, by widząc działanie służb wiedzieli, że jest ono celowe i nie stanowi zagrożenia.  

Raków. Niezidentyfikowany obiekt przebił dach

We wtorek w Rakowie w woj. wielkopolskim na budynek mieszkalny spadł niezidentyfikowany obiekt. Według śledczych, nie był to fragment samolotu, a najprawdopodobniej część maszyny rolniczej.  

 

ZOBACZ: Rakowo. Niezidentyfikowany przedmiot przebił dach. Trwa śledztwo prokuratury


- Po sytuacjach w Przewodowie, pod Bydgoszczą i teraz pod Nidzicą nasze wyczulenie na takie sytuacje jest większe. Tych informacji pewnie będzie więcej. Będzie się o nich mówiło więcej, co nie znaczy, że ich jest zdecydowanie więcej. Trzeba zachować zdrowy balans, rozsądek i postępować zgodnie z tym, co przekazują nam służby państwowe i trzeba nie przejmować się aż tak, by odbierało nam to poczucie zdrowego bezpieczeństwa - podkreślił.  

anw/ sgo / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie