USA. Usłyszał wołanie o pomoc, zadzwonił na policję. Koza była w opałach

Świat
USA. Usłyszał wołanie o pomoc, zadzwonił na policję. Koza była w opałach
Facebook/Enid Police Departament
Interwencja policji zakończyła się salwą śmiechu

Choć zgłoszenie wyglądało na bardzo poważne, to skoczyło się na strachu i śmiechu policjantów. Funkcjonariusze z Oklahomy (USA) pojechali na farmę, by sprawdzić, kto w jednej z zagród woła o pomoc. Okrzyki "help" (pomocy) okazały się być meczeniem kozy.

Policjanci z Enid w mediach społecznościowych opisali historię jednej z interwencji, w której brali udział na początku tygodnia.

"Dama w opałach"

Początkowo zgłoszenie wyglądało na bardzo poważne: Jeden z farmerów przez telefon powiedział, że w jego zagrodzie dla zwierząt rozpaczliwie woła o pomoc

 

ZOBACZ: Aleksandrów Kujawski. Wąż "terroryzował" kobietę. Interweniowała policja

 

Na miejsce pojechało dwóch funkcjonariuszy: David Sneed i Neal Storey. Natychmiast pobiegli w kierunku, z którego dochodziły okrzyki "help" (pomocy- red.). Kiedy znaleźli się w pobliżu ogrodzenia, obaj wybuchli śmiechem. Okazało się, że "dama" w opałach to... koza. 

Nagranie z interwencji

Przy ogrodzeniu chwilę wcześniej zjawił się też właściciel farmy, który zdecydował się jednak sam ruszyć na pomoc wołającemu. Mężczyzna wyjaśnił, że zwierzę prawdopodobnie jest zdenerwowane, bo zostało oddzielone od stada.

 

 

Policjanci do sprawy podeszli z dużym dystansem i w mediach społecznościowych udostępnili nawet nagranie z interwencji, na którym można usłyszeć "damę w opałach":

 

pgo/dsk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie