"Interwencja": Gmina zbudowała ogród skalny. Rolnik nie przejedzie

Polska
"Interwencja": Gmina zbudowała ogród skalny. Rolnik nie przejedzie
Polsat News
Konflikt między urzędnikami a rodziną państwa Jabłonowskich trwa od kilku lat

Państwo Jabłonowscy ze wsi Golany niedaleko Przasnysza nie mogą dojechać sprzętem rolniczym do swojej hali. Wszystko przez decyzję urzędników, którzy za 90 tys. zł zbudowali przy gminnej drodze „ogród skalny”. To kolejna odsłona sporu między stronami. Sprawa przesunięcia kamieni przez rolników została zgłoszona nawet do prokuratury. Materiał "Interwencji".

 - W maju 2018 roku zaczęliśmy na jednej z działek realizować inwestycję, w postaci budowy magazynu paszowego. Od tego momentu zaczął się niezrozumiały dla nas konflikt. Zainicjowała go pani wójt. Po prostu zakazano nam korzystania z drogi – twierdzi Renata Jabłonowska.

 

Jak opowiada "Interwencji", gmina postanowiła uniemożliwiać dojazd do hali stawiając kamienie.

 

ZOBACZ: Majówka 2023. Coraz drożej w hotelach i restauracjach. Polacy znaleźli sposób, by oszczędzić

 

- Odniosłam wrażenie, że jesteśmy chyba największymi przestępcami tutaj, nie dość, że w gminie Przasnysz, to jeszcze chyba w całym powiecie. Stawiły się cztery radiowozy policji i w jej asyście zostały ustawione kamienie, stanowiące ogród skalny na działce gminnej. Kamienie te miały nam skutecznie zagrodzić dojazd do hali – mówi pani Renata.

 

Stojąc przy kamieniach "Interwencja" rozmawia z Pawłem Jabłonowskim:

 

Reporter: Co to właściwie jest? Czemu mają służyć te głazy?

Paweł Jabłonowski: My nie wiemy, czemu to ma służyć. To jest tylko wydanie pieniędzy w postaci dziewięćdziesięciu paru tysięcy i utrudnienie życia. Miało być pięknie…

Reporter: Ale oficjalnie co to ma być?

Paweł Jabłonowski: Ogród skalny dla wypoczywających. Będą się mogli tu rozłożyć i wypoczywać.

Reporter: Czyli to ma być atrakcja turystyczna, którą pan zniszczył.

Paweł Jabłonowski: Tak, „zniszczyłem”. „Ukradłem” te trzy kamienie i prokuratura prowadzi śledztwo o kradzież tych trzech kamieni i tamtych trzech kamieni.

Kamienie kilka ray zmieniały swoje miejsce 

Konflikt między urzędnikami a rodziną państwa Jabłonowskich trwa od kilku lat. W tym czasie kamienie kilka razy zmieniały swoje miejsce: raz za sprawą rolników, a raz na polecenie urzędników.

 

Państwo Jabłonowscy od trzydziestu lat zajmują się rolnictwem. Ich gospodarstwo to sto hektarów ziemi uprawnej i około tysiąca sztuk świń. Budowa magazynu miała pomóc rozwijać im działalność.

 

ZOBACZ: Lublin. Rusza kościelna linia autobusowa "Parafia NSJ". Proboszcz chce, by wierni się zaprzyjaźnili

 

- Niestety, większym sprzętem ze zbożem, po zboże, po paszę, nie mogę podjechać i dlatego na razie wstawiłem tam maszyny, które są najmniej używane. Zajmuję się produkcją roślinną i chowam świnie w cyklu zamkniętym. U mnie rodzą się małe prosiaczki, są odchowane do dużych i dopiero sprzedawane. Produkcja roślinna jest oparta o zboże i rzepak. W tej chwili jest bardzo ciężko, niestety. Wcześniej mieliśmy problem ze sprzedażą świń. Niska cena, było naprawdę tragicznie, moje gospodarstwo było pod kreską. Teraz doszedł problem ze sprzedażą zboża. Wcześniej zarobiłem na zbożu, to włożyłem to w świnie. Teraz zarabiam na świniach, muszę włożyć w zboże. Tak się koło zamyka i jest bardzo ciężko – opowiada Paweł Jabłonowski.

 

- Pan Paweł wraz z małżonką prowadzą gospodarstwo i zajmują się tym na co dzień, a jeszcze poza tym wszystkim muszą się zajmować sprawami administracyjnymi. Natomiast my teraz też prowadzimy sprawy i karne, i cywilne, bo tych spraw zrobiło się nagle dużo, zaczęły pączkować. W ciągu trzech, czterech ostatnich lat tych spraw było kilkanaście – zaznacza Magdalena Nowosadzka, adwokat państwa Jabłonowskich.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Bez pieniędzy za pracę w sklepach. Wielu poszkodowanych

 

- Pani wójt oskarża mnie o uszkodzenie mienia, jestem ciągle przesłuchiwany w prokuraturze, na policji i w sądzie – dodaje Paweł Jabłonowski.

Nie możemy wyrazić zgody na takie bezprawne działania

To fragment oświadczenia wójt Gminy Przasnysz Grażyny Wróblewskiej:

 

„Pomiędzy Gminą a Panem Jabłonowskim nie ma sporu o drogę lokalną, tylko o część gminnej działki (…), którą Pan Jabłonowski chciałby przejąć na własne cele. Ponieważ chodzi o mienie publiczne, nie możemy wyrazić zgody na takie bezprawne działania. (…) Obecny układ komunikacyjny nieruchomości Pana Jabłonowskiego, (…) jest wynikiem wyłącznie jego działalności inwestycyjnej, w tym w znacznym zakresie w warunkach samowoli budowlanych.  (…) Oczywiście ostatecznie w sprawie rozstrzygnie Sąd”.

 

ZOBACZ: Jak zresetować telefon? Sposoby na twardy i miękki reset

 

- Pani wójt zrobiła mi drugi zjazd, ale ja z tego zjazdu nigdy nie mogę skorzystać, bo ten zjazd jest po przeciwnej stronie działki, a na moją działkę ze stawu praktycznie cały rok przelewa się woda. I pani Wójt mi teraz wskazuje, że ja sobie mogę z drugiej strony zrobić dojazd do tej hali. To jest niemożliwe, bo cały czas na tej łące stoi woda. Ja po prostu chcę normalnie, tak jak od wieków tu dojeżdżałem, chcę dojeżdżać i nic więcej. Chcę mieć tylko spokój. Na każdą ugodę mogę iść. W cywilizowanym kraju zawsze można się dogadać. Chcę normalnie żyć i zajmować się gospodarstwem – tłumaczy Paweł Jabłonowski.

 

- Jest bardzo proste rozwiązanie konfliktu. Przecież wykup tej działki, dzierżawa, wieczyste użytkowanie, gdzie byłaby jakaś korzyść dla gminy z tego tytułu, jak najbardziej byłoby to zasadne – dodaje Renata Jabłonowska.

 

Materiał wideo możesz zobaczyć TU

sgo / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie