Afera w NCBiR. Bielan: Nie poczuwam się do politycznej odpowiedzialności

Polska
Afera w NCBiR. Bielan: Nie poczuwam się do politycznej odpowiedzialności
Polsat News

- Ja zrobiłem absolutnie wszystko, co w mojej mocy, żeby żadna złotówka z publicznych pieniędzy nie trafiła do firm, które złożyły dość podejrzane wnioski - powiedział w Polsat News Adam Bielan komentując aferę w NCBiR. Lider Partii Republikańskiej, której politycy mieli polityczny nadzór nad tą instytucją, stwierdził również, że "wokół NCBiR od lat jest wiele zjawisk patologicznych".

W połowie lutego Narodowe Centrum Badań i Rozwoju skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodzi o ewentualne nieprawidłowości w dofinansowaniu podmiotów w konkursie "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe".

 

Sprawa dotyczy przede wszystkim dwóch dotacji. W pierwszej, firma założona 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, otrzymała 55 milionów złotych. Kapitał firmy wynosił jedynie 5 tysięcy złotych.

 

ZOBACZ: Dymisja w rządzie. Jacek Żalek złożył rezygnację

 

Druga sprawa dotyczy spółki, które przez dwa lata wykazywała straty, a mimo to otrzymała dofinansowanie na projekt dotyczący "cyberbezpieczeństwa podmorskiego" na kwotę 123 milionów złotych.

 

13 lutego minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda powołał na stanowisko p.o. dyrektora NCBiR Jacka Orła. Odwołany Paweł Kuch kierował rządową agencją od sierpnia zeszłego roku.

 

14 lutego o sprawie nieprawidłowości w NCBiR informowali posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba, domagając się unieważnienia konkursu "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe".

"Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy"

Do sprawy odniósł się w programie "Graffiti" Adam Bielan. - Ja zrobiłem absolutnie wszystko, co w mojej mocy, żeby żadna złotówka z publicznych pieniędzy nie trafiła do firm, które złożyły dość podejrzane wnioski - powiedział w Polsat News komentując tę aferę.

 

Lider Partii Republikańskiej, której politycy mieli polityczny nadzór nad NCBiR, zapewnił, że dziennikarze i posłowie opozycji nie mieli wpływy na ujawnienie całej sprawy. Podkreślił, że pierwsze pytanie w tej sprawie od dziennikarzy otrzymał 13 lub 16 stycznia, a pierwszy audyt wewnętrzny w tej sprawie, od którego zaczęły się wszystkie wewnętrzne procedury rozpoczął się 9 stycznia. 

 

- 9 stycznia dyrektor NCBiR wszczął audyt wewnętrzny, 12 stycznia zwolnił kluczową osobę dla tej afery, czyli osobę, która przepuściła największy wniosek, mimo że przekraczał on limit o co najmniej 25 mln złotych. Później w konsekwencji tego audyty złożony został wniosek do prokuratury - przekazał.

 

ZOBACZ: Dariusz Joński i Michał Szczerba z kontrolą poselską w NCBiR: Będziemy żądali unieważnienia konkursu

 

Bielan przypomniał również, że decyzji ws. wniosków nie podejmuje dyrektor NCBiR. - Od lat decyzje o tym jaki wniosek otrzymuje środki podejmują tak zwane panele ekspertów, w których większość mają eksperci zewnętrzni - wyjaśnił.  

 

- Teraz prokuratura powinna zbadać, dlaczego oni podjęli takie decyzje - dodał. 

 

Bielan pytany, czy poczuwa się do politycznej odpowiedzialności za tę aferę, odpowiedział, że "wręcz przeciwnie". - Gdyby nie działania dyrektora NCBiR te środki byłyby już dawno na kontach tych firm - stwierdził.

 

- Błędy w NCBiR popełniali urzędnicy średniego szczebla. To prokuratura musi wyjaśnić, czy te błędy były przypadkowe - podkreślił.

 

WIDEO: Adam Bielan w programie "Graffiti"

 

"Wokół NCBiR od zawsze brzydko pachniało"

Według niego, "wokół NCBiR od lat jest wiele zjawisk patologicznych". - Dyrektor tej instytucji, który przez pięć lat pełnił tę funkcję pod rządami Platformy Obywatelskiej, został wyprowadzony przez CBA i postawiono mu zarzuty korupcyjne - przypomniał. 

 

- Natomiast kilka lat temu spółka pana Roberta Anackiego, wiceprezesa partii, której prezes Jarosław Gowin nadzorował NCBiR, dostała 10 mln złotych de facto na kryptowaluty - kontynuował.

 

- Krótko mówiąc, wokół tego NCBiR od zawsze brzydko pachniało - dodał.

 

ZOBACZ: Śledztwa ws. Karpińskiego i maili Dworczyka. Arłukowicz: Nie mam za grosz zaufania do prokuratury

 

Media informowały o istnieniu taśm i nagrań ludzi z kierownictwa NCBiR. Bielan nie potwierdził tych doniesień. - Nigdy nie słyszałem o żadnych taśm. Same nagrywanie dyrektora NCBiR, aby wpłynąć na jego decyzje, byłoby ciężkim przestępstwem - podkreślił.

 

Według Bielana, kluczowa dla zrozumienia tego, co działo się w NCBiR jest działalność "rzeźników z Nowogrodzkiej". - Jest to agencja znana z czarnego PR-u i lobbingu - powiedział.

 

Przypomniał, że na czele firmy stoi m.in. były poseł Przemysław Wipler. - Jest to firma, która wykorzystuje fakt, że rząd ma niewielką większość i rozmawia z wieloma politykami, większość z nich to są politycy opozycji - stwierdził.

 

- Wiem z dobrych źródeł, że od wielu tygodni zasypywali dziennikarzy informacjami, które de facto miały zmylić trop. Sedno tej sprawy to są te dwa wnioski, które zostały zablokowane - dodał.

 

Wcześniejsze odcinki programu można obejrzeć TUTAJ.

dk/map / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie