Wojna w Ukrainie. Mieszkanka Chersonia informowała o lokalizacji rosyjskich baz. Dostała medal

Świat
Wojna w Ukrainie. Mieszkanka Chersonia informowała o lokalizacji rosyjskich baz. Dostała medal
Polsat News/ YouTube/frchannel
Kobieta pomogła nakierować pociski na pozycje Rosjan

Olga, mieszkanka Chersonia, po zajęciu miasta przez siły rosyjskie zdecydowała się nie wyjeżdżać. Jej syn dotarł na tereny kontrolowane przez Ukrainę. Postanowił "wykorzystać" mamę w dobrym celu i pytać ją o informacje potrzebne ukraińskiemu wywiadowi. W taki sposób zwykła właścicielka sklepu monopolowego została bohaterką. Dostała nawet nagrodę od od Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy.

- Z okien mieszkania widok na rzekę Dniepr. Mieszkamy zaledwie sto metrów od mostu. Pierwsze wspomnienie z początku wojny to chmara samolotów z radzieckimi gwiazdami na skrzydłach - powiedziała Olga, mieszkanka Chersonia w wywiadzie udzielonym Mykycie Bondariewowi. - To był dla mnie wielki szok. Potem było gorzej - przekazała.

 

Kobieta wciąż prowadzi w mieście mały sklep monopolowy.

 

- Jednego dnia Rosjanie przyszli do nas. Miałam z nimi do czynienia po raz pierwszy. Na początku nie wiedziałam, jak z nimi rozmawiać - przekazała Olga. - Kiedyś wpadli do sklepu w pięć osób. Kupowali kawę, inne produkty. Jeden z nich, w średnim wieku mówi, że też jest Ukraińcem, z Donieckiej Republiki Ludowej - dodała.

"Dopytywałam, udawałam, grałam - jak najlepsza aktorka"

- Spytałam więc, dlaczego tu jest. Odpowiedział, że przyszedł nas wyzwalać. A od kogo? Czy widzi tu kogokolwiek, od kogo trzeba nas wyzwalać? On wtedy obruszył się i stwierdził, że jestem podatna na propagandę jak jakieś zombie. Obruszyłam się. Odparłam- sam jesteś zombie - ja jestem u siebie. Tu mój dom, moja ojczyzna - powiedziała Olga. - Nikt Ciebie tu nie zapraszał. Obrócił się na pięcie i wyszedł. Zapaliłam, patrząc mu w oczy. Przez cały czas miał karabin maszynowy wycelowany w nas - relacjonowała.

 

Kobieta przekazała, że w pewnym momencie jej syn wpadł na pomysł. - Poprosił, bym zadawała jak najwięcej pytań, czasem śmiesznych, niedorzecznych, ale przy okazji, bym wyciągała od nich gdzie się znajdują, gdzie mają pozycje. Dopytywałam, udawałam, grałam - jak najlepsza aktorka - przekazała.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie: "HIMARS show" w Melitpolu. Są nagrania

 

- Oni byli niezwykle łatwowierni. Nazywali mnie naiwnie "mamą Olą". A ja zawsze miałam dwa telefony. Bardzo długo nie chciałam brać tej rosyjskiej karty SIM, ale się przydała. Drugi telefon służył do kontaktu z synem - przekazała właścicielka sklepu. - Krążyłam po mieście, szukałam, gdzie rozlokowane są ich systemy obrony przeciwlotniczej. Udawałam, że jadę na cmentarz. Kupowałam kwiaty i szłam odwiedzić grób rodziców. Po drodze mijałam ich bazy - opowiedziała.

"Nigdy nie myślałam, że będę cieszyła się ze strzałów himarsów"

- Początkowo nawet nie wiedziałam, jak takie systemy rakietowe wyglądają. Informacji szukałam w internecie. Gdy już namierzyliśmy ich pozycje, od razu wysyłałam lokalizacje synowi. Rosjanie grali z nami w kotka i myszkę. Wieczorem ich baterie stały już w innym miejscu. Więc my ponownie jechaliśmy ich szukać - opowiedziała.

 

WIDEO: Wojna w Ukrainie. Mieszkanka Chersonia informowała o lokalizacji rosyjskich baz. Dostała medal

 


- Kiedy ukraińska armia po raz pierwszy ostrzelała most, jechaliśmy samochodem. Był na tyle potężny wybuch, że myślałam, że stało się coś z samochodem. A później mąż mówi do mnie: Nie, Olga, to wybuch! Nie mogłam w to uwierzyć! Patrzymy, dym na moście. Poczułam się tak radośnie. Boże Nasi! Nasi trafili! - stwierdziła właścicielka sklepu w Chersoniu. - To było takie szczęście, które trudno określić słowami. Nigdy nie myślałam, że będę cieszyła się ze strzałów Himarsów. Zaczęłam rozpoznawać ten dźwięk. Gdy słyszałam świst przeszywanego powietrza, wiedziałam, że to nasi - przekazała.

 

- W pamięci zapadła mi jedna noc. Z 10 na 11 listopada. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Rosjanie uciekali w popłochu. Było słychać zgrzyt czołgów, przekleństwa, ryczenia, krzyki - zrelacjonowała Olga. - Byli bardzo przestraszeni. Uciekali w panice. Nasi strzelali całą noc, a oni uciekali - podsumowała.

mbl/ac / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie