Dolny Śląsk. Rolnik hoduje krowy na wsi. Sąsiadom przeszkadza zapach bydła

Polska
Dolny Śląsk. Rolnik hoduje krowy na wsi. Sąsiadom przeszkadza zapach bydła
Polsat News
Sąsiadom przeszkadza zapach bydła

Rodzina Paździorów od pokoleń prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne we wsi Czadrów na Dolnym Śląsku. Przede wszystkim zajmują się hodowlą krów. Od pewnego czasu mają jednak problemy z sąsiadkami: matką i córką, którym przeszkadza "zapach" zwierząt. W efekcie prawie 20 instytucji państwowych przeprowadziło ponad 100 kontroli. Reportaż "Państwa w Państwie".

Lawina kontroli ruszyła po interwencji sąsiadek, którym nie podoba się, że młody rolnik hoduje krowy... na wsi.

 

- Mnie to przeraża, nie mogę normalnie prowadzić gospodarstwa, niszczy to nam całą robotę. Nie można się skupić na pracy, bo tu przychodzi kontrola za kontrolą. To jest przecież nie do pomyślenia - opowiada rolnik Stanisław Paździor.

 

Sąsiadki postanowiły uprzykrzyć życie rolnikom, nasyłając na nich nieustanne kontrole. W ciągu ostatnich czterech lat w gospodarstwo Paździorów było kontrolowane blisko 100 razy przez prawie 20 instytucji. Chodzi między innymi o: straż pożarną, urząd gminy, sanepid, urząd nadzoru budowlanego, inspekcję ochrony środowiska, czy policję.

"Oni tymi krowami, za przeproszeniem zas**li cały teren"

- To była przepiękna miejscowość, a teraz oni tymi krowami, za przeproszeniem zas**li cały teren. To jest przestępstwo przeciwko środowisku - mówi sąsiadka.

 

Magdalenie C. i jej matce przeszkadza m. in. zapach oraz emisja szkodliwych gazów do atmosfery przez krowy hodowane przez rodzinę Paździorów. Rolnicy narzekają, że nie mają czasu zająć się gospodarstwem, ponieważ nieustannie muszą odpowiadać na pisma różnych organów. Patryk Paździor przez stres związany z tą sytuację podupadł również na zdrowiu. Trafił w końcu do szpitala ze stanem przedzawałowym.

 

ZOBACZ: Małopolskie. Zmasakrowane owce w zagrodzie. Prawdopodobnie zabił je niedźwiedź

 

- Ona nie odpuszcza, w tym czasie kiedy z państwem rozmawiam, ona wysłała dwa kolejne donosy. My nie jesteśmy żadnymi zabójcami, czy śmierdzielami jak twierdzi sąsiadka. Chcemy po prostu prowadzić gospodarstwo, jak robiliśmy to od lat… - tłumaczy Patryk Paździor.

Pisma sąsiadek sparaliżowały pracę Urzędu Gminy

Wójt gminy Kamienna Góra mówi, że nieustanne pisma sąsiadek rodziny Paździorów sparaliżowały pracę Urzędu Gminy. Pracownicy dwóch najważniejszych referatów urzędu zajmują się właściwie wyłącznie rozpatrywaniem skarg na rolników.

 

WIDEO: Rolnik hoduje krowy na wsi. Sąsiadom przeszkadza zapach bydła


Problemów związanych z funkcjonowaniem gospodarstwa nie dostrzegają inni sąsiedzi. Ich zdaniem żyjąc na wsi do niektórych rzeczy trzeba się po prostu przyzwyczaić.

 

ZOBACZ: Nieżywa krowa i martwe cielaki przywiązane do ściany w gospodarstwie na Lubelszczyźnie

 

- Zarzuty tych pań nie zostały potwierdzone. Nie tylko te którymi zajmowała się gmina, były przekazywane uwagi do innych instytucji i żadna z nich nie potwierdziła zarzutów kierowanych przez sąsiadki - mówi Patryk Straus, wójt gminy Kamienna Góra

 

Konflikt między rodziną Paździorów a ich sąsiadkami trafił również do prokuratury. Śledczy uważają jednak, że rodziny powinny się ze sobą dogadać. Sytuacja wydaje się więc być patowa.

laf/ml / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie