Sąd odrzucił apelację ws. słów Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie". Uznał je jednak za obraźliwe
Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił apelację w procesie ks. abp. Marka Jędraszewskiego w sprawie jego wypowiedzi o "tęczowej zarazie". Uzasadniając wyrok sędzia zaznaczył jednak, że części zarzutów nie sposób odeprzeć, a porównanie do zarazy jest obraźliwe.
Proces dotyczył słów abp. Marka Jędraszewskiego wypowiedzianych 1 sierpnia 2019 r. w Bazylice Mariackiej podczas kazania w ramach obchodów 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.
Abp. Marek Jędraszewski o "tęczowej zarazie"
Hierarcha podkreślił, że to z powstańczych mogił narodziła się wolna Polska. - Trzeba było długo na nią czekać (...) Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa - powiedział.
Słowa odbiły się szerokim echem w mediach i spotkały z krytyką, zwłaszcza ze strony środowisk opozycyjnych. Sam Jędraszewski kilka dni później przekazał w Radiu Maryja, że w homilii mówił "o ideologii LGBT, a nie o ludziach". - Kościół nie potępia ludzi, Kościół potępia zło. Nie wzywałem w homilii ani do walki, ani do nienawiści - tłumaczył.
ZOBACZ: Nie będzie śledztwa ws. słów abp. Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie"
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył zawiadomienie do prokuratury, ta jednak odmówiła wszczęcia śledztwa. Sprawa trafiła ostatecznie na wokandę, ale z powództwa cywilnego. Jeden z obywateli zarzucił abp. Jędraszewskiemu, że naruszył jego dobra osobiste, formułując w tym zakresie szereg uwag.
Proces najpierw toczył się przed Sądem Okręgowym w Krakowie, który 8 grudnia 2020r. oddalił pozew, uzasadniając, że konkordat gwarantuje Kościołowi w Polsce autonomię w głoszeniu wiary i nauczaniu.
Apelacja ws. słów abp. Jędraszewskiego odrzucona
Teraz, 27 października 2022 r. zapadł wyrok przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. Apelację uznano za nieuzasadnioną, choć jak wskazano, części zarzutów w niej zawartych nie sposób odeprzeć.
"Sąd Apelacyjny uznał, że słowa pozwanego kwestionowane przez powoda były obraźliwe. Do stwierdzenia tego nie była potrzebna opinia biegłego, gdyż dla każdego rozsądnego odbiorcy porównanie społeczności czy ideologii do zarazy jest obraźliwe" - napisano w komunikacie sądu, opisującym ustne uzasadnienie wyroku.
ZOBACZ: "Zaprzeczają godności własnego człowieczeństwa". Jędraszewski o LGBT
Za błędny uznano też pogląd Sądu Okręgowego, że konkordat daje jakiekolwiek dodatkowe, poza tymi gwarantowanymi konstytucją, uprawnienia w zakresie wolności słowa, "szczególnie nie daje prawa do obrażania innych osób, z których poglądami przedstawiciele Kościoła Katolickiego się nie zgadzają".
Według sądu nie przekonuje też argumentacja pozwanego prezentowana w toku postępowania, dotycząca wzajemności naruszeń.
"Sąd Apelacyjny uznał jednak, że tak powództwo, jak i apelacja powoda nie mogły zostać uwzględnione, z uwagi na sposób sformułowania przez powoda jego żądań. Powód domagał się bowiem nie tyle ochrony dla siebie, ile bliżej nieokreślonego kręgu osób, do czego nie był uprawniony. Dla skutecznej ochrony prawnej na podstawie art. 24 Kc konieczne jest wykazanie, że dane zachowanie było wymierzone bezpośrednio przeciwko osobie ubiegającej się o udzielenie jej takiej ochrony. Tego powód nie udowodnił. Nie jest bowiem tak, że jeżeli ktoś obraża bliżej nieokreśloną grupę osób, to jednocześnie obraża każdą osobę identyfikującą się z tą grupą" - zaznaczono.
Czytaj więcej