"Miał kij i uderzył mnie prosto w twarz". Strach przed rodziną L., 60 interwencji policji

Polska
"Miał kij i uderzył mnie prosto w twarz". Strach przed rodziną L., 60 interwencji policji
Polsat News
Mieszkańcy wsi na Mazowszu terroryzowani przez rodzinę L.

Mieszkańcy Rykaczewa twierdzą, że są terroryzowani przez rodzinę L., a pobicia, wyzwiska i groźby są na porządku dziennym. Agresywni mężczyźni pozostają na wolności, choć popełniają przestępstwa, mając na koncie wyroki w zawieszeniu.

Monika Kowalska twierdzi, że spacerowała ze swoją córką wzdłuż drogi w Rykaczewie. W pewnym momencie została napadnięta przez rodzinę L. Mężczyźni, którzy prowadzą nieopodal duże gospodarstwo rolne, pędzili krowy na pastwisko i nie spodobało im się, że na ich drodze stanęła matka z dzieckiem. 

 

- Najpierw zaatakował ojciec, miał jakiś kij i uderzył mnie prosto w twarz. Później podbiegali synowie i też mnie bili. Upadłam na chodnik i zalałam się krwią. Najgorsze jest to, że patrzyła na to moja córka, nie myślałam już wtedy o sobie, tylko o tym, żeby nic się jej nie stało, żeby dziecka nie zaatakowali – opowiada Monika Kowalska w reportażu Przemysława Siudy z "Państwa w Pastwie".

Rodzina L. terroryzuje sąsiadów

To nie pierwsze tego typu zdarzenie z udziałem rodziny L. Jej członkowie od dawna mają nękać swoich sąsiadów. W ostatnich latach we wsi miało dojść do kilku poważnych pobić, a codziennością są wyzwiska czy groźby śmierci.

 

ZOBACZ: "Państwo w Państwie": Mieszkańcy kupili lokale w nowym bloku. Spółdzielnia zażądała potężnych dopłat

 

- Wszedł do mnie na posesję, my byliśmy kolegami, więc podszedłem, żeby się przywitać, a on do mnie od razu z pięściami. Później podlecieli synowie i też zaczęli mnie okładać. Straszny łomot dostałem - mówi Dariusz Humięcki.

 

Mieszkańcy wsi nie rozumieją dlaczego agresywni sąsiedzi wciąż pozostają na wolności. W sądach i prokuraturze toczą się liczne sprawy dotyczące ich wybryków. Co więcej, mężczyźni mają na swoim koncie wyroki w zawieszeniu za pobicia. Mimo że wciąż popełniają podobne przestępstwa, sąd nie zgodził się na odwieszenie wyroków.

Członkowie rodziny odpierają zarzuty

- Tu się dzieje coś dziwnego, oni muszą mieć plecy. Któregoś razu była strzelanina u nich na posesji, wybiegli z widłami do policjantów przeprowadzających interwencję i tamci musieli oddać strzały ostrzegawcze, żeby ich uspokoić. I nawet po czymś takim nie poszli siedzieć - mówi Iwona Muczyńska, sołtys Rykaczewa.

 

ZOBACZ: "Państwo w Państwie": Musi spłacić dług za mieszkanie, w którym nie mieszka

 

Rodzina L. wszystkiego się wypiera. Twierdzą, że to pozostali mieszkańcy wsi uwzięli się na nich z zazdrości o gospodarstwo rolne i krowy, a oskarżenia o pobicia mają wynikać z chęci wyłudzenia odszkodowań.

 

- Tej Moniki to nie słuchajcie, to jest psycholka. Ona wózek chciała pier***nąć pod krowy, żeby mnie uwalić, dobrze że ją odepchnąłem, bo by bydło dzieciaka staranowało. My już mamy tych ludzi dosyć, ciągle coś od nas chcą, a to są wieczyste nieroby - mówi Adam L.

 

Tylko w przeciągu ostatnich dwóch lat w sprawie rodziny L. policja interweniowała ponad 60 razy. Mimo tego mężczyźni wciąż pozostają na wolności. Mieszkańcy wsi obawiają się, że zachęcona bezczynnością służb, rodzina L. będzie atakowała dalej.

 

Więcej o 19:30 w programie Państwo w Państwie w reportażu Przemysława Siudy.

mms/ml / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie