Dolnośląskie. Świeradów-Zdrój ogranicza kursy autobusu szkolnego. Trudna sytuacja rodziców i uczniów
Świeradów-Zdrój rezygnuje z dowożenia do szkół dzieci z ościennych gmin. Autobus szkolny będzie zabierał tylko dzieci z terenu gminy. Teraz uczniów muszą dowodzić rodzice lub jeżdżą sami komunikacją publiczną. - Być może szybko uda się przywrócić to, co teraz zabieramy - mówi o oszczędnościach Roland Marciniak, burmistrz uzdrowiska.
Władze samorządowe Świeradowa-Zdroju (woj. dolnośląskie) zdecydowały o ograniczeniu dostępu do autobusu szkolnego dla dzieci z gmin przylegających do miasta.
- To są te gminy ościenne, Rębiszów, Czerniawa - mówi jedna z mieszkanek.
Dzieci, które do tej pory zabierał podstawiany przez samorząd autokar, teraz muszą być dowiezione do szkoły przez rodziców bądź dojeżdżają same komunikacją publiczną.
WIDEO - Świeradów-Zdrój oszczędza na uczniach spoza gminy
Transportowy problem rodziców i dzieci
- Niektórzy wożą, albo wysyłają autobusem podmiejskim - mówi mieszkanka okolic Świeradowa. Kobieta przyznaje, że jeśli rodzice, mimo dostępu do lokalnej szkoły zdecydowali się zapisać dziecko do placówki w Świeradowie, teraz musza zapewniać transport.
- Każdy musi sobie jakoś radzić, albo przepisuje dziecko do innej gminy - dodaje rozmówczyni Polsat News i tłumaczy, że np. mieszkańcy gminy Mirsk decydują się dać dziecko do szkoły, która jest bliżej.
ZOBACZ: Lubelskie. Mieszkańcy Trzebieszowa bez światła. Gmina chce oszczędzać
- Dowożę tylko własne dzieci, muszę przejechać pięć kilometrów. Ale oboje z mężem pracujemy, ja do 16, mąż za granicą. Dlatego dzieci muszą wrócić autobusem PKS, codziennie dostają pieniądze na bilet - mówi inna matka, która tłumaczy, że sytuacja stwarza ryzyko.
- Codziennie, kiedy kończą lekcje o godz. 15:45 jesteśmy na telefonie, cały czas jestem z dziećmi w kontakcie do momentu, w którym wsiadają do autobusu, a potem jak dojdą do domu. Wcześniej miały tę opiekę zapewnioną - dodaje kobieta.
Burmistrz: Nie możemy tylko narzekać
Władze samorządowe nie ukrywają, że w obecnej sytuacji ekonomicznej muszą wybierać i oszczędzać. W tym wypadku zrezygnowano z usługi na rzecz dzieci z innych gmin.
- Zawsze na stanowisku burmistrza jest tak, że sukces - to my, a porażka - to ja. No niestety, ktoś musi tę decyzję podjąć. A ja jestem odpowiedzialny za stan finansów gminy - powiedział Polsat News Roland Marciniak, burmistrz Świeradowa-Zdroju.
ZOBACZ: Oszczędności w Niemczech. Zimna woda w kranach, chłodne kaloryfery. Nowe reguły rządu od 1 września
Jego zdaniem na sytuację lokalnej społeczności i stan finansów władz samorządowych ma "makrosytuacja".
- My nie możemy tylko narzekać, musimy czynić realne kroki, być może szybko uda się przywrócić to co teraz zabieramy. Mamy taką nadzieję, bo ceny gazu i ropy spadają. Kto wie, czy za dwa-trzy miesiące nie wrócimy do tych zajęć, które teraz zabieramy - powiedział burmistrz.
- Teraz musimy się szykować na trudną sytuację, zima idzie, będą problemy z opałem. Ceny za gaz za prąd gminy dostają po 700 proc. większe - przypomniał samorządowiec, sugerując, że zmiany na lepsze nie nastąpią od razu.