Marek Konkolewski: Wciąż są osoby, które przymykają oczy na pijanych kierowców

Polska
Marek Konkolewski: Wciąż są osoby, które przymykają oczy na pijanych kierowców
Polsat News
Marek Konkolewski, ekspert w zakresie ruchu drogowego, dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w latach 2017–2018

- W dalszym ciągu są osoby, które przymykają oczy na ekscesy ze strony pijanego kierującego. Ci sami ludzie podnoszą głosy i są największymi komentatorami, gdy dochodzi do zdarzenia drogowego - mówi Marek Konkolewski, ekspert w zakresie ruchu drogowego. W rozmowie na antenie Polsat News tłumaczy, że jako piesi jesteśmy w stanie zrobić bardzo dużo, aby zapobiec licznym tragediom na drogach.

W czwartek 1 września w Lubieni w województwie świętokrzyskim doszło do tragicznego zdarzenia. Ok. godz. 11 61-letni mężczyzna kierujący samochodem marki Citroen zjechał na przeciwległy pas ruchu, po czym wjechał na chodnik, którym spacerowały cztery osoby - dwójka dorosłych oraz dwoje kilkuletnich dzieci.

 

Samochód uderzył w pieszych, w wyniku czego śmierć poniosła kobieta będąca w zaawansowanej ciąży. Kierowca został poddany badaniu alkomatem. Okazało się, że miał ponad promil alkoholu w organizmie.

 

Koszmarny wypadek na nowo przywrócił dyskusję na temat zaostrzenia kar dla kierowców prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu. Pojawiły się również pytania o to, w jaki sposób można zapobiegać podobnym tragediom.

 

Głos w sprawie na antenie Polsat News zabrał Marek Konkolewski, ekspert w zakresie ruchu drogowego, były policjant i dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w latach 2017–2018.

 

ZOBACZ: Wielkopolskie: Tragiczny wypadek na przejściu dla pieszych. Zginął czteroletni chłopiec

 

- Każdy ma prawo ująć sprawcę na gorącym uczynku. Jeżeli widzimy osobę pod wpływem alkoholu, która wsiada do samochodu, możemy zwrócić jej uwagę, powiedzieć: stary piłeś, zaraz zadzwonię na policję, będziesz mieć problemy. Pamiętajmy, że pijany nadaje zupełnie na innych falach, można mu zabrać kluczyki, spuścić powietrze w oponach, jeśli to nasz znajomy, możemy mu zabrać buty lub kurtkę z dokumentami. Możemy też zablokować samochód ze wszystkich stron, sposobów jest naprawdę dużo - tłumaczy Konkolewski.

 

Ekspert: Dopiero gdy ktoś ginie, chór najmądrzejszych podnosi głos

Marek Konkolewski przyznał, że choć coraz więcej ludzi odpowiednio reaguje na widok pijanych kierowców, dzwoniąc pod numer alarmowy lub dostarczając policji nagrania z kamer samochodowych, to sytuacji, w których Polacy wykazują się bierną postawą wciąż nie brakuje.

 

- W dalszym ciągu są osoby, które przymykają oczy na ekscesy ze strony pijanego kierującego. Ci sami ludzi podnoszą głosy i są największymi komentatorami, gdy dochodzi do zdarzenia drogowego. Dopiero gdy ktoś ginie, nagle podnosi się chór sprawiedliwych, najmądrzejszych, najwięcej wiedzących, którzy widzieli najlepiej. Wtedy jest już za późno na lansowanie się przed kamerą. Pojawia się pytanie, co Ty zrobiłeś przed tym zdarzeniem? - mówi ekspert.

 

ZOBACZ: Łódzkie: Śmiertelny wypadek w trakcie policyjnego pościgu. Dwie osoby nie żyją

 

Konkolewski dodaje, że policja bardzo poważnie traktuje zgłoszenia oraz wspomniane nagrania obrazujące kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego.

 

- Jeżeli z tego nagrania jesteśmy w stanie uzyskać odpowiedzi: kto, gdzie, kiedy i w jaki sposób popełnił wykroczenie lub przestępstwo w ruchu drogowym, to taka osoba prędzej czy później poniesie odpowiedzialność. Przypominam, że potrzebna jest także współpraca z autorem nagrania, który będzie przesłuchany w charakterze świadka - tłumaczy.

 

Ekspert podkreśla jednak, że nie wszystkie nagrania są w stanie zobrazować jak doszło do naruszenia przepisów prawa. Dodał, że materiały wideo mają służyć przede wszystkim do pomocy w ujęciu sprawców i ratowania ludzkiego życia, a nie "bicia rekordów oglądalności w wirtualnym świecie".

mms / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie