Protest nauczycieli. Trwa walka związkowców o podwyżki. Minister wyklucza takie rozwiązanie
Pierwszy września oznaczać będzie nie tylko początek roku szkolnego, ale też początek akcji protestacyjnej nauczycieli, którzy walczą o podwyżki. Jednak zdaniem wiceszefa MEiN Dariusza Piątkowskiego postulat nie może zostać realizowany, bo w budżecie brakuje pieniędzy. W odpowiedzi przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz ostrzega, że bez wyższych zarobków pogłębi się istniejący już kryzys kadrowy.
- Rozmawiamy ze związkowcami, z samorządami i innymi środowiskami zainteresowanymi tym, co dzieje się w oświacie. Rozumiemy, że nie zawsze nasz punkt widzenia jest taki sam jak związków zawodowych, ale też trzeba brać pod uwagę realne możliwości państwa - zaznaczył w rozmowie z Polsatem News wiceminister edukacji narodowej Dariusz Piątkowski.
Jak tłumaczy, wojna w Ukrainie, wydatki na obronność, inflacja, rosnące ceny energii czy programy mające obniżyć skutki drożyzny to ogromne obciążanie dla państwowej kasy, której nie można już bardziej drenować. - Nie da się nagle zrealizować jednego z postulatów, który mówi, że z dnia na dzień trzeba podnieść wynagrodzenia o 20 proc., bo to są koszty - kolejne mld zł, których w budżecie po prostu nie ma - stwierdził.
Na horyzoncie pogłębienie kryzysu
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego na antenie Polsat News powiedział, że w budżecie państwa na rok 2022 zostało niewykorzystanych 1,3-1,4 mld zł. - Ona (ustawa budżetowa red.) pozwala te środki uruchomić i przeznaczyć je na cele płacowe, bo inaczej znajdziemy się w jeszcze gorszej sytuacji kadrowej - ostrzegł.
Szef związkowców przypomniał, że mimo trudnych czasów w innym sektorze rząd mógł pozwolić sobie na podwyżki. Nawiązał przy tej okazji do ustawy z lipca, która podniosła wynagrodzenia niektórych pracowników służby zdrowia. - Pielęgniarka mająca średnie wykształcenie otrzyma ok. 1,5 tys. zł podwyżki, a osoba z wyższym wykształceniem magisterskim prawie dwa razy więcej. To są pieniądze, które dla tej dziedziny życia społecznego zostały przeznaczone. Ja im ani nie żałuję, ani nie neguję tego faktu, tylko proszę zwrócić uwagę, że to jest ten sam budżet - zaznaczył Broniarz.
ZOBACZ: Poznań: Brak miejsc w szkołach średnich. Uczniowie nie wiedzą, gdzie rozpoczną naukę
- Z drugiej strony pan minister Czarnek tydzień temu powiedział, że nauczyciele od stycznia dostaną dziewięć proc. podwyżki. Po czym wczoraj okazało się, że rząd mówi: jakie dziewięć procent? - mówił prezes ZNP i przypomniał, że planowana jest podwyżka 7,8 proc. przy inflacji 9,8 proc. - A więc znowu jesteśmy poniżej inflacji - podsumował.
Dalej tłumaczył, że absolwenci pięcioletnich studiów zamiast iść uczyć w szkole, coraz częściej wchodzą w inne zawody, bo rynek proponuje o 2-2,5 tys. zł wyższe zarobki niż w edukacji. - Nie zmieniając poziomu wynagrodzeń nauczycieli pogłębi się kryzys związany z brakami kadrowymi - ostrzegł i przekazał, że w zawodzie pojawiła się luka pokoleniowa, a co za tym idzie rośnie średnia wieku nauczycieli.
Protest nie zakłóci lekcji
Akcja protestacyjna, która rozpocznie się pierwszego września będzie miała charakter informacyjny, a zajęcia nie będą zakłócane z tego powodu. - Ta akcja jest skierowana do rodziców uczniów, polityków, samorządów po to, żeby pokazać, że tak dalej być nie może. Nie możemy udawać, że jesteśmy w stanie zbudować dobrą edukację nie dając na to pieniędzy, bo każdemu na tej dobrej szkole powinno zależeć - wyraził nadzieję.
Broniarz nie wykluczył, że na kolejnych etapach akcja nie zostanie zaostrzona.