Michał Lutostański: Państwo traktuje młodych jak nadopiekuńczy rodzic, który wszystkiego zabrania
- 71 proc. gmin w Polsce nie ma ani jednego żłobka. Nic dziwnego, że ponad 40 proc Polaków mówi, że chciałaby mieć więcej dzieci, ale nie mają możliwości - mówił w "Punkcie Widzenia" Jan Zygmuntowski. - W tym momencie państwo traktuje młodych ludzi jak nadopiekuńczy rodzic, który wszystkiego zabrania, nakazuje, zamiast nagradzać i wspierać - dodał Michał Lutostański, socjolog z uniwersytetu SWPS.
W Programie "Punkt Widzenia" Michał Lutostański, socjolog z Uniwersytetu SWPS oraz Jan Zygmuntowski z Polskiej Sieci Ekonomii rozmawiali z Grzegorzem Jankowskim na temat potrzeb młodych ludzi i tego, co powinno zapewnić im państwo.
Jan Zygmuntowski stwierdził, że dzięki wychowaniu w czasach, gdy był "sprawny system edukacji, opieki zdrowotnej i prorodzinny" udało mu się zostać przedsiębiorca. Jego zdaniem dziś młodzi mają gorzej. Z przytoczonych przez niego statystyk wynika, że w 1989 roku w Polsce było 1500 żłobków, a w 2005 niewiele ponad 300 placówek.
- 71 proc. gmin w Polsce nie ma ani jednego żłobka. Nic dziwnego, że ponad 40 proc Polaków mówi, że chciałaby mieć więcej dzieci, ale nie mają możliwości - mówił.
ZOBACZ: "Punkt Widzenia". Ekspert: Przeciętnego Kowalskiego nie stać już na mieszkanie
Zdaniem Zygmuntowskiego państwo powinno zapewniać żłobki i przedszkola. Zapytany przez prowadzącego, czy mieszkania też powinny być zapewniane, odpowiedział:
- Jeśli mamy 45 proc. młodych Polaków, którzy mieszkają z rodzicami, to znaczy, że rynek nie zapewnia tego dobra. Mamy najmniej mieszkań per capita w UE.
"Państwo wszystkiego zabrania zamiast nagradzać"
- Jak się popatrzymy na badania, to widać, że młodzi ludzie nie ufają politykom, nie wierzą w nasz system, w to w jaki sposób funkcjonuje polska demokracja i są bardzo krytyczni - powiedział Michał Lutostański.
- W tym momencie państwo traktuje młodych ludzi jak nadopiekuńczy rodzic, który wszystkiego zabrania, nakazuje, zamiast nagradzać i wspierać - dodał.
WIDEO. "Punkt Widzenia". Czego młodzi ludzie potrzebują od państwa?
- W pełni się z panem zgadzam, sfera publiczna nie oddaje tego, co ludzie potrzebują. Dla mnie najlepszą metaforą jest ten podręcznik, o który się wszyscy kłócą. Dlaczego my się kłócimy o podręcznik "historia i teraźniejszość", a nie o podręcznik "teraźniejszość i przyszłość". Tam powinniśmy patrzeć i się zastanawiać, jak tę przyszłość poukładamy - mówił Zygmuntowski.
Mieszkania dla młodych
W kwestii mieszkalnictwa, Grzegorz Jankowski zwrócił uwagę, że w Niemczech wprowadzone zostały limity na wysokość czynszu, we Francji i Wielkiej Brytanii powstały mieszkania socjalne. - Dlaczego w Polsce tak nie ma? - pytał gości.
- Młodzieżą jeszcze nikt nie wygrał wyborów. Jest za małą grupą, żeby się nią rzeczywiście zainteresować. W związku z tym politycy, żeby wygrać wybory, interesują się innymi grupami - powiedział Lutostański.
ZOBACZ: "Przedsiębiorcy podnoszą ceny swoich produktów tylko dlatego, że jest inflacja". "Punkt Widzenia"
- Nie tylko młodzi nie są, ale coraz mniej w interesie politycznym są też pracownicy. Państwowa Inspekcja Pracy ma mniejszy budżet niż Instytut Pamięci Narodowej, czyli bardziej próbujemy komunikować opowieść o przeszłości, a nie bronić ludzi, którzy dziś pracują, są zwalniani i nie mogą zakładać związków zawodowych - mówił Zygmuntowski.
Work life balance
W programie poruszona została także kwestia work-life balance, czyli koncepcji zarządzania czasem, dzięki której możliwe jest odnalezienie równowagi między pracą i życiem prywatnym. - To jest pierwsze pokolenie, które rozsądnie podchodzi do pracy, czyli że praca jest po to, żeby dostarczyć nam środków do życia. Dziś młodzi ludzie częściej chcą zakładać własne biznesy, bo nie mają ochoty tyrać w korporacjach dla kogoś, chcą żyć w sposób bardziej zrównoważony - mówił Lutostański.
Jak dodał, wiele osób w Polsce musi jednak "tyrać" na to, żeby mieć pieniądze na wkład własny na mieszkanie.
Problemy demograficzne wynikają z niedojrzałości mężczyzn?
Grzegorz Jankowski zwrócił uwagę na to, że problemy demograficzne w Polsce mogą wynikać z niedojrzałości obecnego pokolenia 30-latków, którzy nie chcą mieć dzieci.
- To nie mężczyźni nie chcą dzieci w Polsce, a w większości kobiety, które widzą, że mężczyźni są zbyt nieodpowiedzialni, by mieć z nimi dzieci - mówił Zygmuntowski.
ZOBACZ: "Punkt Widzenia". Śpiewak: kupowanie kolejnych mieszkań "moralnie dwuznaczne"
Jak zwrócił uwagę np. w Czechach rodzi się więcej dzieci, bo w kraju jest zapewnione "nie tylko jakieś 500 plus, które same z siebie niczego nie poprawi, chociaż ładnie wygląda w programie wyborczym".
- W Czechach mają też zapewniony work life balance. Jeżeli kobieta ma wybór albo zrezygnować z całego życia zawodowego, albo siedzieć w domu i być kurą domową, to nie wybierze tego. Jeżeli może to balansować, to chce mieć wtedy dzieci - mówił.
Jak dodał, kobiety muszą być pewne, że mogą zajść w ciąże, po której nie zostaną zwolnione z pracy.
Czytaj więcej