Szef AgroUnii Michał Kołodziejczak z pelargonią w studiu. "Pokazujemy absurd"

Biznes
Szef AgroUnii Michał Kołodziejczak z pelargonią w studiu. "Pokazujemy absurd"
Polsat News
Michał Kołodziejczak wyjaśnił, że polscy hodowcy napotykają przeszkody, gdy chcą sprzedać kwiaty sieciom handlowym

- Sklepy odmówiły kupowania niektórych polskich kwiatów. Zajęły się sprzedawaniem tych holenderskich, które wcześniej wysyłane były do Rosji - alarmował w "Debacie Dnia" lider rolniczego ruchu AgroUnia Michał Kołodziejczak. Mówił też, że "rozlanie się" ukraińskiego zboża po Polsce zagraża nie tylko naszej gospodarce, ale spotęgowałoby również głód w Afryce i na Bliskim Wschodzie.

Do studia czwartkowej "Debaty Dnia" Michał Kołodziejczak przyniósł doniczkę z różową pelargonią. W rozmowie z Agnieszką Gozdyrą wyjaśnił, że AgroUnia, na czele której stoi, w ostatnich dniach rozdała w Warszawie sześć tysięcy takich kwiatów, aby zwrócić uwagę na problem, z jakim mierzą się hodowcy.

- Sklepy odmówiły kupowania niektórych polskich produktów z powodu wojny w Ukrainie. Zajęły się sprzedawaniem kwiatów holenderskich, które wcześniej wysyłane były do Rosji - objaśnił.

 

ZOBACZ: Gdzie warto na wakacje? Ekspert wskazuje najtańsze kierunki

 

Jak dodał, po zamknięciu handlowej granicy UE - Rosja w wyniku sankcji, Holendrzy ruszyli z "agresywną polityką sprzedażową" w naszym kraju. 

 

- Ten kwiat, kupiony nieopodal, kosztował 9 zł. Na donicy jest napisane, że pochodzi z Holandii. Polacy swoje rośliny w hurcie sprzedają za  4,50 - 5 zł, więc tutaj cena nie gra roli - powiedział w Polsat News.


WIDEO: Szef AgroUnii z pelargonią w studiu. "Pokazujemy absurd"

Szef AgroUnii: Działania sieci handlowych można porównać do broni

Kołodziejczak dodał, że w ten sposób AgroUnia "pokazuje absurd". - Handel zorganizowany w zły sposób ma bardzo duży wpływ na produkcję. Zasady gry trochę się zmieniły, a wojna zakorkowała część kanałów sprzedażowych. Zostaliśmy z niektórymi produktami "na aucie" - uznał.

 

Rolnik przestrzegł, że tak samo, jak z pelargoniami, może stać się z żywnością: pomidorami, ziemniakami czy mięsem. W jego ocenie sieci handlowe "pokazują" polskim producentom: "Zobaczcie, jeżeli nie sprzedacie nam towaru po jeszcze niższej cenie, to my przez pół roku albo rok będziemy ściągać go z zagranicy, nawet dopłacimy".

 

- Takie działania można porównać do broni, elementu szantażu i spekulacji. Żywność będzie coraz droższa (...). Jest nakręcana spirala marżowo-cenowa w sklepach, a wiele produktów (w hurcie - red.) jest tańszych niż w zeszłym roku - uściślił Michał Kołodziejczak.

Kołodziejczak: Polscy rolnicy mogą nie mieć gdzie sprzedać zboża

Przypomniał, że jednocześnie Władimir Putin - blokując ukraińskie porty - uniemożliwia transport m.in. zboża do biednych państw Afryki czy Bliskiego Wschodu, co sprawi, że w tych rejonach świata dojdzie do klęski głodu.

 

ZOBACZ: Rosja grozi wstrzymaniem Nord Stream 1. Ekspert: Polska może pomóc Niemcom

 

- Polska ma ważną misję: przez jej terytorium ta żywność powinna przejeżdżać, nie może "rozpłynąć się" po kraju - powiedział, podkreślając, że dotyczy to zwłaszcza ukraińskiego zboża.

 

Zauważył ponadto, iż na światowych giełdach tona pszenicy kosztuje 1850 zł, "a w Polsce prawie nikt nie chce jej kupić nawet za 1250 zł, bo magazyny różnych firm są napchane ziarnami ukraińskimi". 

 

- Polacy używający drogich nawozów mogą nie mieć gdzie sprzedać swojego zboża, a w konsekwencji nie będą mieli pieniędzy na uruchomienie nowej produkcji. To także cel Putina - objaśnił Kołodziejczak.

 

Według niego pszenica i inne zboża gromadzone w silosach, których budowę w państwach graniczących z Ukrainą zapowiedział prezydent USA Joe Biden, powinny trafiać do potrzebujących krajów afrykańskich i bliskowschodnich.

Ikonowicz: W magazynach żywności nie ma już ryżu i mąki

Drugi gość programu Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej dopowiedział, że polskie magazyny żywności "ogłosiły plajtę".

 

ZOBACZ: Opozycja krytykuje nieobecność polskich władz w Kijowie. Mateusz Morawiecki odpowiada

 

- Nie ma już w nich ryżu czy mąki. Kończą się dopłaty do goszczenia uchodźców, więc ci ludzie są zdani na siebie - mówił w "Debacie Dnia".

 

Stwierdził, że rozwój rolnictwa w krajach trzeciego świata uniemożliwia monopol. - Energia i żywność to sprawy, o które powinno dbać samowystarczalne państwo. Każdy kryzys może być okazją do przyjęcia innych rozwiązań i innej polityki. To, co się stało, wielu otworzyło oczy - podsumował.

wka/ sgo / polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie