Wojna w Ukrainie. Azowstal. Zastępca dowódcy Azowa: będziemy walczyć tak długo, jak będziemy musieli

Świat
Wojna w Ukrainie. Azowstal. Zastępca dowódcy Azowa: będziemy walczyć tak długo, jak będziemy musieli
PAP
Azowstal broni się przed rosyjską agresją

Będziemy walczyć tak długo, jak będziemy musieli – powiedział podczas internetowego briefingu przedstawiciel zablokowanego w zakładach Azowstal w Mariupolu Pułku Azow Illa Samojłenko. Wojskowi mówią o setkach rannych żołnierzy na terenie kombinatu i zabiciu przez Rosjan w mieście 25 tys. cywilów.

- Mamy jeszcze zapasy, wodę, amunicję, będziemy walczyć tak długo, jak będziemy musieli – powiedział podczas internetowego briefingu przedstawiciel zablokowanego w zakładach Azowstal w Mariupolu pułku Azow Illa Samojłenko.

 

Swiatosław Pałamar, zastępca dowódcy pułku Azow, broniącego się w ostatnim przyczółku ukraińskiej obrony w zakładach Azowstal w Mariupolu, powiedział w czasie briefingu, że tylko w ciągu nocy teren kombinatu był bombardowany 25-krotnie, w tym trzykrotnie przez bombowce strategiczne.

"Ogromna liczba zabitych cywilów i wojskowych"

- Pracuje artyleria lufowa, czołgi, moździerze, snajperzy, piechota próbuje szturmować – mówił Pałamar.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Mer Lwowa w Polsat News: Rosjanie zabili ponad 50 tys. cywilów

 

Podkreślił, że nie wie, czy udało się ewakuować wszystkich cywilów, ponieważ nie ma sprzętu do usuwania gruzów.

 

- Na terytorium zakładów jest ogromna liczba zabitych cywilów i wojskowych – powiedział. Wskazał również, że dwa dni wcześniej podczas ewakuacji cywilów w trakcie "tzw. reżimu ciszy" zginęło trzech wojskowych, sześciu zostało rannych.

 

- Od 2,5 miesiąca prosimy cały świat, dziennikarzy, polityków, by ewakuowano cywilów i dopiero teraz udało się ewakuować paręset osób – powiedział Pałamar. Zaapelował też do władz i organizacji międzynarodowych, by podjęły bardziej zdecydowane działania na rzecz ewakuacji cywilów, którzy zostali w oblężonym mieście.

 

Na terenie Azowstalu pozostaje kilkuset rannych wojskowych – powiedział Illa Samojłenko. Ukraińscy obrońcy nie biorą pod uwagę poddania się, bo "byłby to podarunek dla Rosjan".

 

Jak podkreślił, "każdy jeniec to możliwość nacisku politycznego i wojskowego", który może być wykorzystany do osłabienia pozycji strony ukraińskiej.

 

Wojskowy ocenił, że Rosjanie zabili w Mariupolu 25 tys. cywilów, a przy tym władze podkreślają niewielkie sukcesy, takie jak ewakuacja kilkudziesięciu czy kilkuset osób.

Ucieczka dowódcy. "To wielka hańba"

Wskazał również, że od 24 lutego do 15 kwietnia obrońcy Mariupola zabili 2,5 tys. rosyjskich żołnierzy i ranili pięć tys., zniszczyli ponad 60 czołgów przeciwnika. Podkreślił, że obecnie ich walka pozwala zablokować ok. 25 tys. żołnierzy przeciwnika, tzn. uniemożliwia ich przerzucenie na inną część frontu.

 

Wojskowy ujawnił także, że z Mariupola uciekł wcześniej dowódca 36. brygady piechoty morskiej Wołodymyr Baraniuk, zabierając ze sobą grupę żołnierzy, "niewielką liczbę działających czołgów, transporterów i amunicji". - To wielka hańba - powiedział.

 

Samojłenko powiedział, że broniący się w Mariupolu ukraińscy żołnierze nie dostali uzupełnień od początku wojny, ale wciąż mają broń, chociaż nie dysponują już ciężkim uzbrojeniem.

"Jesteśmy martwymi ludźmi, większość z nas to wie"

- Jesteśmy zablokowani ze wszystkich stron. Jesteśmy martwymi ludźmi, większość z nas to wie – powiedział wojskowy, dodając, że każdy ich kontakt ze światem zewnętrznym, "może być ostatnim".

 

Samojłenko powiedział, że ze względu na trwającą wojnę, obrońcy z Mariupola nie mogą oceniać działań władz. Nie odpowiedział również na wiele pytań, dotyczących liczby pozostałych żołnierzy, rodzajów broni i innych kwestii wrażliwych ze względu na bezpieczeństwo.

 

Ocenił jednak, że władzom "nie udało się im przygotować obrony Mariupola". Żołnierze w Azowstalu czują się "opuszczeni, lecz wspierani". Zaznaczył, że otrzymali rozkaz „obrony Mariupola” i wykonują go.

 

- Nie zmarnujcie naszego wysiłku, poświęcenia – apelował Samojłenko. Zwrócił się również do społeczności międzynarodowej z apelem, by "strona trzecia" zagwarantowała ewakuację z terenów zakładów rannych żołnierzy, a także "ekstrakcję" broniącego się tam garnizonu.

 

Dodał, że sankcje są niewystarczające i dopóki kraje zachodnie będą kupować od Rosji surowce energetyczne, dopóty Rosja będzie zabijać ludzi na Ukrainie i poza nią.

 

- Nie jest to takie trudne przestać się bać Rosji. Po prostu trzeba to zrobić. I walczyć. Niekoniecznie z bronią w ręku – powiedział Samojłenko.

Azowstal. Żołnierze bronią się w Mariupolu

Mariupol od tygodni znajduje się niemal całkowicie pod rosyjską kontrolą. Oddziały ukraińskie znajdują się w odległości około 100 kilometrów i nie są w stanie pomóc pozostałym w zniszczonym mieście żołnierzom.

 

Ukraiński Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował w sobotę o negocjacjach dotyczących ewakuacji rannych, personelu medycznego i pozostałych żołnierzy. Strona rosyjska wielokrotnie zapowiadała, że nawet w przypadku poddania się ukraińskich żołnierzy, zostaną oni wzięci do niewoli.

 

Według doniesień z Kijowa i Moskwy w sobotę ewakuowano przebywające na terenie huty kobiety, dzieci i osoby starsze. W trakcie ewakuacji zginęło trzech ukraińskich żołnierzy, a sześciu zostało rannych - poinformował Wołynśkyj.

bas/jo / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie