Moskwa. Prowojenny koncert na Łużnikach. Widzowie depczą flagi Ukrainy, rzekomo przemawiał Putin

Świat
Moskwa. Prowojenny koncert na Łużnikach. Widzowie depczą flagi Ukrainy, rzekomo przemawiał Putin
PAP/EPA/RAMIL SITDIKOV / SPUTNIK HOST PHOTO AGENCY POOL, Twitter
Uczestnicy piątkowego koncertu na stadionie Łużniki

Nawet kilkaset tysięcy osób mogło zjawić się w piątek na moskiewskich Łużnikach, gdzie prezydent Władimir Putin zorganizował "Koncert dla świata bez nazizmu". Uczestnicy tego propagandowego wydarzenia depczą i wyrzucają flagi Ukrainy. Imprezę zorganizowano w ósmą rocznicę aneksji Krymu. Podczas niej rzekomo głos zabrał sam Putin, lecz telewizyjną transmisję jego przemowy nagle ucięto.

Rosyjskie władze zorganizowały wiec na moskiewskim stadionie Łużniki, aby uczcić ósmą rocznicę aneksji Krymu oraz miasta Sewastopol. Kreml "zatwierdził" nielegalne przejęcie tych terytoriów 18 marca 2014 roku. 

Moskwa. Prowojenny wiec na stadionie Łużniki. Władze wypełniły obiekt po brzegi

Na nagraniach publikowanych w sieci obiekt wygląda na wypełniony po brzegi, lecz jak informują dziennikarze, zgromadzeni tam ludzie są w części pracownikami państwowych firm oraz administracji. W rękach trzymają rosyjskie flagi, a niektórzy z nich depczą lub wyrzucają proporce w ukraińskich barwach.

 

 

Max Seddon, wysłannik "Financial Times" w Moskwie, poinformował w sieci, że władze przygotowały kilka autobusów z "dodatkowymi" widzami, gdyby Łużniki nie były odpowiednio zapełnione.

 

"Koncert dla świata bez nazizmu" - bo tak oficjalnie nazywa się impreza - jest transmitowany przez rządową telewizję. 

 

 

Możliwe, że na stadionie zjawiło się niemal 100 tysięcy osób wiwatujących na rzecz Putina - chociaż jego oficjalna pojemność to niewiele ponad 81 tysięcy - a kolejnych 400 tysięcy Rosjan przyszło na jego błonia.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. NATO w kontakcie z Rosją. "By uniknąć nieporozumienia"

 

Podczas koncertu występują zespoły muzyczne, których członkowie wprost popierają kremlowski reżim. Niektórzy z uczestników wznoszą w górę transparenty z literą "Z", używaną przez żołnierzy atakujących Ukrainę. 

 

Nie wszyscy chcą słuchać prokremlowskich propagandystów

Kevin Rothrock, dziennikarz niezależnego portalu Meduza, opublikował na Twitterze rozmowę z widzami, którzy wyszli z moskiewskiego obiektu przed rozpoczęciem wydarzenia. Jak wyjaśnił, "otrzymali skasowane bilety, więc mogą się teraz nimi podzielić".

 

Jego zdaniem, część publiczności również wychodzi, bo nie chce słuchać przemyśleń Margarity Simonyan, redaktor naczelnej prorosyjskiej telewizji Russia Today.

 

Tajemnicze przemówienie Putina. Rosyjska telewizja je przerwała

Później - jak wynika z relacji państwowej telewizji Rossija 1 - na scenie pojawił się sam Władimir Putin. Przekonywał zebranych, że zagarnięcie Krymu oraz teraźniejsza "operacja specjalna" były konieczne, aby powstrzymać "ludobójstwo" w Ukrainie.

 

Jednak telewidzowie nie usłyszeli całego przemówienia prezydenta. - To zupełny zbieg okoliczności, że operacja specjalna rozpoczęła się w dniu urodzin… - powiedział Putin, po czym na ekranach odbiorników ukazali się muzycy śpiewający pieśń ku chwale Rosji.

 

 

Wcześniej wystąpienie gospodarza Kremla było przerywane przez publikę skandującą np. "Władimir, Władimir".

Rosja twierdzi, że ściga rzekomych "nazistów". Sama bombarduje cywilne budynki

Rosyjska propaganda konsekwentnie nazywa ukraińskie władze "faszystami" i "neonazistami", uzasadniając w ten sposób swoją inwazję. Kreml twierdzi, że nie prowadzi wojny, ale "wojskową operację specjalną".

 

W rzeczywistości armia Władimira Putina bezlitośnie niszczy ukraińskie miasta, zabija cywilów i doprowadza do katastrofy humanitarnej na wschodzie kraju.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Straż Graniczna: do Polski wjechało ponad 2 mln uchodźców

 

Nie wszyscy Rosjanie zdają sobie jednak sprawę ze zbrodni, jakie popełniają ich władze. Wręcz przeciwnie - uważają, że Kreml powinien kontynuować dotychczasową politykę.

 

Z sondażu "Active Group" wynika, że 86,6 proc. tamtejszych obywateli toleruje i popiera możliwą agresję na państwa Unii Europejskiej, w tym Polskę, Estonię, Łotwę, Litwę, Bułgarię, Czechy czy Słowację.

wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie