Cieszyn. Sklep Intermarche nie jest już dworcem. Teraz to wypożyczalnia sprzętu

Polska
Cieszyn. Sklep Intermarche nie jest już dworcem. Teraz to wypożyczalnia sprzętu
Zdjęcie ilustracyjne/Flickr

Supermarket Intermarche w Cieszynie, żeby uniknąć zakazu handlu w zeszłą niedzielę ogłosił się dworcem autobusowym. Jednak zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu alkoholizmowi, alkohol nie może być sprzedawany w obiektach transportu publicznego. Właśnie dlatego w niedzielę 13 lutego sklep postanowił stać się wypożyczalnią sprzętu sportowo-rekreacyjnego.

Po zmianie przepisów dotyczących handlu w niedzielę, przedsiębiorcy szukają sposobów, żeby w dalszym ciągu móc prowadzić działalność także siódmego dnia tygodnia.

Supermarket Intermarche stał się wypożyczalnią sprzętu

W niedzielę 13 lutego supermarket w Cieszynie po nieudanej próbie stania się "dworcem autobusowym", ogłosił się wypożyczalnią sprzętu sportowo-rekreacyjnego. Obok półek z alkoholem przyklejono kartkę z cennikiem "wypożyczalni". Oferta jest skromna, można wypożyczyć:

  • Rakietki do badmintona za 3 zł (30 zł kaucji)
  • Tarczę do darta 5 zł (50 zł)
  • Zestaw wędkarski 6 zł (60 zł)  

Jak informuje serwis dlahandlu.pl, dostępne są pojedyncze sztuki sprzętu. 

Protesty pod supermarketem Intermarche

Pod sklepem pojawili się członkowie Solidarności, którzy podobnie jak w ubiegłym tygodniu protestowali. 

 

- Dziś byliśmy świadkami kolejnej parodii. Sklep Intermache w Cieszynie by ominąć przepisy przemianował się na wypożyczalnie sprzętu sportowego. Nadal sprzedawano w nim alkohol co jest niezgodne z przepisami, dlatego tak jak w ubiegłym tygodniu zawiadomiliśmy policję. Funkcjonariusze poinformowali nas, że sprawa zostanie skierowana do prokuratury - powiedział dla portalu tysol.pl Alfred Bujara, szef handlowej Solidarności. 

 

Dodał, że "to jest kpina z polskiego prawa". - Należy zadać pytanie kto jest silniejszy: czy polski rząd i polskie prawo, czy międzynarodowe sieci handlowe? - stwierdził Bujara. 

 

ZOBACZ: "Solidarność informowała" o łamaniu przepisów handlu w niedzielę. Ruszają kontrole PIP

 

W ubiegłą niedzielę sklep Intermarche w Cieszynie postanowił zmienić się w poczekalnię i dworzec autobusowy, żeby wykorzystać zapis w ustawie. Dzięki niemu możliwe jest prowadzenie działalności handlowej w niedziele w przypadku dworców i lotnisk.

 

Właściciele supermarketu postanowili wykorzystać obecność przystanku komunikacji miejskiej, który znajduje się w pobliżu. Nad słupkiem i wiatą przystankową zawisł napis informujący, że przy Intermarche znajduje się "dworzec". Z kolei hol wejściowy do sklepu stał się "poczekalnią". Ponadto, kasa biletowa działająca przy stoisku alkoholowym stała się "punktem informacyjnym". 

 

 

ZOBACZ: Cieszyn. Sklep Intermarche ogłosił, że jest dworcem. Chce ominąć zakaz handlu w niedziele

 

Piotr Duda, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" napisał wówczas na Twitterze, że "wystąpi z oficjalnym pismem do Głównego Inspektora Pracy o kompleksową kontrolę wszystkich sklepów sieci Intermarche". Jak dodał "praktyki, których dopuszcza się sieć to nic innego jak łamanie prawa. Ordynarna kpina, której trzeba się jednoznacznie przeciwstawić".

 

 

Jak podają lokalne media, to właśnie "kasa biletowa" spowodowała, że przed tygodniem w sklepie zjawiła się policja. Zgodnie z ustawą w obiektach transportu publicznego, jakim jest dworzec nie może być sprzedawany alkohol. Członkowie Solidarności dokonali kontrolnego zakupu alkoholu i przedstawili paragon oraz alkohol jako dowód złamania przepisów.

Zakaz handlu w niedzielę. Zaostrzenie przepisów

Od 1 lutego zakaz handlu w niedzielę stał się surowszy. Rządzący chcieli ograniczyć omijanie przepisów przez sieci handlowe, które podpisywały umowy z firmami kurierskimi i pocztowymi, umożliwiając w swoich placówkach odbiór przesyłek. To sprawiało, że sklepy - także wielkopowierzchniowe - były czynne w niedziele.

Zmiana prawa sprawiła, że placówka może być otwarta w siódmy dzień tygodnia, jeśli działalność pocztowa odpowiada za co najmniej 40 proc. przychodów. 

Za złamanie zakazu handlu w niedziele, z którego wyłączone są m.in. cukiernie, kwiaciarnie czy sklepy z dewocjonaliami, grozi od 1000 zł do 100 tys. zł kary, a przy uporczywym łamaniu ustawy – kara ograniczenia wolności. Prawo dopuszcza też handel, gdy za ladą stanie właściciel lub ktoś z jego rodziny.

 

W związku z zawiadomieniami związkowców z "Solidarności" w tę niedzielę ruszyły kontrole Państwowej Inspekcji Pracy w otwartych sklepach

 

nb/ml / polsatnews.pl / dlahandlu.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie