Ustawa covidowa ponownie opóźniona. Komisja Zdrowia przełożyła posiedzenie, zaważył jeden głos

Polska
Ustawa covidowa ponownie opóźniona. Komisja Zdrowia przełożyła posiedzenie, zaważył jeden głos
PAP/Tomasz Gzell
Posiedzenie komisji zostało przełożone na wtorek

W poniedziałek sejmowa Komisja Zdrowia miała zająć się nową ustawą covidową. Posłowie przegłosowali jednak wniosek o odroczenie obrad do wtorku. Zgodnie z wciąż obowiązującym harmonogramem prac Sejmu, sprawozdanie z prac komisji miało być zaprezentowane we wtorek o godz. 16:00, co jest praktycznie nierealne. - Mam dziwne wrażenie, że ta ustawa już jest sierotą - komentowała Katarzyna Lubnauer.

We wtorek Sejm próbował zająć się nową ustawą covidową. Posłowie nie zaczęli jednak dyskusji nad wnioskiem, ponieważ zaplanowana na poniedziałek Komisja Zdrowia została przełożona. Początkowo obrady rozpoczęły się z godzinnym opóźnieniem, po tym jak przewodniczący komisji Tomasz Latos chciał ustalić czy w posiedzeniu wezmą udział przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. 

 

O godz. 17 obrady rozpoczęły się od składania wniosków formalnych. Posłowie opozycji chcieli najpierw przesunięcia posiedzenia na wtorek, ze względu na demonstrację w Bydgoszczy i groźby pod adresem posłów, którzy zajmują się rozwiązaniami covidowymi. Jan Szopiński z Lewicy wyraził obawę o bezpieczeństwo parlamentarzystów. Następnie Katarzyna Lubnauer z KO proponowała przesunięcie obrad ze względu na brak przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia. Wnioski te zostały odrzucone.

 

Chwilę później swój wniosek złożył Rajmund Miller z Koalicji Obywatelskiej. - Składam wniosek o zamknięcie dzisiejszego posiedzenia i o przełożenie posiedzenia na jutro na godz. 15:00 - mówił poseł. Przewodniczący poddał wniosek pod głosowanie i większością 20 do 19 został przegłosowany. 

 

Latos: jedna osoba z PiS nie zagłosowała

Zaraz po zamknięciu poniedziałkowego posiedzenia na pytania dziennikarzy odpowiadał przewodniczący Tomasz Latos. Stwierdził, że nie wie dlaczego nie pojawili się przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. Zapewnił, że zaproszenie zostało wysłane. - Jak państwo wiecie z komunikatów, pan minister Kraska ma dodatni wynik testu, jest na kwarantannie - mówił Latos, próbując odpowiedzieć na pytanie o nieobecność kierownictwa resortu zdrowia.

 

- Siłą rzeczy swoich kolegów z ministerstwa też w ten sposób wyłączył - dodał przewodniczący. - Padł wniosek o zamknięciu dzisiejszych obrad i uzyskał większość - mówił dalej. Głosowanie o odroczenie obrad wygrała opozycja stosunkiem 20:19. Chwilę wcześniej opozycja przegrywała głosowanie dokładnie w takim samym stosunku. 

 

Zmianę komentował Latos. - Nikt z PiS nie głosował (za odroczeniem). Jedna osoba na pewno doszła ze strony opozycji w międzyczasie. Natomiast być może jedna osoba ze strony PiS nie zagłosowała. Nie analizowałem jeszcze szczegółowo. (...) Nie było ani jednego głosu z PiS za tym wnioskiem, natomiast trzy osoby nie zagłosowały i to było tutaj decydujące - stwierdził przewodniczący Komisji Zdrowia. Dodał także, że klub PiS przygotował kilkanaście poprawek do ustawy. Trudno zatem sobie wyobrazić, że posłowie zdążą z procedowaniem ustawy na zaplanowane sprawozdanie komisji we wtorek o godz. 16:00 podczas posiedzenia Sejmu, jeżeli prace Komisji Zdrowia rozpoczną się o godz. 15:00. 

Opozycja: kto mieszka w Polsce, w cyrku się nie śmieje

Do sprawy na Twitterze odniósł się też poseł Tomasz Trela z klubu Lewicy. "Cyrk. Komisja Zdrowia odroczona do jutra do godz. 15.00. Posłów PiS brak, przedstawiciela ministra zdrowia brak. Jak to mówią, kto mieszka w Polsce, w cyrku się nie śmieje. Smutne to i straszne" - napisał poseł. 

 

Zaraz po przerwanym posiedzeniu głos zabrała też Katarzyna Lubnauer. - Mam dziwne wrażenie, że za drugim razem trzech posłów PiS nie zagłosowało. Mam dziwne wrażenie, że ta ustawa już jest sierotą, że już nikt za nią nie stoi, ministerstwo zwyczajnie się wstydzi, dlatego dzisiaj nie przyszło - komentowała pytana przez dziennikarzy o przerwanie obrad. 

Terlecki: staramy się wypośrodkować

Szef klubu PiS Ryszard Terlecki w poniedziałek podczas briefingu w Sejmie podkreślił, że komisja zbiera się, "żeby przeanalizować zapisy tej ustawy i żeby ona we wtorek trafiła do Sejmu w takim kształcie, w jakim będzie najkorzystniejsza dla tych, którzy oczekują jakichś działań antycovidowych". Wicemarszałek zapowiedział, że PiS najpewniej zgłosi poprawki do projektu, ale podczas głosowania w Sejmie nie będzie dyscypliny partyjnej.

 

ZOBACZ: Ustawa covidowa. Prof. Wojciech Maksymowicz: apeluję do sumień posłów PiS


Dodał też, że "znaczna część społeczeństwa nie jest za tym, żeby wprowadzać jakieś formy przymusu". - Dlatego staramy się wypośrodkować taką linię, żeby była do przyjęcia zarówno przez tych, którzy są przeciwko szczepieniom, jak i tych, którzy są za szczepieniami. My oczywiście jesteśmy za szczepieniami i będziemy bardzo energicznie do tego namawiać, żeby szczepić, ale musimy brać pod uwagę rzeczywistość taką, jaka jest - mówił Terlecki.

 

Próby wdrożenia ustawy covidowej sięgają połowy zeszłego roku. Początkowo miała być procedowana tzw. ustawa Hoca (Czesław Hoc, poseł PiS), która zakładała między innymi możliwość weryfikacji zaszczepienia pracownika przez pracodawcę. Długo nie można było jednak znaleźć większości dla projektu, szczególnie, że przeciwko takim zapisom była tzw. grupa antysanitarystów w klubie Prawa i Sprawiedliwości.

Założenia nowej ustawy

Nowy projekt, czyli ustawa o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19, pojawił się w Sejmie w czwartek. Złożyła go grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości.

 

Według założeń, zostaną wprowadzone rozwiązania umożliwiające pracownikom nieodpłatne testowanie SARS-CoV-2, jak również żądanie przez pracodawców informacji o negatywnym wyniku testu. W projekcie nie przewidziano odmiennych regulacji dla osób, które przebyły zakażenie koronawirusem, osób które poddały się szczepieniom ochronnym przeciwko COVID-19 oraz osób niezaszczepionych. Nieodpłatny test pracownik będzie mógł wykonać zasadniczo raz w tygodniu, na koszt Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

 

ZOBACZ: Spór o ustawę covidową. "Antyludzka", "bubel prawny", "donosik plus"

 

Projekt zakłada także, że pracownik, który nie podda się testowi diagnostycznemu, nadal będzie mógł pracować na dotychczasowych zasadach. Nie będzie delegowany do wykonywania pracy w innym miejscu bądź w innym zakresie niż zazwyczaj. Pracownik będzie mógł być natomiast zobowiązany do zapłaty świadczenia odszkodowawczego w szczególnych przypadkach, kiedy zarazi kogoś wirusem SARS-CoV-2.

Opozycja jest przeciwna

Zdaniem wiceszefowej klubu KO i członka Komisji Zdrowia Katarzyny Lubnauer, nowy projekt ustawy, choć firmuje go poseł Rychlik, powstał zapewne z inspiracji Jarosława Kaczyńskiego. - To jest ustawa zrobiona według zasady, jak mały Jaś wyobraża sobie walkę z pandemią - oceniła Lubnauer w piątek.

 

Jej zdaniem ustawa, jeśli wejdzie w życie, jeszcze silniej skonfliktuje społeczeństwo wewnątrz miejsc pracy. "To jest ustawa o powszechnym donosicielstwie. Jeżeli ktoś zostanie zarażony, będzie następować tak zwane domniemanie winy i osoba, która się nie przetestowała, będzie wskazywana, jako winna temu zarażeniu (…)".

 

ZOBACZ: 46 lekarzy złożyło wypowiedzenia. Szpital dziecięcy w Krakowie rozważa ewakuację pacjentów

 

- Jak ja słyszę, że zgodnie z tym projektem mam skarżyć kogoś, że mnie zakaził covidem, albo przedsiębiorca ma skarżyć kogoś za to, że jest chory - to jest absurd i permanentna kapitulacja, imposybilizm w największym możliwym wydaniu - ocenił poseł PSL Marek Sawicki. Krytyczne uwagi płynęły także ze strony posłów lewicowych i Konfederacji.

 

- Nie zagłosuję za taką ustawą – zapowiadał także Paweł Kukiz, dzięki któremu w ostatnich tygodniach PiS cieszy się sejmową większością. Razem z Prawem i Sprawiedliwością głosuje trzech posłów Kukiz’15. Kukiz dodał jednak, że PiS "jest przygotowane" na jego sprzeciw.

jk / polsatnews.pl/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie