Tragiczny finał poszukiwań w słowackich Tatrach. Trzech Polaków nie żyje

Świat
Tragiczny finał poszukiwań w słowackich Tatrach. Trzech Polaków nie żyje
Facebook.com/Horská Záchranná Služba
Znaleziono ciała Polaków

W południe znaleziono trzy ciała - informuje Horská Záchranná Služba. To zaginieni Polacy, którzy byli poszukiwani od piątku. W akcji ratowniczej pomagali ratownicy polskiego TOPR. Wciąż nie wiadomo, jak doszło do tragedii. Turyści wyruszyli w piątek w góry z zamiarem zdobycia Gerlachu, najwyższego szczytu w Tatrach. Odezwali się po południu, że warunki są trudne, później nie było z nimi kontaktu.

Wiadomość o tragicznym finale poszukiwań przekazały po 13:00 słowackie służby ratownicze. 

Ciała w pobliżu Małego Gerlacha

Trzech zaginionych Polaków znaleziono w okolicach Kotlovego štítu (dawniej Małego Gerlacha - red.). Słowaccy ratownicy dotarli do nich przed południem - poinformowano w komunikacie Horskiej Zachrannej Sluźby w niedzielę.
 
Odnalezieni Polacy nie dawali jednak oznak życia.
 
 
Intensywne poszukiwania zaginionych trwały w sobotę i niedzielę przy użyciu wszelkich dostępnych środków - sprawdzano lokalizację telefonów komórkowych, a tereny dolin Batyżowieckiej i Wielickiej przeszukiwano za pomocą śmigłowca i dronów. W akcję zaangażowali się także ratownicy HZS, którzy patrolowali rozległy teren - przekazały słowackie służby.

 

Horská Záchranná Služba podała, że ciała Polaków zostaną zwiezione do Starego Smokowca.

 

Słowacy: jeden był przewodnikiem górskim

W poszukiwaniach pomagali także polscy ratownicy górscy z zakopiańskiego Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy używali urządzenia do namierzania sygnału komórkowego w terenie. Okazało się bowiem, że telefony poszukiwanych mężczyzn ciągle były aktywne.
 
HZS twierdzi, że zaginiony przewodnik, z którym szło dwóch mężczyzn, miał licencję Międzynarodowego Związku Stowarzyszeń Przewodników Górskich (Union of International Mountain Leader Associations - UIMLA).
 
 
Jednak zdaniem słowackiej służby górskiej przewodnik nie miał uprawnień do prowadzenia klientów w terenie wymagającym umiejętności taternickich.
 
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewodników Wysokogórskich Jan Gąsienica–Roj, potwierdził, że uprawnienia tego rodzaju nie upoważniają jednak do prowadzenia turystów w tereny wspinaczkowe, w tym także na szczyt Gerlach.

- Przewodnik górski UIMLA może prowadzić turystów w miejsca, gdzie są wyznaczone szlaki, wszędzie tam, gdzie nie ma potrzeby użycia technik linowych, sprzętu wspinaczkowego. Te zasady są respektowane również na Słowacji, a tamtejsze przepisy jasno określają, kto może prowadzić turystów na Gerlach - wyjaśnił Gąsienica-Roj.

Przyczyny tragedii będą badane przez słowackich śledczych.

Dali znać, że warunki są trudne

Z relacji przekazanej przez słowackich ratowników wynika, że ostatni kontakt telefoniczny z Polakami był w piątek pomiędzy godz. 10 a 11. Wówczas przekazali oni znajomemu, który wcześniej odłączył się od ich grupy i zawrócił, że ze względu na trudne warunki ich wyprawa może się przedłużyć. Kiedy mężczyzna, z którym mieli się spotkać na parkingu, po godz. 17 ponownie próbował się z nimi skontaktować, ich telefon milczał.

 

Ratownicy sprawdzili, czy Polaków nie ma w schronisku "Dom Śląski", z którego wyruszyli w piątek o godz. 7 rano i jeszcze w nocy z piątku na sobotę sprawdzano okolice Batyżowieckiej Doliny, bo szlak prowadził ze schroniska w kierunku Batyżowieckiego Stawu. Dalej Polacy mieli iść na szczyt przez tzw. Batyżowiecką Próbę.

 

ZOBACZ: Słowacki minister dziękuje TOPR. Śmigłowiec z Zakopanego poleciał ratować zasypanych narciarzy

 

W sobotę Polaków poszukiwano z pokładu śmigłowca. Na miejsce przybyli także ratownicy TOPR z Zakopanego.

 

Na miejsce pojechali także policjanci z lokalizatorem telefonów komórkowych. Potwierdzili, że turyści cały czas są w górach.

 

W niedzielę o świcie słowaccy ratownicy wznowili poszukiwania trzech Polaków, którzy w piątek nie wrócili z wyprawy na Gerlach, najwyższy szczyt Tatr. Ratownicy planowali m.in. analizę zdjęć przesłane przez innych turystów, którzy tego dnia byli w okolicy wierzchołka - przekazała dyżurna słowackiej Horskiej Zachrannej Służby.

Poszli na najwyższy szczyt w Tatrach

Gerlach wznosi się na wysokość 2655 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem w Tatrach oraz w całych Karpatach. Leży w całości po słowackiej stronie Tatr. Szczyt dostępny jest jedynie dla taterników.

 

Turyści niemający uprawnień taternickich nie mogą go samodzielnie zdobywać. Najczęściej wybierane wejście na Gerlach jest poprowadzone z Doliny Wielickiej. Szczyt można także zdobyć z Doliny Batyżowieckiej.

 

ZOBACZ: Lawina porwała skialpinistów. Słowacy wezwali na pomoc śmigłowiec TOPR

 

Po kilkudniowej odwilży w Tatrach powróciły silne mrozy, a szlaki zostały skute lodem. Do poruszania się w takich warunkach konieczny jest odpowiedni sprzęt turystyczny i umiejętności posługiwania się nim.

 

Planując wyprawy w wyższe partie gór, niezbędne jest wyposażenie się w raki, czekan, kask oraz lawinowe ABC czyli detektor, sondę i łopatkę.

W górach pomoże aplikacja "Ratunek"

Ratownicy górscy przypominają, że w sytuacji zagrożenia, szybką pomoc może zagwarantować lokalizacja turysty uzyskana dzięki aplikacji "Ratunek".

 

Aplikacja została opracowana przez spółkę Polkomtel. Jest to jedyna aplikacja zaaprobowana i dołączona przez Ochotnicze Służby Ratownicze do systemu powiadamiania o zgłoszeniu wypadku.

 

ZOBACZ: Zdjęcia odmrożonych dłoni i stóp turystów. GOPR publikuje ku przestrodze

 

Aplikację "Ratunek" przeznaczoną dla telefonów komórkowych można pobrać z serwisów Google Play i App Store. Za pomocą tej aplikacji można wezwać pomoc w górach lub nad wodą. Gdy turysta użyje aplikacji, telefon połączy go automatycznie z właściwą służbą ratowniczą (GOPR, TOPR, WOPR lub MOPR).

 

Podczas rozmowy zostanie automatycznie wysłany SMS z lokalizacją osoby dzwoniącej z dokładnością do 3 metrów.

jk/hlk / Polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie