Starosta białostocki z COVID-19 na oddziale zakaźnym. "Czuje się, że śmierć jest tuż, tuż"

Polska
Starosta białostocki z COVID-19 na oddziale zakaźnym. "Czuje się, że śmierć jest tuż, tuż"
gov.pl
Jan Perkowski, starosta białostocki

"Cierpienia nie trzeba wypatrywać. Widać je i słychać wokół. Jęczenie, wzywanie Boga, kaszel rozrywający płuca. Pomimo reanimacji niektórzy umierają. Czuje się, że śmierć jest tuż, tuż" - napisał Jan Perkowski, starosta białostocki, który z COVID-19 trafił na oddział zakaźny w Łapach. Jak podkreśla, gdyby się nie zaszczepił, "walczyłby o każdy oddech", stąd apeluje o przyjmowanie preparatów.

Jan Bolesław Perkowski, starosta białostocki, zaszczepił się pół roku temu. Gdy zakaził się koronawirusem, okazało się, że rozwój COVID-19 był na tyle szybki i ciężki, że polityk trafił na oddział zakaźny w Łapach.

 

ZOBACZ: Gastronomia. Restauratorzy wprowadzają antycovidowe obostrzenia

 

- Dziękuję za wszystkie życzliwe słowa, także w SMS-ach. Wiem, że oczekujecie, bym napisał, jak jest na covidowym. Od wczorajszego wieczora do popołudnia męczyła mnie gorączka, odbierająca siły. Leży się jak kłoda, zdanym na innych. Pocieszają, że gdy nie szczepienie sprzed pół roku, to mógłbym być pod respiratorem i walka byłaby o każdy oddech - napisał Perkowski, rozpoczynając swój wpis na Facebooku.

 

"Widzę, jak lekarze, salowe i pielęgniarki biegają, uwijają się wśród pacjentów"

 

- Na szczęście saturacja jest dobra. Widzę, jak na oddziale lekarze, pielęgniarki, salowe wręcz biegają, jak się uwijają wśród pacjentów. Teraz jest nas 22 chorych, wiek różny, różne stany. Nie ma żadnej reguły. Na korytarzu słychać syczenie, to instalacja, dostarczająca tlen wszystkim pacjentom. Stąd każdy ma maskę na nosie. Cierpienia nie trzeba wypatrywać. Widać je i słychać wokół. Jęczenie, wzywanie Boga, kaszel rozrywający płuca... - opisał starosta.

 

 

Jak dodaje, w tle oddziału covidowego słychać "charakterystyczny szelest". - To przechodzą pracownicy oddziału w kombinezonach. Szczelnie zabezpieczeni, by chronić siebie, aby nas leczyć, byśmy mogli przetrwać, przeżyć. Zdarzają się reanimacje, średnio jedna dziennie. Pomimo reanimacji niektórzy umierają. Czuje się, że śmierć jest tuż tuż - przyznał Perkowski.

Respirator "ciemną drogą w nieznane, bo nie wszyscy powracają żywi"

- Niektórzy zabierani są pod respirator. To jak ciemna droga w nieznane, bo nie wszyscy powracają żywi. Raczej niewielu. Zwłaszcza z tych, którzy bardzo późno zgłosili się do lekarza, do szpitala. Pomimo dobrej opieki i podaniu leków, ludzie umierają. Chyba nie muszę tłumaczyć, że trzeba się szczepić. I taka to choroba, że są potrzebne dawki przypominające - dodał samorządowiec.

 

ZOBACZ: Żaryn opublikował wideo z migrantem w drodze do samolotu. "Wygląda jakby się dobrze bawił..."

 

- I nie wolno czekać z objawami, ale jak najszybciej poddać się testom. I zachowywać środki bezpieczeństwa, zwłaszcza dystans, dezynfekcja, maseczka. Tu każdy to już wie. Tych, co "tam" mają wątpliwości, chętnie bym zabrał na udział, aby chociaż popatrzyli, posłuchali. Niestety, to niemożliwe. Tu też niejedna osoba zrozumiała to dopiero po czasie, ale dobre i to - stwierdził.

 

Polityk zaznaczył, że "nikt nie chce być samobójcą". - Dla niektórych jednak za późno. Już nawet takiej refleksji mieć nie będą. Uważajcie na siebie i dbajcie o innych - zaapelował.

kmd/zdr / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie