Wstrząs w kopalni Bielszowice. Nowe informacje

Polska
Wstrząs w kopalni Bielszowice. Nowe informacje
Wikimedia.org/ Ludek
Do wstrząsu w kopalni doszło w sobotę rano

W akcji ratowniczej w kopalni Bielszowice, biorą udział ratownicy górniczy z tego zakładu. O wypadku została też powiadomiona Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu - podała Polska Grupa Górnicza. W wyrobisku, w którym poszukiwani są zaginieni, doszło do zawału skał na odcinku kilkudziesięciu metrów. W sobotę wieczorem nawiązano kontakt z jednym z dwóch poszukiwanych górników.

Do wstrząsu doszło przed godz. 9. w tzw. ruchu Bielszowice - części kopalni Ruda, należącej do Polskiej Grupy Górniczej, w rejonie jednej ze ścian wydobywczych 780 metrów pod ziemią.

 

Po wstrząsie w tym rejonie została przerwana łączność, spadł przepływ powietrza. Nie ma kontaktu z dwoma ślusarzami, jeden ma 31, a drugi 42 lata. O poszukiwaniu zostały już powiadomione ich rodziny.

 

ZOBACZ: Rosja. Tragedia w kopalni węgla na Syberii Zachodniej. Zginęło 11 górników; wielu rannych

 

Ratownicy starają się dotrzeć do zaginionych z dwóch stron, przebierając zwałowisko skał, które przysypały podziemne wyrobisko na odcinku 50-60 metrów. Akcja może potrwać jeszcze długo.

Wiceminister Piotr Pyzik: możliwe są różne scenariusze

Wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik potwierdził, że po odebraniu sygnału z lamp doszło do przegrupowana sił. Pod ziemią działa sześć pięcioosobowych zespołów ratowniczych, które starają się jak najszybciej dotrzeć do górników.

 

W sobotę wieczorem dotarła informacja udanej próbie nawiązania kontaktu z jednym z górników. - Ratownicy nawiązali kontakt wzrokowy i głosowy z jednym z dwóch górników poszukiwanych od sobotniego rana po wstrząsie w kopalni Bielszowice – rzecznik Polskiej Grupy Górniczej. 

 

- Myślę, że w miarę zbliżania się do tych górników jest szansa – rzecz jasna na to liczymy – że któryś z nich odezwie się lub w inny sposób da znak. Wszystko wskazuje na to, że jest tam też możliwość np. uderzenia w rurę - wcześniej wskazywał Pyzik.

 

ZOBACZ: Niemcy. Pięć martwych osób znaleziono w Brandenburgii, ofiary mają rany postrzałowe i kłute

 

- Możliwe są różne scenariusze, na ten moment mamy nadzieję, że to się wszystko dobrze zakończy, ale niestety – to jest sygnał z lampek, a nie od tych ludzi - zaznaczył i podkreślił, że akcja jest trudna.

 

- Specyfika tego miejsca z jednej strony daje jakąś nadzieję, że może ci ludzie się uratowali, ale z drugiej strony, takie tąpnięcie to jest sekunda, to mało czasu, by człowiek się zorientował w sytuacji i wybrał właściwą (...) drogę ucieczki - wskazał wiceminister.

Z dwoma górnikami nie było kontaktu

Rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski poinformował, że do wstrząsu doszło o godz. 8:52 w rejonie ściany 001Z w pokładzie 504. Jego magnituda wyniosła ok. 2,5. Akcję ratowniczą rozpoczęto około 9:30.

 

- Po wstępnym spenetrowaniu tego rejonu stwierdzono obwał skał na odcinku 50-60 m. Teraz ratownicy z dwóch stron starają się dotrzeć do poszkodowanych. W sumie jest tam sześć zastępów ratowniczych, czyli około 30 ratowników. Są to zastępy z kopalni Bielszowice, z okolicznych kopalń i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu - poinformował rzecznik.

 

W zagrożonym rejonie było siedmiu górników, którzy prowadzili prace konserwacyjne, rozpoczęli zmianę o 6:30. Nie było tam prowadzone wydobycie. - Po wstrząsie pięciu górników bezpiecznie się wycofało, nie odnieśli obrażeń. Dwie osoby są nadal poszukiwane, nie ma z nimi kontaktu - potwierdzał w sobotę Głogowski.

 

Około godziny 17 poinformowano, że ratownikom górniczym udało się namierzyć w zwałowisku skalnym sygnał z lamp górniczych, używanych przez poszukiwanych. Według szacunków, są one 10-20 m od zastępów ratowniczych.

 

"Aparatura, z której korzystają ratownicy, namierzyła sygnał z obydwu lamp (są one wyposażone w nadajniki), pochodzi on z odległości 10-20 metrów od ratowników" - powiedział rzecznik PGG Tomasz Głogowski. "Nie mamy kontaktu – ani wzrokowego, ani głosowego z poszkodowanymi" - dodał.

Kopalnia Bielszowice. Doszło do zawału skał

W wyrobisku, przynajmniej na razie, jest atmosfera zdatna do oddychania. Nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu mogą być zaginieni górnicy. Akcja przebierania zwałowiska może potrwać jeszcze długo. "Na tym etapie jest to ręczna praca" - powiedział Głogowski.

 

Rzecznik spółki sprecyzował, że podczas wstrząsu w bezpośrednio zagrożonym rejonie były trzy osoby. "Dwóch pracowników jest poszukiwanych, natomiast trzeci z górników, sztygar, zdołał się wycofać bez obrażeń" - powiedział i dodał, że siedmiu pracowników, o których wcześniej informowała PGG, pracowało w całym rejonie wydobywczym, czterem z nich nie groziło niebezpieczeństwo. Według PGG, górnicy prowadzili pod ziemią prace konserwacyjne.

 

Zaginieni górnicy to dwaj ślusarze, jeden ma 31, a drugi 42 lata. O poszukiwaniu dwóch pracowników zostały już powiadomione ich rodziny.

Premier: jestem w kontakcie z wojewodą

Premier Mateusz Morawiecki przekazał na Facebooku, że jest w tej sprawie w stałym kontakcie z wojewodą śląskim.

 

 

"Dotarła do mnie informacja o wstrząsie w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Trwa trudna akcja ratownicza, bo uwięzione pod ziemią są dwie osoby. Jestem w tej sprawie w stałym kontakcie z wojewodą śląskim Jarosławem Wieczorkiem. Będę Państwa informował na bieżąco o przebiegu akcji" - napisał premier.

 

Przedstawiciele branży górniczej zauważają, że choć w minionych latach dochodziło do poważnych wypadków w kopalniach przed Barbórką, to jednak nie przypominają sobie, by miały one miejsce w samo górnicze.

Najczęstsza przyczyna wstrząsów: odprężenie górotworu

Najsilniejsze wstrząsy, spowodowane eksploatacją górniczą, związane są z wyrównaniem naprężeń w ziemi, wywołanych kumulowaniem się wpływów prowadzenia wydobycia i naprężeń naturalnych. Występują głównie tam, gdzie są uskoki tektoniczne. W Polsce całość wydobycia rud miedzi i ok. 70 proc. wydobycia węgla kamiennego prowadzone jest w warunkach zagrożenia tąpaniami, czyli podziemnymi wstrząsami.

 

Jak wynika z danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, w ubiegłym roku na obszarze działania polskich kopalń węgla kamiennego zaistniało 1578 wstrząsów zaliczonych do kategorii wysokoenergetycznych, wobec 1295 rok wcześniej (wzrost o blisko 22 proc.).

 

ZOBACZ: Sobótka. Śmierć trzech nurków w zalanej kopalni. Wszczęto śledztwo

 

Przeważająca część wstrząsów, nawet jeżeli są silnie odczuwalne na powierzchni, nie wywołuje negatywnych skutków. Te, które powodują uszkodzenia w infrastrukturze pod ziemią lub na powierzchni, nazywane są tąpnięciami. W latach 2016-2020 w górnictwie węgla kamiennego takich tąpnięć było 11, z czego jedno w roku 2020.

 

Najczęstszą przyczyną wstrząsów jest odprężenie górotworu wskutek eksploatacji węgla, co skutkuje uwolnieniem skumulowanej w górotworze energii. Większość z nich nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla górników i mieszkańców terenów górniczych. Obok wybuchów metanu i pyłu węglowego, tąpnięcia są najczęstszymi przyczynami górniczych wypadków.

ac/grz / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie