Nietypowa wpadka wiceministra Wawrzyka podczas wywiadu. Na oparciu fotela zostały... spodnie

Polska
Nietypowa wpadka wiceministra Wawrzyka podczas wywiadu. Na oparciu fotela zostały... spodnie
Twitter/ Jedynka - Program 1 Polskiego Radia
Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk

Nietypową wpadkę zaliczył wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Polityk zdalnie połączył się ze studiem Polskiego Radia. Rozmowa była emitowana na żywo. Wawrzyk zapomniał jednak, że na oparciu fotela zostały… spodnie. Po pewnym czasie próbował pozbyć się z kadru tej części garderoby.

W poniedziałek wiceszef MSZ połączył się ze studiem i rozpoczął z dziennikarką rozmowę na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej oraz grupy migrantów zbierającej się w okolicach Kuźnicy Białostockiej.

W kadrze... spodnie

Po chwili rozmowy wiceminister zauważył jednak, że zapomniał o dość istotnym szczególe, który oglądający wywiad mogli dostrzec za jego plecami. Otóż na oparciu fotela polityka zostały... spodnie.

Gdy tylko Piotr Wawrzyk zauważył w kadrze, co kryje się za jego plecami, próbował usunąć tę część garderoby. Mimo wszystko, polityk nie stracił wątku w rozmowie.

 

- Z jednej strony jestem przekonany - mówił wiceminister - to nie jest nawet wrażenie, tylko jestem przekonany, że władze białoruskie dążą usilnie do eskalacji (minister zauważa spodnie), do eskalacji, która doprowadzi do tego (minister próbuje usunąć spodnie z kadru), że będą przynajmniej ofiary śmiertelne po którejś stronie. Rzecz w tym, że te ofiary tak czy tak muszą być skoro (spodnie spadają z oparcia) mamy tego rodzaju działania - podkreślił.

 

 

Inne wpadki na wizji opisała Interia.

 

Później wiceminister mógł kontynuować rozmowę już bez rozpraszającego uwagę szczegółu za plecami.

 

"Po tamtej stronie nie ma zrozumienia"

- Po tamtej stronie nie ma żadnego zrozumienia dla tego, co się dzieje. Jest tylko przekonanie, że to oni odpierają jakiś rzekomy atak, o czym może świadczyć też wystąpienie MSZ Białorusi, które neguje sam fakt prowokacji. Tak działała sowiecka dyplomacja negując oczywiste fakty - mówił.

 

Wawrzyk był też pytany czy może dochodzić do "testowania" naszej granicy i prób wywołania realnego incydentu granicznego. Odparł, że taką próbą było przekroczenie granicy przez uzbrojone osoby, co miało miejsce przed tygodniem.

 

ZOBACZ: Müller apeluje do wszystkich na terenach przygranicznych o zachowanie szczególnej ostrożności

 

- Przekroczono granicę państwa UE, państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. To pokazuje, że po tamtej stronie jest chęć wywołania dużego incydentu, najlepiej ze strzałami, z ofiarami śmiertelnymi - powiedział.

 

- Widać, że reżim nie ustaje w swoich prowokacjach posuwając się do tych najgorszych, jakie tylko mogą być - dodał Wawrzyk.

 

Na uwagę, że informację o zwożeniu migrantów w okolice Kuźnicy Białostockiej podawali niezależni dziennikarzy białoruscy, Wawrzyk odparł, że te informacje "pokrywają z innymi informacjami" i mówią, że to ma być w poniedziałek rano. - Być może teraz się to wszystko rozgrywa, ale polskie służby były do tego przygotowane, bo ta informacja jest od kilkunastu godzin niemalże publiczna. Przygotowani jesteśmy, a jak to będzie wyglądało, będzie zależało od drugiej strony, bo my reagujemy w sposób adekwatny do sytuacji - dodał.

ac / Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie