Warmińsko-mazurskie. Kot nabałaganił, macocha chciała zrzucić winę na pasierba

Policjanci z Bartoszyc będą się domagali zwrotu kosztów bezzasadnej interwencji w mieszkaniu 46-latki. Kobieta wezwała patrol twierdząc, że jej 33-letni pasierb demoluje mieszkanie. Na miejscu policjanci stwierdzili, że bałaganu w domu narobił kot, a nie znienawidzony pasierb kobiety wzywającej pomocy.
Policja z Bartoszyc poinformowała, że 46-latka poprosiła o interwencję policji mówiąc, że jej 33-letni pasierb demoluje mieszkanie.
"Na miejscu okazało się, że do niczego opisanego w dramatycznym zgłoszeniu nie doszło. Policjanci ustalili, że 46–letnia macocha oskarżyła pasierba o panujący w kuchni bałagan. Okazało się jednak, że różne rzeczy z kuchennego blatu postrącał jej własny kot, a nie 33-latek" - podała policja.
ZOBACZ: Wiązowna. 13-letni haker namierzony przez policję. Miał wspólniczkę
Kobieta, która podczas interwencji była pijana przyznała, że nie lubi 33-latka i z rozmysłem, na złość mu, wezwała policję. Miała go w ten sposób zmusić do wyprowadzki z domu.
"46-latka odpowie za wykroczenie wywołania fałszywego alarmu, grozi jej grzywna do 1,5 tys. zł i zwrot kosztów bezpodstawnej interwencji, o które będzie wnosiła Komenda Powiatowa Policji w Bartoszycach" - zapowiedziała policja w komunikacie.
Czytaj więcej