"Washington Post": seksualny skandal w niemieckim tabloidzie

Świat
"Washington Post": seksualny skandal w niemieckim tabloidzie
Flickr/deggert07
Redaktor naczelny "Bild" miał wchodzić w liczne romanse ze współpracownicami

Naświetlona przez "NYT" afera związana z wykorzystywaniem seksualnym kobiet w tabloidzie "Bild" ilustruje szerszy problem z kulturą pracy w Niemczech i problemów, jakie mają tam kobiety - pisze na łamach "Washington Post" publicystka Katja Hoyer.

Hoyer, niemiecko-angielska historyczka i dziennikarka, skomentowała w ten sposób aferę dotyczącą redaktora naczelnego "Bilda" Juliana Reichelta, który miał mieć liczne romanse z podległymi mu niedoświadczonymi pracownicami, szybko promować je na wysokie stanowiska, by ostatecznie porzucać i degradować. Mimo że sprawa została opisana jeszcze w marcu przez "Der Spiegel" i miała być powszechnie znana wewnątrz "Bilda", dopiero publikacja "New York Timesa" sprawiła, że Reichelt został zwolniony.

 

- Sprawa Reichelta mogła dotyczyć szczególnie wysokiego poziomu, ale ilustruje znacznie szerszy problem w niemieckiej kulturze pracy - pisze Hoyer.

 

ZOBACZ: Kalisz. Apelacje ws. księdza oskarżonego o molestowanie. Prokurator żąda wyższej kary

 

- Obraz, jaki z tego się wyłania, to firma, w której pracownicy na wszystkich poziomach akceptowali seksualizowane relacje władzy w pracy. Ale problem nie dotyczy tylko tego jednego medium - dodaje.

Przypadki niewłaściwego traktowania kobiet nadal są powszechne 

Publicystka przywołuje historię, gdy w szkole powiedziała swojej mentorce o planach zostania dziennikarką, kobieta odradziła jej to, dodając, że by zarabiać większe pieniądze w mediach musiałaby "wstąpić do jednej z wielkich firm, trzymać się linii partyjnej i sypiać z szefami, by wspinać się na szczyt".

 

ZOBACZ: Mobbing i molestowanie? Rusza proces b. dyrektora Teatru Bagatela

 

Autorka powołuje się też na statystyki wskazujące, że w Niemczech 68 proc. kobiet przyznało, że doświadczało w pracy nieodpowiedniego zachowania ze strony współpracowników. Dane te są poniżej europejskiej średniej, podobnie, jak liczba kobiet na kierowniczych stanowiskach (28 proc. wobec 34 proc. w UE). Trzy czwarte kobiet na tych stanowiskach przyznało, że doświadczało molestowania seksualnego.

 

- Mam nadzieję, że sprawa Reichelta posłuży jako impuls do szerszej debaty o pracy kobiet w Niemczech i nie zostanie potraktowana jako wyjątek. Niemcy mają dużo do nadrobienia, jeśli chodzi o relacje płciowe w miejscach pracy - konkluduje Hoyer.

mad / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie