Blokada zakładu Anwil we Włocławku. AgroUnia: kraj chorych cen
W poniedziałek odbyła się pikieta rolników przed produkującym nawozy zakładem Anwil we Włocławku. Według AgroUnii spółka zawyża ceny nawozów, co doprowadzi do spadku produkcji żywności i drożyny w sklepach.

Od kilku dni trwają negocjacje rolników ze spółką Anwil na temat możliwości rozwiązania sytuacji związanej z cenami nawozów. Tymczasem rolnicy z AgroUnii i kilku stowarzyszeń przeprowadzili w poniedziałek zapowiadaną blokadę zakładu we Włocławku. Kilkudziesięcioosobowa pikieta trwała od godz. 9:00 do ok. 13:00.
Zdaniem rolników ceny nawozów powinny być dużo niższe. W ciągu ostatnich tygodni poszybowały one w górę, a produkcja rolnicza przestaje się opłacać - twierdzą protestujący. Na pikiecie pojawili się z banerem z hasłem "Kraj chorych cen".
Tona pszenicy za 800 zł
Dziesięć lat temu tona podstawowych nawozów kosztowała około tysiąca złotych, a za tonę pszenicy otrzymywało się 800 złotych - wyjaśniają rolnicy. Dziś tona pszenicy to dla nich zysk 100 zł, a tona nawozów kosztuje trzy tysiące złotych.
WIDEO: Pikieta AgroUnii we Włocławku
Zdaniem rolników wzrost cen nawozów to nic innego jak spekulacja Anwilu i wypychanie produktów do innych krajów. Spółka w specjalnym oświadczeniu stwierdziła, że cena podyktowana jest tym, jakie są warunki rynkowe, a także, że na cenę nawozów wpływa podwyższenie ceny gazu.
ZOBACZ: Rosną ceny LPG. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny wini m.in. Gazprom
- Dziś symbolicznie blokujemy ten zakład azotowy we Włocławku. Zacznę od tego, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest reprezentantem polskiej wsi. Jarosław Kaczyński nie jest człowiekiem, który reprezentuje interes polskich rolników. Okłamał na wszystkich w sobotę, mówiąc, że PiS reprezentuje polską wieś. Dziś PiS, nie ingerując w to, co robią spółki Skarbu Państwa - a to przecież oni rządzą - pokazuje, że polską wieś można okradać - mówił lider AgroUnii Michał Kołodziejczak przed jedną z bram zakładu Anwil, należącego do grupy Grupy PKN Orlen.
- To skandal. To zabijanie polskiego rolnictwa. A dalej, to zabijanie dostępu do produkcji polskiej żywności. Dziś materializuje się to, o czym mówiliśmy od 3 lat. W Polsce zabijana jest produkcja żywności. Ta symboliczna blokada ma pokazać, że rolnicy nie będą bierni i nie będą przyglądać się bezwładnie temu, co PiS robi - dodał Kołodziejczak.
W jego ocenie wysokie ceny nawozów pokazują, że polskie państwo nie funkcjonuje i nic nie może.
ZOBACZ: Polski Ład dla wsi. Jarosław Kaczyński: ułatwimy rolnikom wypłatę za szkody łowieckie
Zapowiedział, że kolejne takie pikiety i blokady będą się odbywały bez uprzedzenia zakładów azotowych.
- Wecie, co działo się w tym zakładzie w ciągu dwóch ostatnich dni. Kiedy słyszeliśmy, że nie ma nawozu, nie ma co sprzedawać, a widzieliśmy wyjeżdżające tiry z nawozem, którego dziś nie ma do kupienia dla Polaków - kontynuował Kołodziejczak.
- Rolnicy nie będą płacili za niegospodarność rządu. Ta sytuacja jest wynikiem niegospodarności. Nie niegospodarności rolników, gospodarzy czy przedsiębiorców, ale rządu i spółek Skarbu Państwa. To one nie przygotowały się na zawirowanie na rynku. Będziemy rozmawiać, ale także tworząc presję - dodał.
- Dzisiaj rolnikom odmówiono spotkania, które wcześniej było umówione. Taka odmowa została zakomunikowana pięć minut przed wskazaną godziną. To cios poniżej pasa, ale i pokazanie innym przez Anwil, że rolników można tak traktować. (...) Nie pozwolimy sobie na to i po prostu kolejnych naszych działań nie będziemy zapowiadali. Tej sprawy tak nie zostawimy - powiedział Michał Kołodziejczak.
I dodał: - W Polsce będzie drogo i ta drożyzna wyciągnie ludzi na ulice. My z tego miejsca dziś się rozchodzimy, ale przygotujemy taki plan, który zaskoczy władzę i polityków, ale też wyciągnie ludzi na ulice.
ZOBACZ: Protest rolników z AgroUnii. Blokady dróg przez 48 godzin
Jeszcze w trakcie poniedziałkowego protestu Anwil wydał oświadczenie, w którym przypomniał, że jego włocławski zakład pracuje w tzw. ruchu ciągłym, co oznacza produkcję przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przy czym - zgodnie z przepisami - istnieje określona maksymalna ilość nawozów, które można przechowywać w magazynach, dlatego na co dzień są one na bieżąco wywożone z zakładu i trafiają klientów.
Działanie bez precedensu
- Dzisiejsza blokada zakładu produkcyjnego Anwil zorganizowana przez organizacje rolnicze jest działaniem bez precedensu i niesie ze sobą wiele ryzyk i konsekwencji. Stoimy przed brakiem możliwości odbioru wytwarzanych w spółce produktów oraz zakłóceniem normalnego trybu funkcjonowania zakładu - zaznaczyła spółka w komunikacie przekazanym mediom, gdy protest trwał.
Anwil zapewnił, że rozumie sytuację rolników i dodał, iż "obecny stan rzeczy" jest również i dla tej spółki, jako producenta nawozów, "bardzo niekorzystny". - Ceny nawozów niezmiennie kształtują się przede wszystkim w oparciu o ciągle rosnące na międzynarodowym rynku ceny gazu ziemnego, który stanowi ponad 70 proc. kosztów produkcji, szczególnie nawozów azotowych - zaznaczono m.in. w informacji.
Jednocześnie Anwil zaprzeczył, jak to określił, "wszelkim insynuacjom, dotyczącym rzekomych spekulacji cenowych przy współpracy z podmiotami odpowiedzialnymi za dystrybucję nawozów azotowych". Spółka przyznała też, że jest zaskoczona, że dialog, który prowadziła z organizacjami związkowymi sektora rolnego został przerwany - "dążyliśmy do tego żeby wypracować wspólne rozwiązanie".
Anwil, przedsiębiorstwo chemiczne z siedzibą we Włocławku, dawne Zakłady Azotowe "Włocławek", to spółka należąca do Grupy PKN ORLEN. Firma produkuje nawozy azotowe, suspensyjny polichlorek winylu, chloroalkalia oraz inne chemikalia.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej