USA. Strzelanina w szpitalu. Zginął pielęgniarz z Filadelfii

Świat
USA. Strzelanina w szpitalu. Zginął pielęgniarz z Filadelfii
Pixabay, Twitter/Edirin I Soar

Śmiertelnie postrzelił swojego kolegę z pracy, zbiegł z miejsca zbrodni, a później zaatakował policjantów. 55-letni pielęgniarz z USA był uzbrojony w karabin i półautomatyczny pistolet. W wyniku wymiany ognia z napastnikiem obrażenia odniosło także dwóch funkcjonariuszy, lecz udało im się schwytać medyka.

Jak poinformowała w poniedziałek Danielle Outlaw, komisarz policji w Filadelfii, pielęgniarz Stacey Hayes zastrzelił swego współpracownika w jednym z tamtejszych szpitali. Ofiarą był 43-letni Anrae James, dyplomowany asystent pielęgniarstwa. Mężczyzna zmarł w wyniku odniesionych ran.

 

Napastnik uciekł z miejsca wydarzeń w ciężarówce. Policjanci dowiedzieli się, że ukrywa się w pobliżu szkoły. Gdy dotarli na miejsce, Hayes zaczął znowu strzelać i w wymianie ognia, w której wzięli udział czterej funkcjonariusze, doznał poważnych obrażeń.

 

ZOBACZ: USA. Pokłóciła się z barberem, bo za krótko ostrzygł jej syna. Zadzwoniła na policję

 

"Policja znalazła go odzianego w pancerz ochronny i uzbrojonego m.in. w karabin oraz półautomatyczny pistolet" – podała AP, powołując się na organy ścigania. Dwaj policjanci odnieśli lekkie rany.

 

Burmistrz: dziękuję policjantom za heroiczną postawę

Uniwersytecki szpital w Filadelfii wydał w poniedziałek oświadczenie, w którym podkreślił, że nie zezwala na posiadanie broni na terenie kampusów. Jak zapewniła placówka, dysponuje ona "kompleksowymi środkami bezpieczeństwa i procedurami w celu zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom, studentom, pracownikom i odwiedzającym".

 

Thomas Jefferson University Hospital zapowiedział też dokonanie we współpracy z organami ścigania przeglądu mającego zapewnić jak najlepszą ochronę. Obiecał zapewnić pomoc psychologiczną pracownikom i pacjentom w ramach interwencji kryzysowej.

 

Burmistrz Jim Kenney przekazał, że odwiedził rannych policjantów. Podziękował im za "heroiczną postawę i życzył szybkiego powrotu do zdrowia". - Ich szybka reakcja i znalezienie sprawcy zapobiegły dalszej eskalacji przemocy – ocenił, cytowany przez AP.

 

Chwaląc policję i tych którzy jako pierwsi odpowiedzieli na atak, Kenney wyraził ubolewanie, że zezwala się na "broń, która staje się zbyt groźna, kiedy trafia w ręce ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć do niej dostępu".

wka / PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie