Lubin. Śmierć 34-letniego Bartosza. Opublikowano nagrania z karetki

Polska
Lubin. Śmierć 34-letniego Bartosza. Opublikowano nagrania z karetki
Polsat News
Z nagrań wynika też jednoznacznie, że kiedy medycy dotarli na miejsce, mężczyzna już nie żył

Potwierdza się wersja ratowniczki, która kilka tygodni temu w rozmowie z "Interwencją" przyznała, że załoga karetki nie reanimowała Bartosza S. z Lubina, bo gdy przyjechała na miejsce, mężczyzna "nie żył od co najmniej kilku minut". Mężczyzna zmarł po interwencji policji. Onet opublikował właśnie nagrania rozmów prowadzonych z karetki pogotowia.

Ratownicy zabrali do karetki zwłoki 34-letniego Bartosza, a potem nie wiedzieli, co z nimi zrobić - wynika z nagrań zapisu ich rozmów, do których dotarł Onet. Zastanawiali się, kto powinien stwierdzić zgon i gdzie przewieźć ciało.

 

Z nagrań wynika, że gdy medycy dotarli na miejsce, mężczyzna już nie żył. Policja twierdzi, że mężczyzna zmarł dopiero w szpitalu.

 

ZOBACZ: Biegli: badania zwłok 34-latka z Lubina wykazały obecność narkotyków o stężeniu toksycznym

 

Na nagraniu słychać głos z dyspozytorni: "No to w jakim celu wy go wzięliście do karetki, jeżeli okazało się, że pacjent nie żyje?". Ratowniczka odpowiada: "No bo jeszcze on był w kajdankach i trzeba było go wziąć, żeby wszystkie tam parametry, bo na tym deszczu na ulicy nie mieliśmy co badać".

 

Więcej na ten temat przeczytasz w Interii.

 

Na jednym z kolejnych nagrań dyspozytor dopytuje: "To ty masz te zwłoki na pokładzie?". Ratowniczka wyjaśnia, że gdy byli na SOR, jeden z lekarzy wykrzyczał im, że są nieporadni. Od doktora mieli usłyszeć: "To już trzecie zwłoki przywozicie w tym tygodniu, SOR nie jest od stwierdzenia zgonów".

"Policja nie podjęła też reanimacji"

Nagrania potwierdzają to, co już wcześniej mówiła ratowniczka, do której dotarła "Interwencja" Polsatu: "On nie żył, on już zimny był, bo to i deszcz padał. Był blady, siny, poobcierany" - mówiła kobieta, podkreślając, że kiedy dotarli na miejsce mężczyzna nie dawała żadnych oznak życia.

 

Reporter "Interwencji": A jeżeli był bez oznak życia, to dlaczego go nie reanimowaliście?

 

Ratowniczka: - No, bo policja nie podjęła też reanimacji. My przejmujemy reanimację i jest kontynuowana. A jeżeli nie ma, a on leżał bez niczego, źrenice szerokie.

 

ZOBACZ: Wrocław. Śmierć w izbie wytrzeźwień. "Interwencja w Lubinie to pestka"

 

Jeśli nie żył, to dlaczego go w ogóle wzięli do karetki? Czemu tam nie wezwali karawanu na miejsce?

 

- Bo karawan nie weźmie zwłok, jeżeli nie ma dokumentów. Musi być dokument wydany przez lekarza: protokół zgonu, żeby zawieźć do prosektorium.

 

Wideo: Śmierć Bartosza S. Wersja ratowników

Całą rozmowę z ratowniczką znajdziesz tutaj.

 

Trzy dni po rozmowie z "Interwencją", ratowniczka, która była na miejscu zdarzenia 6 sierpnia, odeszła z pracy. - Potwierdzam, iż pani ratownik złożyła rezygnację, a w chwili obecnej w Pogotowiu Ratunkowym w Legnicy pracuje powołana specjalna komisja, która ma na celu ocenę postępowania ZRM w tym konkretnym zdarzeniu. Do czasu zakończenia prac komisji prosimy o powściągliwość w komentowaniu sprawy - powiedział w sierpniu "Faktowi" rzecznik pogotowia w Legnicy mgr Szymon Czyżewski.

Policja twierdzi, że żył

6 sierpnia w Lubinie, po interwencji policji zmarł 34-letni mieszkaniec tego miasta. Policja utrzymuje, że kiedy przekazywano mężczyznę służbom medycznym, ten wciąż żył.

 

ZOBACZ: Lubin. Śmierć Bartosza S. po interwencji policji. Złożono zawiadomienie o podejrzeniu mataczenia

 

Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego. Decyzją Prokuratury Krajowej śledztwo zostało następnie przekazane Prokuraturze Okręgowej w Łodzi.

aml/ml / Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie