Francja. Bójki i napięcia na tle etnicznym w departamencie Eure, pobita wicemer

Polska
Francja. Bójki i napięcia na tle etnicznym w departamencie Eure, pobita wicemer
David Monniaux/Wikimedia Commons
Francuska policja. Zdjęcie ilustracyjne

Do napięć na tle etnicznym między mniejszościami senegalską i kurdyjską doszło w weekend w departamencie Eure na północy Francji. Aktywiści z ekstremistycznej organizacji Czarna Afrykańska Liga Obrony (LDNA) zaatakowali mera i pobili wicemer miasteczka Val-de-Reuil.

Około 40 osób z LDNA zaatakowało w sobotę budynek ratusza w Val-de-Reuil podczas ślubu pary kurdyjskiej. Aktywiści wdarli się do ratusza, a następnie do sali ślubów. Mer miejscowości Marc-Antoine Jamet został obsypany mąką, a wicemer Fadilla Benamara została pobita na schodach ratusza.

 

ZOBACZ: Francja. Tysiące klas zamkniętych z powodu COVID-19. "W ciągu najbliższych dni ta liczba wzrośnie"

 

To kolejny z serii incydentów, do których dochodziło w minionym tygodniu w Eure, a które zapoczątkowała bójka między dwójką dzieci w wieku około 10 lat, jednym pochodzenia senegalskiego, a drugim kurdyjskiego.

 

Rodzice dzieci po burzliwej kłótni pobili się. Ojciec kurdyjskiego dziecka po otrzymaniu uderzenia prętem w żebra trafił do szpitala, gdzie nadal przebywa w stanie ciężkim.

Nadal dochodzi do aktów przemocy

Po tym ataku aresztowano dwie osoby. Jednak w mieście nadal dochodzi do aktów przemocy pomiędzy grupami Senegalczyków i Kurdów. Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) zorganizowała przed ratuszem protest z udziałem około 1500 osób. W odpowiedzi LDNA, znana z brutalnych działań, sprowadziła w sobotę do miasta ponad 100 aktywistów z regionu paryskiego.

 

- Przygotowywaliśmy się do ceremonii małżeństwa trzech par (w tym jednej kurdyjskiej - red), kiedy członkowie LDNA zaczęli uderzać w bębny, a potem wkroczyli do ratusza – relacjonował mer.

 

Przywódca grupy, były raper skazany za gwałt, przebywa na wolności – skarżą się władze Val-de-Reuil.

 

ZOBACZ: Francja. Rozpoczął się proces sprawców zamachów terrorystycznych z 2015 r.

 

Szefowa skrajnie prawicowego ugrupowania Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen określiła sytuację w tej miejscowości jako przykład "Francji chaosu i komunitaryzmu".

 

"(Le Pen) siedzi na wsi i wykorzystuje to, co się tutaj wydarzyło" - skomentował z kolei w poniedziałek socjalistyczny mer Jamet w stacji BFM TV, broniąc społeczności miasta i twierdząc, że w Val-de-Reuil żyją przedstawiciele 70 narodowości, a „miasto pozostaje miejscem wspólnego życia”. Zdaniem mera do incydentów doszło, ponieważ w mieście brakuje sił policyjnych.

 

Wydarzenia w Val-de-Reuil skłoniły francuskie media w poniedziałek do debaty nad rasizmem wśród mniejszości etnicznych we Francji.

aml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie