Opozycja przeciwna wprowadzeniu stanu wyjątkowego."Gdzie jest prezydent"

Polska
Opozycja przeciwna wprowadzeniu stanu wyjątkowego."Gdzie jest prezydent"
PAP/Albert Zawada

- Stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji szczególnych zagrożeń, gdy zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające - mówił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski uzasadniając projekt uchwały ws. uchylenia rozporządzenia o stanie wyjątkowym. Pytał, jakie środki konstytucyjne okazały się niewystarczające w przypadku kilkudziesięciu migrantów. Opozycja dopytywała też o nieobecność prezydenta.

W poniedziałek posłowie zajmowali się rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią. Obowiązuje on od czwartku w części województw podlaskiego i lubelskiego i obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów.

 

Projekt uchwały ws. uchylenia rozporządzenia złożył Klub Lewicy, został on ostatecznie odrzucony.

"Gdzie jest prezydent Duda?

Posłowie opozycji w pytaniach na zakończenie debaty zwracali uwagę, że w Sejmie nie był obecny prezydent Andrzej Duda, a także szef MON Mariusz Błaszczak.

 

- Co tu się dzieję, na tej sali? Z jednej strony państwo mówicie, że jesteśmy właściwie w stanie wojny, a z drugiej strony głowa państwa nawet nie chce ogłosić stanu wyjątkowego, tylko wysyła swojego rzecznika. A dzisiaj miejsce (prezydenta w Sejmie - red.) jest puste - zauważył poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz. Ocenił, że wprowadzenie stanu wyjątkowego ma za zadanie "przykrywanie nieudolności" rządu.

 

- Gdzie jest prezydent Duda? Nawet generał Jaruzelski miał odwagę spojrzeć społeczeństwu w oczy i ogłosić swój stan wojenny - wtórowała mu posłanka Lewicy Katarzyna Kretkowska.

 

ZOBACZ: Ustawa medialna. "Prezydent zawetuje nowelizację w tym kształcie"

 

Paweł Kowal (KO) zwrócił uwagę, że dla rozwiązania kryzysu w polityce wschodniej, konieczne jest poprawienie relacji z sojusznikami, w tym UE i NATO. - Wycofajcie się z porozumień z sojusznikami Putina w Europie. Jeśli z tej trybuny słyszymy, że zagrożeniem jest Putin i Łukaszenka, to jakim cudem wy podpisujecie porozumienia polityczne z partiami, które z nimi współpracują? - pytał poseł.

 

Adam Szłapka (KO) zwrócił uwagę, że nie została zwołana Rada Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie stanu wyjątkowego a ten temat nie został podjęty w pracy odpowiednich sejmowych komisji.

Siemoniak do premiera: Po co panu ta agresja wobec opozycji?

Przed pytaniami w Sejmie odbyła się debata. Tomasz Siemoniak z KO w swoim wystąpieniu zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego, który wcześniej zabrał głos w Sejmie argumentując wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią. - Po co panu ta agresja wobec opozycji? - pytał. - Droga między ławami rządu a opozycji jest krótsza niż się panu wydaje, o czym przekonał się pana niedawny zastępca - dodał poseł KO.

"Odcinanie opinii publicznej od informacji"

Przyznał, że po ubiegłorocznych sfałszowanych wyborach prezydenckich białoruski dyktator wkroczył na drogę konfrontacji z własnym społeczeństwem, w następnej kolejności uderzając w Zachód, przede wszystkim w kraje zaangażowane w pomoc opozycji, czyli Polskę i Litwę. Ostatnio zaś uruchomił głęboko cyniczny proceder przerzucania przez granicę obywateli państw trzecich - dodał poseł KO.

 

Podkreślił, że granice Polski muszą być absolutnie szczelne, ale, jak zaznaczył, istniejące procedury umożliwiają udzielenie pomocy osobom uciekającym przed represjami.

 

Siemoniak przypomniał, że w myśl konstytucji stan wyjątkowy może być wprowadzony przez prezydenta na wniosek Rady Ministrów "w przypadku zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego". - W ocenie Koalicji Obywatelskiej brak ze strony rządzących uzasadnienia stanu wyjątkowego w oparciu o powyższe przesłanki konstytucyjne - podkreślił.

 

ZOBACZ: Sejm zdecydował ws. stanu wyjątkowego. Nie zgodził się, by uchylić rozporządzenie

 

Według Siemoniaka w uzasadnieniu do rozporządzenia nie ma mowy o tym, że istniejące zagrożenie nie może być usunięte przy wykorzystaniu istniejących środków. Można np. zwiększyć liczbę funkcjonariuszy SG - zauważył poseł. Jego zdaniem jedyny cel wprowadzenia stanu wyjątkowego to zablokowanie terenu przygranicznego dla przedstawicieli mediów. Jednak - podkreślił poseł - odcinanie mediów, to odcinanie opinii publicznej od informacji.

 

- Jeżeli oceniamy, że Polska ma rację w starciu z Białorusią, to dlaczego boicie się mediów na granicy? - pytał. Siemoniak przypomniał, że w 2014 roku, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, ówczesny premier Donald Tusk zaprosił do KPRM przedstawicieli opozycji, także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Dlaczego teraz panie premierze i wicepremierze nie organizujecie takiego spotkania? Dlaczego prezydent nie zwołuje Rady Bezpieczeństwa Narodowego? - pytał Siemoniak.

"Brak merytorycznych przesłanek"

Jego zdaniem nieufność do działań rządu pogłębia też izolowanie od wydarzeń na granicy unijnej agencji Frontex. Tymczasem - zaznaczył - zaangażowanie Frontexu to wciąganie naszych sojuszników w coś, co ich bezpośrednio dotyczy, coś, co znacznie zwiększy możliwości nacisku na Białoruś, gdzie kryzys migracyjny ma swoje źródła. - Tam więc trzeba go rozwiązywać - dodał poseł KO. - Trzeba robić wszystko, by Unia Europejska i USA twardo reagowały na działania Białorusi i ewidentnie wspierającej ja Rosji - dodał.

 

Według niego, także ćwiczenia Zapad, jeżeli są jakimś zagrożeniem, powinny być powodem zwrócenia się do NATO w trybie artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, a także sięgnięcie do zespołu ds. zwalczania zagrożeń hybrydowych NATO. Nic takiego jednak nie nastąpiło. - To prawdziwy test, czy rząd poważnie traktuje zagrożenie - zaznaczył.

 

Siemoniak zapowiedział też, że KO będzie domagać się rekompensat dla wszystkich, którzy poniosą straty w związku ze stanem wyjątkowym. - Nieadekwatność rozporządzenia o stanie wyjątkowym do istniejących zagrożeń budzi podejrzenia o motywy polityczne, bo nikt nie uwierzy, że dziennikarze na granicy są zagrożeniem - mówił poseł.

 

Jak dodał, rząd który od lat łamie praworządność i ogranicza wolności konstytucyjne nie budzi zaufania. - Słusznie więc wobec rozporządzenia protestują organizacje prodemokratyczne - mówił. - Brak jest merytorycznych przesłanek do wprowadzenia stanu wyjątkowego w kształcie podpisanym przez prezydenta - oświadczył.

 

- Prezydent swoim zachowaniem pokazał, że akt ten nie jest poważny. To pierwszy w świecie stan wyjątkowy, ogłoszony przez rzecznika prasowego. Bo jego pryncypał zamiast orędzia wybrał zabawę na meczu piłkarskim - mówił Siemoniak. - W związku z powyższym w imieniu klubu KO składam wniosek o uchylenie rozporządzenia - dodał poseł.

"Chcecie ukrywać prawdę"

Projekt uchwały ws. uchylenia prezydenckiego rozporządzenia złożył Klub Lewicy. W jego uzasadnieniu podkreślono, że rząd we wniosku do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego ani "w późniejszych komunikatach" nie uzasadnił "w sposób wyczerpujący powodów, dla których miałby zostać wprowadzony stan wyjątkowy".

 

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski uzasadniając ten projekt podkreślał, że stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji szczególnych zagrożeń, gdy zwykłe środki konstytucyjne okazały się niewystarczające. Pytał, jakie środki konstytucyjne okazały się niewystarczające w przypadku kilkudziesięciu migrantów. Jak zaznaczył, nie wie czemu rząd pierwszy raz w historii wolnej Polski zdecydował się ograniczyć część praw obywatelskich, wprowadzić cenzurę i ograniczyć prawo Polaków do dostępu do informacji.

 

Według posła, te pytania są kluczowe. - Odpowiedź jest prosta i jasna: nie było takich przesłanek i doskonale wie to minister (szef MSWiA, Mariusz) Kamiński. W przeciwnym wypadku oznaczałoby to, że grupa 32 osób pokonała polskie państwo. To wstyd, że w 38-milionowym kraju i podległych mu służbach nie jesteście w stanie sobie poradzić z prowokacją dyktatora Łukaszenki. Zamiast rozwiązać realny problem, po prostu nie pozwalacie mediom o tym informować. Bo jeżeli sytuacja na naszej wschodniej granicy jest tak faktycznie zła, to dlaczego minister obrony narodowej kilka dni temu zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą, że nie potrzebujemy pomocy agencji Frontex? – stwierdził Gawkowski.

 

Wyraził zdziwienie, że w tej sytuacji prezydent Andrzej Duda "miał czas na urlop, ale nie miał czasu zwołać Rady Bezpieczeństwa Narodowego". Wskazał też na puste miejsce w Sejmie, które jest przeznaczone dla prezydenta.

 

- Prawda jest taka, że rząd PiS zdecydował się na wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, bo po prostu chcecie ukrywać prawdę. Kiedy w Polsce z powodu COVID-u umierało 75 tysięcy ludzi, wy mówiliście, że nie trzeba stanu nadzwyczajnego. Dlaczego? Bo macie w tym polityczny interes. Wtedy dopychaliście kolanem wybory prezydenckie, teraz podgrzewacie atmosferę zagrożenia i strachu, bo liczycie, że uda wam się odbić w sondażach - oświadczył Gawkowski.

"Usnarz Górny nie spadł z nieba"

- Wam nie chodzi o bezpieczeństwo Polek i Polaków, tylko o cyniczne utrzymanie się przy władzy. Usnarz Górny nie spadł z nieba to rząd PiS go wykreował na spółkę z reżimem Łukaszenki. Nie ulega wątpliwości, że dyktator z Białorusi gra swoją grę, a prezes Kaczyński gra razem z nim i obu panom cała ta sytuacja jest bardzo na rękę. Gdyby było inaczej, gdybyście naprawdę chcieli zarządzić tym kryzysem, nie pozwolilibyście rozwijać się temu kryzysowi - dodał poseł Lewicy.

 

Podkreślił, że gdyby wpuszczono grupę migrantów i zapewniono im pomoc, kryzys by się skończył. Zarzucił PiS, że jak każdy reżim autorytarny próbuje zarządzać strachem. Jak ocenił, jedyną winą migrantów jest to, że uciekają przed wojną i okrucieństwem władzy, która ich nie chciała.

 

Według Gawkowskiego mieli jednak to nieszczęście, że uciekając przed straszliwą władzą we własnym kraju, na granicy "spotkali się z upadającym reżimem, który zatrzymał ich mówiąc: nie pomożemy". - Wybór jest prosty: pomiędzy człowiekiem a interesem; na Lewicy stawiamy na człowieka, na ludzi - oświadczył poseł.

 

Przypomniał, że na granicy mówimy o ludziach: głodnych, spragnionych zziębniętych i zdesperowanych, przerażonych tą sytuacją, którzy spodziewali się, że w Europie prawa człowieka będą respektowane. - Wy wybieracie interes polityczny, wasz interes indywidualny - stwierdził polityk. Podkreślił, że przyzwoity człowiek nakarmiłby i odział potrzebujących, a odpowiedzialny - uszczelniłby granice. Jak ocenił, politycy PiS nie są ani odpowiedzialni, ani przyzwoici. Zarzucił im nieudolność i cynizm.

 

- Prawda jest taka, że jedyny stan wyjątkowy jaki wprowadzacie, to ten który dotyczy służby zdrowia, polityki społecznej i braku odpowiedzialności za klimat. Mówicie o bezpieczeństwie obywateli, to dlaczego niedługo będą strajkowali ratownicy medyczni, dlaczego mamy nadprogramowe zgony, których jest najwięcej w Europie? To jest prawdziwy stan wyjątkowy, za który odpowiadacie - stwierdził Gawkowski.

 

- Lewica składa wniosek o uchylenie stanu wyjątkowego, który nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem. Trzeba dbać o nasze granice państwa, to nie ulega wątpliwości. Ale trzeba też dbać o granice przyzwoitości, a to takie granice wy z PiS-u nie dbacie - oświadczył polityk.

"Nie chcecie konsensusu"

Klub Koalicja Polska - PSL wstrzyma się od głosu w głosowaniu nad wnioskiem o uchylenie rozporządzenia prezydenta dot. wprowadzenia stanu wyjątkowego w granicznych powiatach - oświadczył w poniedziałek w Sejmie szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

 

Szef PSL zastanawiał się podczas wystąpienia w Sejmie, czy pobudki wprowadzenia stanu wyjątkowego są patriotyczne, czy polityczne. - Jeżeli zagrożenie jest tak poważne, to po pierwsze w momencie powzięcia wiedzy o tym zagrożeniu, pan premier powinien w normalny sposób zadzwonić do wszystkich przedstawicieli klubów i zaprosić na spotkanie - podkreślił Kosiniak-Kamysz.

 

Dodał, że premier rok temu zrobił tak, kiedy "przyszedł do nas" koronawirus, a prezydent zwołał wówczas Radę Bezpieczeństwa Narodowego. - Nie mieliście oporów, bo wiedzieliście, że jest poważne zagrożenie. Dzisiaj takiego gestu nie wykonaliście w żaden sposób. Nie chcecie konsensusu w sprawie podejmowania decyzji, bo podjęliście ją indywidualnie - podkreślił lider PSL, zwracając się do polityków partii rządzącej.

 

- My będziemy robić wszystko byście zmienili swoje tory postępowania na działanie patriotyczne. I nie będziemy nikomu podkładać nogi, bo to nie o to chodzi - mówił Kosiniak-Kamysz.

 

Sejm może uchylić rozporządzenia prezydenta bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Głosowanie w tej sprawie jest przewidziane na godz. 19.

dk/ml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie