Lubliniec: Karaluch utknął w uchu nastolatki. Siedział przez kilka dni

Polska
Lubliniec: Karaluch utknął w uchu nastolatki. Siedział przez kilka dni
"Interwencja"
- Parę dni ją ucho bolało, więc coś musiało być nie tak. Pani laryngolog aż się przeraziła - mówi "Interwencji" lokatorka.

Kamera "Interwencji" zarejestrowała szokujące zdjęcia z Lublińca, gdzie mieszańców lokali socjalnych przy ul. Klonowej nawiedziła plaga karaluchów. Insekty pojawiają się dosłownie wszędzie: w jedzeniu, szafkach czy ubraniach. Jednego znaleziono w uchu kilkunastoletniego dziecka!

Przy ulicy Klonowej w Lublińcu (woj. śląskie) mieszka kilkadziesiąt osób. Są tam lokale socjalne, ale jak podkreślają lokatorzy, żyje się tam dobrze. A raczej żyło, bo od miesięcy budynek nawiedza plaga karaluchów.

Nie można okna otworzyć

- Robaki zauważyłem, od kiedy wysypisko powstało za naszą siatką. To nawarstwiało się. Te śmieci przywożone są w zwykłych ciężarówkach, tirach i zamykane są plandeką z góry, a to jest normalny wywóz śmieci. Taki fetor jest... Jak wieje wiatr z tamtej strony, to nie można normalnie okna otworzyć. Od tego zaczęło się to robactwo - uważa Adam Suchecki, mieszkaniec ul. Klonowej.

 

- Ciuchy zostawić i nago trzeba wyjechać stąd - mówi jedna z mieszkanek.

 

ZOBACZ: Zlikwidowali przejazd. Rolnicy nie mogą dojechać na pole

 

Pani Barbara Pragier w budynku mieszka od czterech lat. I według niej na początku problemów z robactwem nie było. A jak duży problem stanowią teraz, pokazuje historia jej wnuczki. Nastolatka karalucha znalazła w uchu.

 

- Parę dni ją ucho bolało, więc coś musiało być nie tak. Pani laryngolog aż się przeraziła. Jeszcze nie umiała dobrze tego wyciągnąć, tylko część wyciągnęła. Resztę pod ciśnieniem przepłukała i cały wyszedł. Ponoć ten karaluch był żywy - opowiada Barbara Pragier.

Dezynsekcja nic nie pomogła

- One idą do żywności i do ciepła. My nie trzymamy nic na zewnątrz, wszystko w lodówkach – zaznacza Adam Suchecki.

 

Zdaniem mieszkańców przeprowadzona w bloku dezynsekcja niewiele pomogła. - Przyszli, popsikali, ale to pic na wodę - mówią.

 

Skontaktowaliśmy się z sanepidem w Lublińcu, którego pracownicy o sytuacji mieszkańców Klonowej dowiedzieli się dopiero kilka dni temu. Potwierdzają przeprowadzane przez miasto dezynsekcje i planują kolejne kontrole. Ale o szczegółach rozmawiać nie chcą.

 

ZOBACZ: "Interwencja": 100-kilogramowy krzyż przewrócił się na pięciolatkę. Co na to ksiądz?

 

- Ja wam nie mogę przekazać całości informacji, na pewno będziecie mogli zwrócić się o nie do mnie, kiedy ta sprawa ulegnie takiemu ostatecznemu wyjaśnieniu. Kiedy do końca zostaną przeprowadzone te wszystkie kontrole i wydane decyzje - usłyszeli dziennikarze Interwencji" od przedstawicielki sanepidu.

 

- Tam w planie zagospodarowania przestrzennego była możliwość lokowania się różnych zakładów. Sądzę, że nikt nie przypuszczał, że akurat ten jeden zakład może być źródłem takich problemów. Tak się jednak stało i teraz zadaniem miasta jest zrobienie wszystkiego, żeby te problemy zlikwidować. Mamy nadzieję, że nam się to uda - tłumaczy "Interwencji" Józef Korpak z Urzędu Gminy w Lublińcu.

 

WIDEO - Plaga karaluchów w mieszkaniach w Lublińcu. Reportaż "Interwencji"

 

Urzędnicy: Budynki trzeba poddać rozbiórce 

Przedstawiciel firmy odpadowej wyjaśnia, że kontrola sanepidu nie wykazała żadnych uchybień.

 

- Ze swojej strony przeprowadzamy dwutygodniowe, trzytygodniowe dezynsekcje cały czas. Trzeba by było bardziej prześwietlić budynek, czystość budynku obok naszej firmy. My mamy firmę sześć lat i nigdy nie było problemu z tym - mówi.

 

Według właściciela firmy, na terenie składowiska nie ma robaków. Za to w budynku nie było ich, zanim śmieci pojawiły się za ogrodzeniem.

 

Z kolei urzędnicy dziś już nie widzą innej możliwości: mieszkańców trzeba przenieść.

 

ZOBACZ: Chciała pochować matkę. Na przeszkodzie stanęła tuja

 

- Plan jest taki, żeby najpóźniej do końca tego roku wszystkich lokatorów wyprowadzić w lepsze miejsce. Budynek poddać rozbiórce, a teren ewentualnie przeznaczyć na dalsze zagospodarowanie, na działalność przemysłową, a nie mieszkaniową - informuje "Interwencję" Józef Korpak z Urzędu Gminy w Lublińcu.

 

- Na noc całe drzwi oklejam taśmą. No i te okna zabezpieczam. Strach, normalnie strach spać - podsumowuje Barbara Pragier, która mieszka przy ul. Klonowej.

hlk/ml/ / Polsat News / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie