Paweł Kukiz zabrał głos ws. ustawy medialnej. "Owszem, sprzedałem się"
Po głosowaniu nad ustawą medialną na posłów Kukiz'15 oraz Pawła Kukiza wylała się fala krytyki. Komentatorzy zarzucali politykowi, że "sprzedał się" za stanowiska. Kukiz postanowił odpowiedzieć na te zarzuty. Jak stwierdził "sprzedał się", ale "nie za pieniądze, tylko za ustawy, które będą służyć wszystkim Polakom".
W środę 11 sierpnia w Sejmie czterej posłowie Kukiz'15 najpierw zagłosowali za odroczeniem obrad Sejmu, a następnie, gdy odbyła się reasumpcja tego głosowania, trzech z nich, w tym Paweł Kukiz, opowiedziało się przeciwko odroczeniu.
Obrady były kontynuowane, zaś trzech posłów ugrupowania, w tym Kukiz jako jego lider, poparło przygotowane przez PiS zmiany w tzw. ustawie medialnej. Te wydarzenia wywołały falę krytycznych komentarzy polityków opozycji i części mediów pod adresem muzyka i posła.
"Ludzie mają prawo nie rozumieć"
Sam Kukiz długo milczał w tej sprawie. W końcu postanowił jednak zabrać głos. Jak podkreślił, motywem jego działania nie były pieniądze ani stanowiska.
ZOBACZ: Jarosław Sachajko: przepraszam za pomyłkę Kukiz'15 podczas głosowania w Sejmie
"Nigdy nie chciałem, nie chcę i chcieć nie będę posad, ministerstw, synekur ani dla siebie, ani dla naszych posłów, ani naszych rodzin, znajomych. Dla nikogo. I od nikogo" - napisał na Facebooku.
"Można potępiać moją postawę i to rozumiem, bo ludzie mają prawo nie rozumieć, ale podłością jest zarzucanie mi korupcji" - dodał.
"Owszem, sprzedałem się. Ale nie za pieniądze tylko za ustawy, które będą służyć wszystkim Polakom... " - wyjaśnił.
"Nigdy nie pogodzę się z oskarżeniami o korupcję"
Kilka dni wcześniej w innym wpisie polityk zapewniał, że jest w stanie "znieść wszystko, by dojść do celu".
"Przymykam oczy na wiele obelg, jakimi mnie obrzucono... Bo wiem, po co idę i od początku wiedziałem, że będzie to bardzo ciężka droga, ale gotów jestem znieść wszystko, każde poniżenie, by dojść do celu, jakim jest zmiana ustroju i wyjście z postkomunistycznego, neokolonialnego systemu Polski..." - napisał Kukiz.
Ustawa medialna
Uchwalona w środę nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, którą teraz zajmie się Senat, przewiduje, że koncesję na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może uzyskać podmiot z siedzibą w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego (UE plus Norwegia, Islandia i Lichtenstein), pod warunkiem, że nie jest zależny od osoby zagranicznej spoza EOG. W ocenie opozycji jest ona wymierzona w Grupę TVN, której udziałowcem jest amerykański koncern Discovery.
Według autorów projektu, nowelizacja ma na celu uszczelnienie i uściślenie obowiązujących od 2004 roku przepisów, które mówią o tym, że właścicielem telewizji czy radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty z udziałem zagranicznym, pozaeuropejskim nieprzekraczającym 49 proc.
ZOBACZ: Ustawa medialna. Witold Waszczykowski: wydaje się, że amerykańscy politycy są oszukiwani
Sejm przyjął w środę dwie poprawki zgłoszone przez PiS. Pierwsza zakłada, że koncesje udzielone podmiotom, o których mowa w ustawie, a które wygasają w okresie dziewięciu miesięcy od dnia wejścia w życie tego przepisu, zostają przedłużone na okres siedmiu miesięcy od dnia upływu terminu obowiązywania koncesji, a trwające w stosunku do tych podmiotów postępowania dotyczące udzielenia koncesji zostają zawieszone na czas siedmiu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy. Druga poprawka stanowi, że przepis ten wchodzi w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia nowelizacji, a nie - jak cała nowela - po upływie 30 dni od ogłoszenia.
Zgodnie z intencją projektodawców, obecnie toczące się procesy koncesyjne nie będą musiały być rozstrzygane, ponieważ jest dany czas na dostosowanie się nadawców do doprecyzowanego prawa.
PiS zamierza również w Senacie zgłosić poprawkę, która liberalizuje dotychczasowe przepisy. Dotyczy ona nadawania satelitarnego; nadawca, który będzie się ubiegał o koncesję satelitarną, nie będzie musiał spełniać wymogu 49 proc. kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.