Kobieta skuta i przygnieciona do ziemi. Jej pies nie miał kagańca

Polska
Kobieta skuta i przygnieciona do ziemi. Jej pies nie miał kagańca
KOLEJOWY IGOR/YOUTUBE.COM
Kobieta miała zostać wyciągnięta z autobusu, następnie skuta i powalona na ziemię

Kobieta miała zostać skuta i przygnieciona do ziemi przez Straż Miejską w Warszawie, ponieważ jej pies nie miał kagańca. Pasażerkę stołecznego autobusu miał upomnieć kierowca. Moment interwencji nagrał inny z pasażerów autobusu. 

Straż miejska interweniowała w niedzielę 8 sierpnia w autobusie warszawskiej komunikacji miejskiej. Kobieta podróżująca autobusem linii 150 jechała wraz ze swoim psem rasy Husky. Zwierzę nie miało kagańca.

 

Pasażerkę miał upomnieć kierowca, że zgodnie z regulaminem pies powinien mieć założony kaganiec. Na miejsce przyjechała straż miejska. Moment interwencji nagrał inny z pasażerów autobusu. 

Kajdanki za brak kagańca

Kobieta miała zostać wyciągnięta z autobusu, następnie skuta i powalona na ziemię. Do zdarzenia doszło na warszawskich Młocinach. 

 

ZOBACZ: Mazowieckie. Pies dotkliwie pogryzł 14-latkę. Próbowała odprowadzić go do kojca

 

- Bardzo trudno na tym etapie przesądzać, dlatego że sprawa jest na policji. Policja prowadzi swoje postępowanie i nie przesądzamy czy strażnicy zachowali się dobrze czy nie - powiedziała reporterowi Polsat News Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka warszawskiego ratusza. 

 

WIDEO: Kobieta skuta i przygnieciona do ziemi. Jej pies nie miał kagańca 

 

Dodała, że "tych filmików jest kilka i dobrze, bo jest materiał do analizy". - Strażnicy mieli swoje kamerki, jest materiał z monitoringu z autobusu, jest także nagranie z telefonu osoby, która była świadkiem tego zdarzenia, więc to policja przesądzi o tym, co tam tak naprawdę zaszło kto zaczął pierwszy i czy strażnicy rzeczywiście mogli w ten sposób się zachować, a jeśli tak to oczywiście te osoby poniosą konsekwencje - mówiła Beuth-Lutyk.

Policja zbada sprawę

Sprawa zachowania pasażerki autobusu, która nie chciała założyć kagańca psu, została zgłoszona na policję - poinformowała w poniedziałek warszawska straż miejska.

 

Pytany o zasadność użytych w tym przypadku środków, rzecznik stołecznej Straży Miejskiej Sławomir Smyk podkreślił, że interwencja była zasadna, a użyte środki "adekwatne do zaistniałej sytuacji". - W takich sytuacjach, kiedy osoba nie chce się podporządkować poleceniom wydawanym przez funkcjonariuszy, strażnicy już na podstawie ustawy o strażach gminnych mają uprawnienia do tego, by zastosować środki przymusu bezpośredniego - mówił.

 

Jak wskazał, w tym przypadku mowa o sile fizycznej. - Ta osoba nie stosowała się do wydawanych poleń, nie chciała opuścić autobusu, dlatego funkcjonariusze w tym momencie zastosowali te środki - tłumaczył.

 

Rzecznik straży miejskiej zwrócił również uwagę, że przed podjęciem interwencji z kobietą była prowadzona rozmowa. - Ta osoba zignorowała funkcjonariuszy, którzy kilkukrotnie pytali, kto jest właścicielem psa. Nikt się nie odezwał. Dopiero wtedy, kiedy oznajmili, że pies w takiej sytuacji będzie musiał być zabrany do schroniska, okazało się, że właścicielką psa jest ta młoda kobieta - powiedział.

 

Jak poinformował, ze względu na zachowanie kobiety sprawa została zgłoszona na policję. - Ta pani stawiała opór funkcjonariuszom. Naruszyła ich nietykalność, kopiąc strażnika - wskazał. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 222 Kodeksu karnego trafiło do Komendy Rejonowej Policji Warszawa V obejmującej Żoliborz i Bielany.

laf/msl/dk / Polsat News / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie