Spada tempo szczepień w Niemczech. "100 euro mogłoby coś zmienić"

Świat
Spada tempo szczepień w Niemczech. "100 euro mogłoby coś zmienić"
PAP/EPA/DEDI SINUHAJI
Niemcy szacują, że ponad 15 milionów dawek leży niewykorzystanych.

Niewiele ponad 30 tys. osób zostało w niedzielę zaszczepionych w Niemczech pierwszą dawką szczepionki przeciw Covid 19, najmniej od początku lutego; w tym tempie koniec pandemii nie nastąpi szybko - pisze tygodnik "Der Spiegel". Potrzebne mogą się okazać premie za szczepienia - dodaje.

Kampania szczepień Corona w Niemczech znacznie spowolniła, szczególnie w przypadku szczepień pierwszą dawką, których liczba spadła do najniższego poziomu od prawie pół roku. W niedzielę podano 30 671 pierwszych dawek, najmniej od 7 lutego.

 

ZOBACZ: Piotr Müller: nie można wykluczyć modelu francuskiego ws. szczepień w Polsce

 

W ubiegłym tygodniu pierwszą dawkę otrzymało tylko 678 459 osób; mniej było ostatnio w trzecim tygodniu lutego, ale wtedy Niemcy cierpiały z powodu niedoboru szczepionek.

 

Obecnie szacuje się, że ponad 15 milionów dawek leży niewykorzystanych w lodówkach gabinetów, ośrodków szczepień i punktów dystrybucji.

"To za mało"

Około 41 milionów Niemców zostało do tej pory w pełni zaszczepionych, a kolejne 9,5 miliona otrzymało przynajmniej pierwszy zastrzyk.

 

ZOBACZ: Szczepionki podawane do nosa? "Łatwiejsza aplikacja i dodatkowa ochrona"

 

"Brzmi to przyzwoicie, ale to za mało" - zauważa we wtorek Stefan Kaiser na łamach "Spiegla". Wskazuje, że według epidemiologów co najmniej 85 procent populacji musi być w pełni zaszczepione, aby osiągnąć tzw. odporność stadną, która powstrzymuje dalsze rozprzestrzenianie się koronawirusa.

 

"W Niemczech byłoby to około 70,7 mln osób. Jest więc jeszcze około 20 milionów ludzi, których trzeba przekonać (do zaszczepienia się)" - pisze gazeta. "A nawet jeśli odporność stadna nie zostanie osiągnięta, to im więcej osób jest zaszczepionych, tym mniej będzie zakażeń, hospitalizacji i zgonów. I tym mniej prawdopodobny staje się nowy lockdown" - zaznacza.

 

Spadek zainteresowania szczepieniami "nie jest już spowodowany brakiem dostaw szczepionek. (...) Wiele osób nadal się nie szczepi - ze strachu, bierności lub niewiedzy" - podkreśla "Spiegel".

Kpiny z kampanii rządu

"Zgodnie z tym, co wiemy obecnie, odsetek osób nieszczepionych jest szczególnie wysoki w niektórych grupach: wśród młodych ludzi oraz w wśród osób słabo wykształconych i w trudnej sytuacji finansowej" - pisze Kaiser i zauważa, że "dotychczasowe próby podejmowane przez polityków, by dotrzeć do tych grup były raczej niefortunne", a "oficjalna kampania rządowa na rzecz szczepień wywołała raczej kpiny niż entuzjazm".

 

Dlatego rządzący ostrożnie badali w miniony weekend "możliwość wprowadzenia czegoś w rodzaju obowiązkowych szczepień - choćby pośrednio, poprzez wykluczenie nieszczepionych z restauracji i innych przyjemności życia". Jednak zdaniem publicysty "reakcje były od powściągliwe do pogardliwych" (...) "Jest co najmniej wątpliwe, czy przymus jest najlepszym sposobem na skłonienie ludzi do zaszczepienia się" - ocenia.

 

Kaiser przypomina, że "ekonomiści już kilka tygodni temu zaproponowali o wiele bardziej eleganckie rozwiązanie: wypłaty pieniężne dla tych, którzy się zaszczepią". Przypomina przy tym, że jak wykazały badania, kwoty te nie powinny być zbyt niskie, bo "w przeciwnym razie chęć udziału (w szczepieniach) raczej zmaleje niż wzrośnie". Tymczasem "100 euro za każdy zakończony cykl szczepień mogłoby już prawdopodobnie coś zmienić, zwłaszcza wśród ludzi młodych i w gorszej sytuacji finansowej argument finansowy może mieć duże znaczenie" - dodaje.

"Taniej niż lockdown"

A co z tymi, którzy już przyjęli szczepionkę? Zdaniem Kaisera oni również powinni otrzymać 100 euro. "Kosztowałoby to państwo sporo pieniędzy - 85-procentowy wskaźnik szczepień wymagałby dobrych siedmiu miliardów euro - ale i tak byłoby to o wiele tańsze niż spędzenie kolejnego roku w ciągłym strachu przed lockdownem" - argumentuje.

 

"Ten strach paraliżuje również ożywienie gospodarcze, co właśnie po raz kolejny pokazał indeks klimatu biznesowego instytutu Ifo. W lipcu najważniejszy niemiecki barometr gospodarczy po raz pierwszy od początku roku ponownie spadł z powodu obaw firm o czwartą falę (pandemii)" - wskazuje.

 

Niemcy przekonały się ostatnio, "jak kosztowne dla państwa może być spowolnienie gospodarcze spowodowane koronawirusem: na lata 2020-2022 minister finansów Olaf Scholz planuje 470 mld euro nowego długu". "Siedem miliardów euro z tytułu premii za szczepienie to w porównaniu z tym grosze i dobrze wydane pieniądze, gdyby udało się wreszcie zakończyć kryzys" - konkluduje "Spiegel".

rsr / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie