Francja. W 140 miastach demonstracje przeciw skrajnej prawicy

Świat
Francja. W 140 miastach demonstracje przeciw skrajnej prawicy
Flickr/Jeanne Menjoulet/zdjęcie ilustracyjne
Francja. W 140 miastach demonstracje przeciw skrajnej prawicy

Około 9 tys. osób zgromadziło się w sobotę w Paryżu na apel środowisk lewicowych, by protestować przeciw ideom skrajnej prawicy. Podobne demonstracje, liczące od kilkuset do kilku tysięcy uczestników, odbyły się tego dnia w około 140 innych miastach Francji.

Protesty zostały zorganizowane przez lewicowe ugrupowanie Francja Nieujarzmiona (LFI), związki zawodowe, organizacje pozarządowe oraz Francuską Partię Komunistyczną (PCF).

 

Działacze polityczni i związkowi oraz aktywiści na rzecz ochrony środowiska i stowarzyszenia z różnych sektorów wspólnie potępiali podczas marszów "ataki na swobody", które według nich nasilają się dzięki wzrostowi znaczenia skrajnej prawicy i skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe (RN) Marine Le Pen.

 

ZOBACZ: Spoliczkował Macrona. Trafi do więzienia

Jean-Luc Melenchon obsypany mąką

W Paryżu przemarsz ruszył w spokojnej atmosferze o godz. 14 z Place de Clichy w kierunku Placu Republiki w centrum miasta. Podczas wydarzenia doszło do incydentu, gdy lider LFI Jean-Luc Melenchon został obsypany mąką.

 

 

"To powinno się skończyć" – powiedział mediom oburzony polityk, wycierając twarz. Wskazał na wzrost przemocy i przypomniał, że w ostatnich dniach prezydent Francji Emmanuel Macron został spoliczkowany przez osobę z tłumu podczas objazdu po kraju.

 

Mężczyzna, który obrzucił Melenchona mąką, został usunięty z demonstracji przez służby porządkowe. Swój czyn tłumaczył nieufnością do klasy politycznej; określił się jako suwerenista.

Sprzeciw wobec skrajnej prawicy

Lider komunistów Fabien Roussel wziął udział w demonstracji w Lille. Demonstrował również jeden z liderów koalicji Zielonych (EELV) europoseł Yannick Jadot.

 

ZOBACZ: Francja bez testów dla zaszczepionych. Nowe regulacje

 

- Mam nadzieję, że to jest punkt wyjścia do mobilizacji nie tylko przeciwko skrajnie prawicowym organizacjom, ale także przeciwko skrajnie prawicowym ideom – wyjaśnił z kolei były lewicowy kandydat na prezydenta Benoit Hamon.

 

Do sobotnich demonstracji odniosło się Zjednoczenie Narodowe. "Pan Melenchon (...) odwołuje się do radykalizmu, wzywając do rozbrojenia policji i wygłaszając konspiracyjne uwagi" – ocenił jeden z czołowych polityków młodego pokolenia Jordan Bardella z RN.

Melenchon ostrzega przed niebezpiecznymi incydentami

Powiedział też, że szef LFI chce "nowej wojny domowej". Nawiązał on do wypowiedzi Melenchona, który niedawno ostrzegał przed "poważnym incydentem lub morderstwem", do którego jego zdaniem może dojść przed wyborami prezydenckimi w 2022 r. Melenchon mówił, że nastroje społeczne w kraju są bardzo napięte, nie sprecyzował jednak, kto miałby być zaatakowany. Francuscy politycy potępili Melenchona za te słowa, oceniając, że niepotrzebnie podgrzewa on nastroje polityczne i próbuje w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.

 

ZOBACZ: Macron: poprawa relacji z UK możliwa, jeśli Johnson dotrzyma słowa ws. brexitu

 

Według Bardelli ci, którzy demonstrują przeciwko partii Le Pen, toczą niewłaściwą walkę. "Kiedy dużo mówimy o kwestiach społecznych, mówi się nam, że jesteśmy na skrajnej lewicy, kiedy mówimy o braku bezpieczeństwa, mówi się nam, że jesteśmy na skrajnej prawicy. W rzeczywistości wielu robotników, którzy głosowali na komunistów w latach 90., teraz głosuje na Zjednoczenie Narodowe" – powiedział polityk. Potępił przy tym sobotnią napaść na Melenchona.

wys / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie