Grodzki ws. raportu NIK: wyrzucanie publicznych pieniędzy to czyn naganny

Polska
Grodzki ws. raportu NIK: wyrzucanie publicznych pieniędzy to czyn naganny
PAP/Wojciech Olkuśnik
- Nie ulega wątpliwości - wyrzucanie bezzasadne, wbrew prawu, co przyznaje raport NIK-u, publicznych pieniędzy jest czynem nagannym - mówił marszałek Senatu.

Wyrzucanie publicznych pieniędzy wbrew prawu, co przyznaje raport NIK, jest czynem nagannym - tak o raporcie ws. wyborów korespondencyjnych mówił marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Z kolei szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki dodał, że osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje prawne.

Prezes NIK Marian Banaś zaprezentował w czwartek raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący przygotowań do wyborów korespondencyjnych prezydenta RP, które miały się odbyć 10 maja 2020 r.

 

ZOBACZ: Raport NIK ws. "wyborów kopertowych". "Pozbawione podstaw prawnych"

 

Według NIK nie było podstaw prawnych do tego, żeby Prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych związane z wykonaniem i realizacją wyborów prezydenckich. Izba skierowała do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów przez zarządy Poczty Polskiej i PWPW.

 

Marszałek Senatu pytany o tę kwestię na piątkowym briefingu powiedział, że nieroztropne wydawanie publicznych pieniędzy nie może pozostać bez reakcji. - Wybitni polscy prawnicy mają na ten temat zdefiniowane zdanie i uważają, że konsekwencje prawne takiego marnotrawstwa publicznych pieniędzy powinny być poniesione - mówił Grodzki.

Co wynika z raportu?

Z raportu NIK wynika, że w związku z kosztami organizacji wyborów Poczta Polska i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych przesłały do Ministerstwa Finansów faktury na łączną kwotę ponad 76 mln 527 tys. zł. Według stanu na 31 grudnia 2020 r., Krajowe Biuro Wyborcze wypłaciło obu spółkom łącznie ponad 56 mln 450 tys. zł.

 

ZOBACZ: Poczta Polska reaguje na raport NIK. "Wystąpienie jest nieaktualne"

 

Grodzki zapewnił, że jeśli ta sprawa trafi do Senatu, to Izba Wyższa zajmie się nią z "tradycyjnie najwyższą starannością".

 

- Nie ulega wątpliwości - wyrzucanie bezzasadne, wbrew prawu, co przyznaje raport NIK-u, publicznych pieniędzy jest czynem nagannym - mówił marszałek Senatu.

"Od początku skandaliczne"

Szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki powiedział natomiast, że Senat jest z dumny z tego, że ponad rok temu wspólnie z samorządowcami oraz wicepremierem, liderem Porozumienia Jarosławem Gowinem "doprowadził do tego, że te wybory się ostatecznie nie odbyły".

 

ZOBACZ: "Wybory kopertowe". Prof. Szmulik: decyzje premiera były przeciwdziałaniem epidemii

 

- One (wybory) były od początku skandaliczne, wbrew prawu i jak się okazuję na skalę dziesiątków milionów złotych marnotrawczych - mówił Bosacki.

 

- W tej chwili ostatecznie musimy poznać, Polki i Polacy muszą poznać odpowiedź, kto za to, nie tylko politycznie, ale też prawnie odpowiada, bo na pewno nie są to tylko prezesi Poczty Polskiej i PWPW, jest to szczebel polityczny - być może premier, może ministrowie, i oni muszą za to nie tylko politycznie odpowiedzieć - dodał szef senackiego klubu KO.

Odpowiedź rządu

W czwartek Centrum Informacyjne Rządu wydało oświadczenie dotyczące raportu NIK. - Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM. Premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP - oświadczyło CIR.

 

ZOBACZ: Trzaskowski o konsekwencjach "wyborów kopertowych": zwycięstwo demokracji

 

Jak podkreślono w komunikacie CIR, wszelkie działania premiera i szefa jego kancelarii miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie.

 

Rzecznik rządu Piotr Müller komentując tę sprawę w czwartek powiedział, że NIK przedstawiając raport ws. wyborów nie widzi przesłanek, żeby złożyć zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera czy szefa KPRM, dlatego tym bardziej nie widzi przesłanek, żeby premier miał podać się do dymisji.

Wybory 10 maja

Raport NIK dotyczy organizacji planowanych na 10 maja ub. roku wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych.

 

ZOBACZ: Raport NIK o wyborach. Rząd odpowiedział

 

Ustawa weszła w życie 9 maja; wcześniej wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze, ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.

 

Wybory jednak nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca.

rsr / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie