Zamieszki w Berlinie: płonące barykady, policjanci obrzucani butelkami. "Fatalne obrazy"

Świat
Zamieszki w Berlinie: płonące barykady, policjanci obrzucani butelkami. "Fatalne obrazy"
PAP/EPA/CLEMENS BILAN
"Do tej pory lewicowi demonstranci przestrzegali zasad obowiązujących w pandemii" - zauważa dziennik "Tagesspiegel"

30 tys. ludzi brało w sobotę udział w manifestacjach z okazji święta pracy w stolicy Niemiec. Podczas jednej z demonstracji wybuchły zamieszki; setki ludzi aresztowano, a ponad 30 policjantów zostało rannych. Płonące barykady, funkcjonariusze obrzucani butelkami i kamieniami. "Berlin wysłał w świat fatalne obrazy" - pisze w niedzielę prasa.

Zdecydowana większość manifestacji przebiegała spokojnie. Gorąco zrobiło się wieczorem podczas zorganizowanej przez radykalnie lewicowe środowiska "Rewolucyjnej demonstracji pierwszomajowej".

 

ZOBACZ: Ogromna "impreza" w Belgii, a później bitwa z policją


"Przemoc wybuchła 1 maja w środku Berlina przy Sonnenallee. Płonące barykady, rzucane butelki i kamienie oraz policja, która nie mogła dotrzeć na miejsce zdarzenia dłużej niż godzinę, w niektórych miejscach musiała nawet się wycofać" - pisze w niedzielę dziennik "Welt". "Stołeczna policja była kiedyś uważana za najbardziej doświadczoną w całym kraju. Ale ten nimb pękł" - dodaje.

 

WIDEO: "Rewolucyjna demonstracja pierwszomajowa" w Berlinie

  


"Co było zaskakujące w tym roku, to fakt, że na tak zwanej "rewolucyjnej" demonstracji nie noszono masek. Do tej pory lewicowi demonstranci przestrzegali zasad obowiązujących w pandemii, choćby po to, by odróżnić się od prawicowych koronasceptyków" - zauważa dziennik "Tagesspiegel".

 

PAP/EPA/CLEMENS BILAN

 

"Berlin po raz kolejny wysyła w świat fatalne obrazy"

 

"Berlin po raz kolejny wysyła w świat fatalne obrazy" - ubolewa dziennik "Welt". "Są zdjęcia policji, chwilami przytłoczonej, i zdjęcia rzekomo lewicowej demonstracji, która niszczy szyby małych samochodów i narożnych barów z przekąskami w społecznie gorącym miejscu, ściga funkcjonariuszy na bocznych ulicach i robi to, o co oskarża koronasceptyków: masowo lekceważy (przepisy) ochrony przed infekcjami" - pisze gazeta.


Według komunikatu organizatorów w "demonstracji na rzecz walki klasowej i międzynarodowej solidarności" wzięło udział 25 tys. ludzi. Jednak "z powodu licznych brutalnych ataków policji" demonstranci nie dotarli do planowanego punktu końcowego na Oranienplatz na Kreuzbergu.

 

PAP/EPA/CLEMENS BILAN

 

Co najmniej 30 funkcjonariuszy zostało rannych

 

Szefowa berlińskiej policji Barbara Słowik twierdzi, że w wieczornej demonstracji w sobotę brało udział od 8 do 10 tys. osób. Doszło do ponad 200 aresztowań. Co najmniej 30 funkcjonariuszy zostało rannych, ale ostateczna liczba może być znacznie wyższa.


W sobotę w Berlinie odbyło się ponad dwadzieścia pierwszomajowych demonstracji. Zaskakująco wiele osób jechało w manifestacji rowerowej "Berlin w ruchu", Słowik podała liczbę 10,5 tys. uczestników.

 

PAP/EPA/CLEMENS BILAN

 

 

grz / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie