Kanada: restauracja inwigiluje pracowników i gości. System przyznaje im oceny

Technologie
Kanada: restauracja inwigiluje pracowników i gości. System przyznaje im oceny
pixabay/Neurolink
W restauracji jest 60 kamer. Obraz przesyłany jest do Chin

Chińska restauracja w Vancouver zainstalowała kamery, które przekazują obraz do systemu oceny punktowej obywateli działającego w Chinach. Przed taką sytuacją ostrzegał już kanadyjski wywiad. Takie rozwiązania mają zostać zakazane w UE.

"Chiński system nadzoru, tzw. kredytu społecznego, jest rozszerzany na inne kraje i właśnie zupełnie otwarcie działa w zachodniej Kanadzie" - napisał kilka dni temu w korespondencji z Vancouver wydawany w Indiach "The Sunday Guardian".

 

ZOBACZ: Australia na nowym etapie inwigilacji. Nowe prawo daje służbom specjalne uprawnienia

 

Menedżer "Haidilao Hot Pot" Ryan Pan potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że w restauracji jest 60 kamer, tak jak zażądała chińska korporacja Haidilao. Obraz przesyłany jest do Chin, a celem - według menedżera - jest "karanie" pracowników, którzy nie przestrzegają korporacyjnych standardów i "obserwowanie". Haidilao ma ponad 900 restauracji na całym świecie, w Europie jest obecne w Wielkiej Brytanii.

Opublikowano wytyczne dla firm

Chiny rozwijają projekt tzw. społecznego kredytu od 2014 roku, który służy do inwigilacji obywateli i firm. Za np. chwalenie partii komunistycznej podwyższa się ocenę danej osoby, za niezapłacenie rachunku czy choćby utrzymywanie znajomości z kimś gorzej punktowanym system udziela kary, utrudniając np. dostęp do szpitala – przypomina "The Sunday Guardian". Gazeta twierdzi, iż restauracja Haidilao, która zatrudnia także czasowych pracowników z Chin, obeszła miejskie przepisy instalując kamery tak, że w danych miasta nie ma informacji o wydaniu zgody.

 

W środę Komisja Europejska przedstawiła plan regulacji, które zabronią w UE używania sztucznej inteligencji do oceny punktowej obywateli przez rządy. Systemy, które uznaje się za wyraźne zagrożenie dla bezpieczeństwa, źródeł utrzymania i praw obywateli mają zostać zakazane.

 

W Kanadzie trwają właśnie prace nad zmianą przepisów dotyczących przetwarzania danych. Dziennikarze z Vancouver zapytali biuro komisarza ds. prywatności Kolumbii Brytyjskiej czy nie złamano lokalnych przepisów. Odpowiedziano im, że istotną częścią prawa prowincji jest świadome wyrażanie zgody na przetwarzanie danych. Z kolei ministerstwo ds. usług dla obywateli oświadczyło, że firmy powinny podporządkować się prawu.

 

PAP zwróciła się z pytaniem do federalnego komisarza ds. prywatności. Doradca ds. komunikacji Vito Pilieci wskazał na podobieństwo przepisów Kolumbii Brytyjskiej do federalnych, ale – jak dodał - "w związku z tym, że nie analizowaliśmy tego konkretnego przypadku, nie możemy go komentować". Przypomniał, że "opublikowano wytyczne dla firm w sprawie jawnego i niejawnego używania kamer nadzoru".

Prawo "wymaga aktualizacji"

Jednocześnie Pilieci podkreślił, że federalny komisarz ds. prywatności wzywał już wielokrotnie do aktualizacji przepisów. - Rząd federalny niedawno wniósł projekt ustawy, która wprowadzi prawo o ochronie prywatności konsumenta, zastępujące legislacje o prywatności w sektorze prywatnym - dodał. Komisarz ds. prywatności Daniel Therrien w wystąpieniu pod koniec marca stwierdził, że prawo "wymaga niezwłocznej aktualizacji", ale – w jego opinii - rządowy projekt osłabia zamiast wzmacniać kontrolę konsumenta nad przetwarzaniem danych. - Nadchodzące miesiące będą krytyczne dla ochrony prywatności w Kanadzie - mówił Therrien.

 

ZOBACZ: W Chinach powstała 500-megapikselowa kamera do inwigilacji przechodniów

 

Kanadyjski wywiad CSIS już w maju 2018 roku ostrzegał, że wielkie bazy danych pozwalają chińskiej partii komunistycznej "poszerzać już szeroką kontrolę nad życiem chińskich obywateli". "Rozwijany system kredytu społecznego umożliwi szerokie zbieranie danych, pozwalających zmierzyć indywidualną lojalność wobec państwa. Dane mogą być zbierane także o firmach i osobach za granicą, co oznacza wyzwanie dla krajów, które nie życzą sobie być częścią chińskiego systemu społecznej kontroli" - napisano w raporcie "Nowe określanie bezpieczeństwa. Chiny w czasach strategicznej rywalizacji".

 

W maju 2020 roku z inwestycji w Toronto wycofała się Sidewalk Labs, spółka z grupy Google, która w 2017 roku zaproponowała budowę "inteligentnego miasteczka". Projekt zakładał wykorzystanie mieszkańców, gości i przechodniów jako źródła danych. Skala gromadzonych danych, choć miały być przechowywane w Kanadzie, była jedną z kontrowersji, wątpliwości budziło też umożliwienie Google przejęcia zarządzania nad organizmem miejskim. W Kanadzie zmieniło się podejście do wielkich firmy cyfrowych, m.in. z powodu afery Cambridge Analytica i Facebooka. Jednak oficjalnie przyczyną rezygnacji z projektu była pandemia Covid-19 i spadek cen na rynku nieruchomości.

 

SecDev, kanadyjska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem, podsumowała w najnowszym raporcie że "inteligentne" miasto "to coraz częściej eufemizm dla inwigilacji". Do 2025 roku, jak szacuje SecDev, na świecie może być 75 mld urządzeń nadzoru.

bas / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie