140 ofiar w Birmie. "Dzień wstydu sił zbrojnych"
140 osób, w tym dzieci, zginęło, gdy siły bezpieczeństwa otworzyły w sobotę ogień do prodemokratycznych demonstrantów w różnych częściach Birmy - podał birmański portal informacyjny "Myanmar Now".
Według birmańskiego portalu "Myanmar Now" liczba zabitych w sobotę sięgnęła 140.
ZOBACZ: Birma: rozwieszone spódnice sieją popłoch w armii. Żołnierze boją się pod nimi przechodzić
Niezależny badacz, który – jak informuje AP - w czasie rzeczywistym sporządzał statystyki ofiar śmiertelnych, po zapadnięciu zmroku w Birmie przekazał, że liczba ofiar wyniosła 107. Osoby te zginęły w ok. 24 miastach i miasteczkach na terenie całego kraju.
Associated Press zwraca uwagę, że obie te wyliczenia są wyższe niż wszystkie szacunki, dotyczące poprzedniej największej liczby ofiar śmiertelnych zamieszek z 14 marca, wahające się od 74 do 90 zabitych. AP poinformowało, że 27 marca to najkrwawszy dzień protestów trwających w całym kraju od przejęcia władzy przez wojsko 1 lutego. W sumie zginęło w nich już ponad 440 osób - informuje Reuters.
Liczby zebrane przez badacza, który prosił o nieujawnianie nazwiska ze względu na bezpieczeństwo, zgadzają się z danymi podawanymi pod koniec każdego dnia przez Związek Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) - wskazuje AP. Stowarzyszenie to dokumentuje zgony i aresztowania i jest powszechnie uważane za ostateczne źródło. Associated Press zastrzega, że nie jest w stanie niezależnie potwierdzić liczby ofiar śmiertelnych.
Wśród ofiar także dzieci
"Myanmar Now" podaje, że w samym Mandalaj zginęło co najmniej 40 osób, w tym 13-letnia dziewczynka, a w Rangunie co najmniej 27 osób.
Wcześniej donoszono również o śmierci pięcioletniego chłopca w Mandalaj, ale informacje na temat jego losu są sprzeczne - przekazał Reuters. Dodano, że w regionie Sikong zginął trzynastolatek.
- Strzelają do nas jak do ptaków czy kur, nawet w naszych domach - Reuters cytuje słowa jednego z protestujących w mieście Mjingjan, gdzie siły bezpieczeństwa zabiły co najmniej dwie osoby. - Ale mimo tego będziemy protestować musimy walczyć, aż do upadku junty - zaznacza mężczyzna.
"Świętują dzień sił zbrojnych po tym, jak właśnie zabili ponad 300 niewinnych cywilów"
Wcześniej agencja Reutera podawała, że co najmniej 16 prodemokratycznych demonstrantów zastrzeliły birmańskie siły bezpieczeństwa w kilku miastach w sobotę rano, w dniu sił zbrojnych.
- Generałowie świętują dzień sił zbrojnych po tym, jak właśnie zabili ponad 300 niewinnych cywilów - przekazał na forum internetowym dr Sasa, podając szacunkową liczbę ofiar od czasu wybuchu protestów przed kilkoma tygodniami.
Co najmniej cztery osoby zginęły, a 10 zostało rannych, gdy siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do tłumu protestującego przed posterunkiem policji na przedmieściach Rangunu we wczesnych godzinach rannych w sobotę – podawał wówczas Myanmar Now. Trzy osoby, w tym młody mężczyzna, grający w lokalnej drużynie piłkarskiej do 21 lat, zostały zastrzelone podczas protestu w dzielnicy Insein w Rangunie – powiedział Reuterowi świadek. Cztery osoby zostały zabite w mieście Laszo na wschodzie, a cztery w oddzielnych incydentach w regionie Bago, w pobliżu Rangunu – podały media. Jedna osoba została zabita w mieście Hopin na północy.
Wideo: agencja AP udostępniła wideo, na którym widać uciekających ludzi i słychać strzały.
Po przewodnictwie w paradzie wojskowej w stołecznym Naypyidaw z okazji dnia sił zbrojnych generał Min Aung Hlaing powtórzył obietnicę przeprowadzenia w kraju wyborów, nie podając jednak żadnych ram czasowych. - Armia stara połączyć się z całym narodem, aby zabezpieczyć demokrację – deklarował generał w transmitowanym na żywo w telewizji państwowej przemówieniu, przed tysiącami żołnierzy. Jak dodał, władze starają się również chronić ludzi i przywrócić pokój w całym kraju. - Akty przemocy, które wpływają na stabilność i bezpieczeństwo w celu wysuwania żądań są niewłaściwe – ocenił.
ZOBACZ: Polski dziennikarz wypuszczony z aresztu w Birmie w drodze do domu
Generał mówił o "niedopuszczalnym terroryzmie, który może być szkodliwy dla spokoju państwowego i bezpieczeństwa społecznego".
Reuters podaje, powołując się na dane prodemokratycznych aktywistów w Birmie, że oprócz sobotnich ofiar śmiertelnych, od zamachu stanu w zamieszkach zginęło 328 osób.
W piątek wieczorem w złowieszczym – jak pisze Reuters – ostrzeżeniu telewizja państwowa przekazała: "Powinniście nauczyć się z wcześniejszych tragedii, że może wam grozić niebezpieczeństwo postrzelenia w głowę i w plecy". W ostrzeżeniu nie było mowy o tym, że siły bezpieczeństwa otrzymały rozkaz "strzelać by zabić". Ale dane aktywistów ze Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) pokazują, że co najmniej 25 proc. ofiar zamieszek w Birmie od 1 lutego zginęło od strzałów w głowę, co może wskazywać, że były one zabijane z rozmysłem. Junta wcześniej próbowała sugerować, że część strzałów, w wyniku których ginęli ludzie, pochodzi z tłumu.
Świat reaguje
Działania birmańskiej junty spotkały się z krytyką dyplomacji Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i USA.
"Dzisiejsze zabójstwa nieuzbrojonych cywilów, w tym dzieci, to nowy poziom niegodziwości" - napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Raab. Dodał, że jego kraj będzie pracował nad zakończeniem tej "bezsensownej przemocy" i pociągnięciem winnych do odpowiedzialności. Wcześniej brytyjski ambasador w Birmie przekazał, że siły zbrojne tego kraju zhańbiły się w dniu własnego święta.
Today’s killing of unarmed civilians, including children, marks a new low. We will work with our international partners to end this senseless violence, hold those responsible to account, and secure a path back to democracy. https://t.co/PfHZ3xipzt
— Dominic Raab (@DominicRaab) March 27, 2021
"76. obchody Dnia Sił Zbrojnych zostaną zapamiętane jako dzień terroru i hańby. Zabójstwa nieuzbrojonych cywilów, w tym dzieci, to czyny nie do obrony" - ogłosiła na Twitterze i na Facebooku ambasada UE w Birmie.
ယနေ့ ၇၆ ကြိမ်မြောက် တပ်မတော်နေ့ကို အကြမ်းဖက်နေ့၊ ဂုဏ်ကြက်သရေ ညိုးနွမ်းဖွယ်ရာနေ့တစ်နေ့ အဖြစ် ထာဝရ မှတ်ကျောက်တင်နေတော့မည်...
Opublikowany przez European Union in Myanmar Sobota, 27 marca 2021
"Ten rozlew krwi jest przerażający" - przekazał ambasador USA w Birmie Thomas Vajda. Dodał, że Birmańczycy jasno dali do zrozumienia, że nie chcą żyć w kraju rządzonym przez wojskowy reżim.
"On Myanmar’s Armed Forces Day, security forces are murdering unarmed civilians, including children, the very people they swore to protect. This bloodshed is horrifying. These are not the actions of a professional military or police force." Full statement by Ambassador Vajda: pic.twitter.com/7Gh2OTXEOe
— U.S. Embassy Burma (@USEmbassyBurma) March 27, 2021
Jak zauważa Reuters w odbywającej się z tej okazji w stolicy kraju Naypyidawie paradzie wojskowej wziął udział wiceminister obrony Rosji Aleksandr Fomin. Był to najwyższy rangą zagraniczny gość uroczystości, w których wzięli też udział przedstawiciele m.in. Chin i Indii. "Rosja jest naszym prawdziwym przyjacielem" - cytuje słowa Min Aung Hlainga Reuters.
Dzień sił zbrojnych w Birmie
Dzień sił zbrojnych w Birmie upamiętnia początek oporu wobec japońskiej okupacji w 1945 roku, zorganizowanego przez ojca obalonej w lutym br. przywódczyni kraju, wieloletniej dysydentki i noblistki Aung San Suu Kyi.
Suu Kyi i jej partia, Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD), która rządziła Birmą od 2016 roku, odniosły wysokie zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w listopadzie 2020 r. Armia twierdzi, że wybory były sfałszowane, choć komisja wyborcza nie wykryła nieprawidłowości. Junta zapowiedziała organizację kolejnych wyborów i przekazanie władzy ich zwycięzcom. Wielu Birmańczyków nie wierzy jednak w te zapewnienia i obawia się, że zamach stanu będzie początkiem długotrwałej, opresyjnej dyktatury.