Dom grozy. Wstrząsająca relacja obrońców praw zwierząt

Polska
Dom grozy. Wstrząsająca relacja obrońców praw zwierząt
Interwencja
"Interwencja": Dom grozy w Tarczynie. Szubienice, ściany we krwi i martwe psy

- Ciężko to ubrać w słowa. Ściany do wysokości ponad metra w krwi. Pętle, kości i zwłoki psów – opowiadają "Interwencji" Telewizji Polsat wolontariusze fundacji praw zwierząt, którzy skontrolowali jeden z domów w Tarczynie. Twierdzą, że wyglądał jak sala tortur oraz, że "skowytu zabijanych zwierząt nie można było nie słyszeć w okolicy".

W ostatnią sobotę wolontariusze fundacji Zwierzokracja otrzymali sygnał od przedstawiciela wspólnoty mieszkaniowej w podwarszawskim Tarczynie. Mężczyzna poinformował, że z jednego z mieszkań pogotowie ratunkowe zabrało kobietę w stanie krytycznym, a w lokalu pozostały zwierzęta bez opieki.

 

- To była prośba od prezesa spółdzielni tarczyńskiej. Prośba o zabezpieczenie kota starszej pani. Koleżanka pojechała, od razu przyjęła zgłoszenie. Bród, syf, odchody, dramatyczne warunki, a w tych dramatycznych warunkach przerażony kot. W tym samym czasie okazało się, że pani posiada też drugą nieruchomość – dom. I na terenie tej nieruchomości są też psy – wspomina Agnieszka Maciak z Fundacji Zwierzokracja.

 

Dokładnie cztery psy. Trzy znajdowały się na zewnątrz, a jeden w środku domu.

 

- Pierwsze wrażenie jak zostały otwarte drzwi i mieliśmy możliwość wejść do środka, to takie: wejść czy nie wejść. Strach niesamowity. Już widać było pierwsze ślady krwi na ścianach – wspomina Paulina Beresińska z Fundacji Zwierzokracja.

 

ZOBACZ: Wierzbica. Nowy dom dla matki i jej 11 dzieci. Wcześniej mieli dla siebie dwa pokoje

 

- Straszny brud, mnóstwo śmieci, zwłoki jednego psa, zwłoki kolejnego psa, zagłodzonych, zamęczonych. Widać było, że walczyły. Mnóstwo krwi i takie jej rozbryzgi, świadczące chyba o tym, że serce jeszcze biło w organizmie, z którego ta krew została wyrzucona – opowiada Agnieszka Maciak i dodaje: Przeżyły cztery psy, które znaleźliśmy na posesji i w domu. Jeden pies ma pod skórą jakiś przedziwny płyn i jest całkowicie wyłysiały w tylnej części. Nie wiemy, co to jest. Jedna sunia ma przecięte uszy wzdłuż aż do małżowiny usznej. Ewidentnie jest to jakieś działanie sadystyczne.

 

- Krew była wszędzie. Jakby nagrywano tam horror – opisuje Barbara Deryło-Radecka z OTOZ Animals.

"Była chora"

Właścicielką posesji okazała się być przeszło 70-letnia Tatiana Z. Kobieta od lat żyła samotnie. Według relacji sąsiadów i znajomych stan jej zdrowia psychicznego nie był najlepszy. Niestety, mimo licznych sygnałów, służby gminne nie podjęły żadnych działań. Natomiast Tatiana Z. zmarła w nocy z wtorku na środę.

 

- Chora była już dawno, ale po prostu nikt nie zwracał na to uwagi. Każdy mówił, że ona jest głupia, że ona jest brudas, że ona taka, owaka. Ale przy bliższym obcowaniu z nią, to ona po prostu była chora. Brud, niedawanie rady sobie ze sobą, z otaczającym światem – twierdzi Danuta Kornacka–Powroźnik, znajoma Tatiany Z.

 

- Ten dom z "salą tortur" znajdował się dwie posesje dalej od pani burmistrz Tarczyna, więc to wszystko się działo nawet nie pod okiem pani burmistrz, ale pod jej oknem. I nie wierzę w to, że tego zapachu, tego skowytu zabijanych zwierząt nie było słychać przez lata – mówi Agnieszka Maciak z Fundacji Zwierzokracja.

 

WIDEO: reportaż "Interwencji"

  

"Nie wiedzieliśmy o tej sytuacji"

"Interwencja" próbowała dotrzeć dotrzeć do burmistrz. To fragment rozmowy z pracownikiem Urzędu Gminy Tarczyn:

 

- My do pani burmistrz.

- Pani burmistrz nie przyjmuje. Są ograniczenia sanitarne i nie wpuszczamy nikogo do urzędu.

- No ale to sąsiadka pani burmistrz i dlatego do niej pozwoliliśmy sobie się zwrócić.

- Tylko dlatego? To inni mieszkańcy, sąsiedzi pani burmistrz, państwa nie interesują?

- Niech pan mnie nie łapie za słówka…

- Pan mnie łapie, to ja pana też.

- Ja panu mówię, że jako MOPS mieliście możliwości prawne, żeby tę sytuację rozwiązać i to nie jest śmieszne. Bo cała ta tragedia to jest troszeczkę wasza wina i dlatego tutaj jesteśmy.

- W którym punkcie?

- W tym punkcie, że mieliście jako MOPS możliwość wystąpienia do poradni zdrowia psychicznego o opinię i na tej podstawie wystąpić o ubezwłasnowolnienie tej pani, żeby nie robiła takich rzeczy, rozumie pan?

- My nie wiedzieliśmy o tej sytuacji.

- To dobrze, że nie wiedzieliście?

- Jest nam przykro i tyle.

zdr/ Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie