Protest rezydentów. Minister zdrowia nie spotka się z lekarzami. Podał powód

Polska
Protest rezydentów. Minister zdrowia nie spotka się z lekarzami. Podał powód
PAP/Radek Pietruszka
Minister zdrowia Adam Niedzielski

Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że póki co nie spotka się z lekarzami rezydentami, którzy w poniedziałek rozpoczęli protest. "Teraz musimy się skoncentrować na III fali i zewrzeć szyki" - napisał na Twitterze szef MZ.

Lekarze rezydenci zaczęli w poniedziałek tygodniowy protest. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Piotr Pisula powiedział, że "czarę goryczy przelała" decyzja w sprawie przełożenia egzaminów specjalizacyjnych dla lekarzy na jesień.

 

"Pomimo apeli, sugestii, pism i zapytań, Ministerstwo Zdrowia nie przygotowało nas do kolejnej - trzeciej już fali pandemii covid-19. Po raz kolejny szpitale pękają w szwach, koordynatorzy nie mający narzędzi do wykonywania swojej pracy, karetki jeżdżą od szpitala do szpitala, by czekać na podjazdach, SORy są oblężone, oddziały pełne, a procedury i przyjęcia planowe wstrzymane. Po raz wtóry niewydolny, niedofinansowany od lat system upada pod naporem pandemii covid-19, a lekarze zostają z tym sami, bez jakiegokolwiek wsparcia rządu" - poinformowało na Facebooku Porozumienie Rezydentów.
 
"Minister drwi z naszego wysiłku"
 
"Minister Zdrowia wydaje kolejne szkodliwe decyzje - zamiast uwolnić kilka tysięcy młodych lekarzy po testowej części Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego, woli trzymać ich w gotowości do części ustnej (niepraktykowanej nigdzie indziej w UE). Lekarze dwoją się i troją, zastępują chorych kolegów na dyżurach, nie będąc w stanie zabezpieczyć podstawowych standardów świadczeń dla pacjentów, a Minister w tym czasie blokuje powrót kilku tysięcy specjalistów do pracy. Minister drwi z Naszego wysiłku! Tymczasem, gdy blokowani są Polacy, ministerstwo ściąga lekarzy spoza UE - przy czym nawet nie próbuje weryfikować ich kwalifikacji zawodowych, czy znajomości języka polskiego. Polskich lekarzy trzeba za to egzaminować kilkakrotnie z tego samego materiału..." - dodali. 
 

 

Jeden z lekarzy rezydentów Jakub Kosikowski zwrócił się do ministra zdrowia z apelem o spotkanie w tej sprawie. "Szanowny Panie Ministrze, ja wiem, że jest Pan teraz zajęty. Ale młodzi lekarze prosili i nadal proszą o spotkanie w tej sprawie. Bo czujemy się w takiej sytuacji traktowani jak mięso armatnie. Chcemy leczyć chorych w Polsce, stwórzcie nam tylko do tego warunki" - napisał na Twitterze. 

 

 

Adam Niedzielski odpisał młodemu lekarzowi i poinformował, że do spotkania póki co nie dojdzie. "Teraz musimy się skoncentrować na III fali i zewrzeć szyki. Potem zapraszam - jestem otwarty na rozmowę o Waszej pracy i przyszłości. Kontakt do mnie Państwo macie" - zaproponował szef MZ.

 

 

W odpowiedzi lekarz rezydent zapewnił, że "na pewno się przypomnimy". "Ale to właśnie o problem 3 fali chodzi. Kilka tysięcy lekarzy w PL zamiast pracować, uczy się teraz do egzaminów. To egzaminy, czy obsady szpitali w 3 fali są teraz priorytetem?" - dodał. Na to pytanie do dostał już odpowiedzi. 

 

 

Do protestu rezydentów wcześniej odniósł się rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, który powiedział, że "jeśli powodem protestu jest organizacja egzaminów PES, to problem został rozwiązany, bo będzie dobrowolność przystąpienia do egzaminu specjalizacyjnego w sesji wiosennej".

 

Przypomniał, że osoby, które – z jakichkolwiek przyczyn – nie przystąpią do państwowego egzaminu specjalizacyjnego dla lekarzy w sesji wiosennej – będą mogły złożyć go w sesji jesiennej, bez dodatkowych kosztów.

 

- Terminy egzaminów pierwotnie wyznaczone na sesję wiosenną pozostają aktualne - dodał.

 

Egzaminy jesienią, zamiast wiosną

 

Resort zdrowia w ubiegły wtorek poinformował, że wiosenne egzaminy pisemne i ustne dla lekarzy rezydentów ze względu na trwającą epidemię zostaną przesunięte o dwa miesiące, gdy nie rozpoczęły się do 19 marca włącznie.

 

Dzień później ministerstwo złagodziło decyzję i pozwoliło, aby młodzi lekarze, jeśli wybiorą taką opcję, przystąpili do egzaminów jesienią zamiast wiosną, bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Jednocześnie terminy egzaminów pierwotnie wyznaczone na sesję wiosenną pozostawiło bez zmian. Dopuściło też możliwość zdalnego zdawania egzaminów ustnych w uzasadnionych przypadkach, na przykład przez kobiety w ciąży.

 

ZOBACZ: Konsultanci krajowi: nie ma podstaw do ograniczenia PES do egzaminów pisemnych

 

Rzecznik resortu, tłumacząc powody tej decyzji, powiedział, że wzięto pod uwagę stanowiska wielu konsultantów krajowych na temat możliwości przeprowadzenia PES w warunkach zapewniających bezpieczeństwo osobom uczestniczącym w obu formach egzaminu, wysoki stopień zaszczepienia lekarzy i lekarzy dentystów i brak prawnej możliwości odstąpienia od przeprowadzenia egzaminu w jednej z form.

 

- Pierwsza propozycja, czyli przełożenie egzaminu PES na maj, było pewnym kompromisem po oczekiwaniach formułowanych przez lekarzy, którzy kończą specjalizację. Jednak, jak widzimy, kompromis nie usatysfakcjonował młodych lekarzy, więc proponujemy nowy. Biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z prawem egzaminu odwołać nie możemy, dajemy dobrowolność jego zdawania w sesji wiosennej, z możliwością jego złożenia na jesieni. Liczymy, że to usatysfakcjonuje medyków kończących specjalizację - powiedział Andrusiewicz.

 

"Kropla, która przelała czarę goryczy"

 

Złagodzenie stanowiska resortu w sprawie egzaminów, czyli zdawanie ich w sesji jesiennej, a nie wiosennej – nie zadowoliła lekarzy. Domagają się oni odwołania egzaminów. Twierdzą, że w tak wyjątkowej sytuacji zamiast je zdawać, poświęcać czas i wysiłek na przygotowanie do nich, powinni być przy łóżkach pacjentów, tym bardziej że mają już 5-6-letnie praktyczne doświadczenie w ich leczeniu, a rąk do pracy brakuje.

 

Dlatego też - jak zaznaczył przewodniczący Porozumienia Rezydentów - taka decyzja resortu przelała czarę goryczy. Zaznaczył jednak, że chodzi również o przemęczenie lekarzy, warunki finansowe i o nieprzygotowanie systemu do kolejnej fali epidemii.

 

ZOBACZ: Niedzielski nie wyklucza czarnego scenariusza. "Będziemy zamykać zupełnie wszystko"

 

- Punktem zapalnym była decyzja o odłożeniu egzaminów specjalizacyjnych. To była taka kropla, która przelała czarę goryczy. Powiedzmy szczerze, że to nie jest tak, że chodzi jedynie o ten egzamin. Za nami rok epidemii i pewnie kolejny taki sam przed nami. Widzimy trzecią falę i po raz trzeci też okazuje się, że nie jesteśmy do niej przygotowani. Znowu wszystko odbywa się na wariackich papierach. Znowu gasimy pożar - stwierdził Pisula, zapytany o przyczyny zapowiadanego na poniedziałek protestu.

 

Zaznaczył, że w sytuacji przeciążenia medyków wystarczy tylko coś tak symbolicznego, jak "akt braku szacunku ze strony pana ministra dla personelu medycznego".

 

Rzecznik MZ podkreślił, że ważne jest, by "dziś w dobie epidemii rozmawiać ze sobą i odejść od emocji".

 

- Jak widać po naszej nowej propozycji, my jesteśmy na kompromis i rzeczową dyskusję zawsze otwarci. Wspólnie skupmy się na walce z epidemią - podsumował rzecznik MZ.

dk/prz/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie