Rzucił kostką brukową w policję podczas Marszu Równości. Prosił o łagodną karę
Na rok więzienia w zawieszeniu i konieczność zapłaty na cel społeczny 3 tys. zł świadczenia pieniężnego skazał w poniedziałek Sąd Rejonowy w Białymstoku młodego mężczyznę oskarżonego m.in. o czynną napaść na policjantów w czasie Marszu Równości. Skazany był uczestnikiem kontrmanifestacji. Wyrok nie jest prawomocny.
Marsz Równości z lipca 2019 roku odbywał się pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich"; był legalny, ale towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, których uczestnicy kilkakrotnie próbowali go zablokować. W stronę uczestników marszu rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa, policja musiała użyć gazu.
ZOBACZ: Marsz Równości we Wrocławiu. Uczestnicy w 20 "sektorach" z powodu koronawirusa
Ostatecznie ustaliła ponad 140 osób, które popełniły różne wykroczenia, w kilku przypadkach były też zarzuty karne, m.in. dotyczące pobić. Białostockie sądy wciąż zajmują się tymi sprawami.
Oskarżonemu, którego sprawą sąd rejonowy zajmował się w poniedziałek, prokuratura zarzuciła udział w zbiegowisku, którego celem było zablokowanie przejścia uczestników Marszu Równości oraz czynną napaść na kilku policjantów zabezpieczających to zgromadzenie, w stronę których miał rzucać kostką brukową.
"To było pod presją tłumu"
Proces zakończył się w ciągu jednego dnia, oskarżony złożył wniosek o wyrok bez konieczności przeprowadzania postępowania dowodowego. W śledztwie przyznał się do udziału w blokowaniu marszu, ale nie do czynnej napaści na funkcjonariuszy. - Rzucałem, ale nie w stronę policji tylko w zupełnie inną stronę. To było pod presją tłumu - mówił wtedy. Przed sądem zapewniał, że żałuje tego co zrobił i powtórzył, że był pod presją tłumu. Prosił o łagodną karę.
ZOBACZ: Unia Europejska "strefą wolności dla osób LGBTIQ". PE przyjął rezolucję
- Wszystko, co było w aktach sprawy, za wyjątkiem części wyjaśnień, ewidentnie świadczyło o tym, że pan popełnił zarzucane mu przestępstwo - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Markowski.
Zwracając się do skazanego powiedział, że oznacza to, iż nie toleruje on "innych osób". - A nasza przestrzeń jest dla każdego, należy się i tym, co inaczej myślą i tym, co po pana myśli myślą - mówił podkreślając, że chodzi o to, by nie naruszało to wolności innych obywateli.
"Nie opłaca się w ten sposób postępować"
Sędzia mówił, że dowody na to, iż skazany rzucał w policjantów kostką brukową "są ewidentne". - To, co działo się w tamtym miejscu niestety z tolerancją nie ma nic wspólnego - dodał.
Sędzia Markowski wyjaśnił, że wpływ na zawieszenie wykonania kary (na trzy lata) miała dotychczasowa niekaralność sprawcy oraz to, że wyraził żal.
Świadczenie pieniężne (wpłata na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej) ma być finansową dolegliwością pokazującą, że "nie opłaca się w ten sposób postępować". - Warunkowe zawieszenie wykonania kary ma nie oznaczać, że pan bezrefleksyjnie wyjdzie z tej sali i pomyśli sobie, że udało się. Tylko że będzie nadzór kuratora, będzie długi okres próby i ta wpłata w kwocie 3 tys. zł, która - gdy pan będzie ją uiszczał - z pewnością spowoduje myślenie, że nie opłacało się - powiedział sędzia.
Skazany ma też zapłacić 1,4 tys. zł kosztów sądowych. Sędzia powtórzył, że to również powinno dać do myślenia i świadczyć o tym, że "chyba jednak się nie opłaca".
Czytaj więcej